W niedziele wybrałem się do Tecso. Znajduje się tam stoisko Cyfrowego Polsatu. Poprosiłem panią tam siedzącą o przedstawienie oferty. Opowiedziałem jej jakie programy mnie interesują, oraz jaką "wersją" internetu jestem zainteresowany. Pani wyciągnęła folder i zaczęła opowiadać. Owszem, o programach i internecie dowiedziałem się wystarczająco, natomiast o opłatach już gorzej. W myśl powiedzenia- "im dalej w las tym ciemniej. Do tej pory nie wiem jakie opłaty po okresie promocyjnym. Pani nie powiedziała, że muszę też zapłacić za sprzęt do odbioru telewizji. Sam musiałem dopytywać o potrzebny sprzęt. Na koniec najlepsze- pani zdziwiła się że nie mam anteny satelitarnej. Miałem nadzieję, że przychodząc do autoryzowanego punktu, otrzymam kompleksową informację o tym jakie poniosę koszty, jaki sprzęt potrzebuję. Oczekiwałem również zainteresowania pozyskaniem kolejnego klienta, nie mówię tu o naciąganiu na jakieś gratisy, po prostu o poważne potraktowanie. Zastanawiam się czy takiej firmie jak Polsat jeszcze zależy na klientach i czy weryfikują jakość obsługi w swoich autoryzowanych punktach.
O godzinie 14.00 udałem się do marketu Kaufland, celem dokonania drobnych zakupów. Ponieważ chciałem kupić tylko dwa produkty, nie wziąłem koszyka. Podszedłem do regału z art. dziecięcymi- mleko, kaszki itp, wziąłem z półki dwa mleka Bebiko i udałem się dość szybkim krokiem w stronę kas. W tym czasie zauważyłem, że podąża za mną jakiś mężczyzna. Był to prawdopodobnie jakiś detektyw sklepowy. Obserwował mnie i moje zachowanie w sposób mało dyskretny. Poczułem się bardzo niekomfortowo, a ochota na zakupy całkowicie mi przeszła. Celem nabrania 100% pewności, poszedłem do działu z artykułami motoryzacyjnymi i udawałem zainteresowanie drobnymi akcesoriami. oglądałem, odkładałem, czytałem informacje na pudełkach. Cały czas byłem obserwowany czy czasami czegoś nie chowam. Udałem się do kasy i tylko pilna potrzeba dokonania zakupu jedzenia dla dziecka powstrzymała mnie od odstąpienia od zakupów i wyjścia ze sklepu. Podczas oczekiwania w kolejce do kasy, pan "czekał " już na mnie w galerii za kasami. Byłem prawie pewien, ze zaraz za kasą poprosi mnie o rozpięcie kurtki i pokazanie kieszeni. Tak się jednak nie stało. Przy wyjściu spojrzałem na tego pana, dając mu do zrozumienia, ze wiem o tym że byłem przez niego obserwowany. To moja ostatnia wizyta w tym sklepie. Nie pozwolę na to, aby w taki sposób "pokazywano: mi, że jestem potencjalnym złodziejem.
W dniu dzisiejszym wybrałem sie do sklepu Rtv Euro Agd w Rudzie Śląskiej przy markecie Tesco. Chciałem zakupić pendrive. Nie byłem do końca zdecydowany na markę i pojemność urządzenia. Po wejściu do sklepu udałem się do stoiska. Po dłuższej chwili- 4 minuty, podszedł sprzedawca, zapytał w czym może pomóc. poprosiłem o poradę. Sprzedawca szczegółowo wypytał do czego potrzebuję ( dokumenty, filmy, zdjęcia) i doradził moim zdaniem bardzo dobrze. Zaskoczyły mnie - na plus tak szczegółowe pytana i umiejętność dopasowania oferty do moich potrzeb. Po dokonaniu wyboru podszedłem do gabloty ze sprzętem foto. Zainteresowałem się ofertą cyfrowych lustrzanek. Po krótkim "przestudiowaniu" opisów przy towarze, zwróciłem pracownikowi stoiska uwagę na błędy w opisach- np. aparat Canon EOS 1000D ma możliwość robienia zdjęć seryjnych z prędkością 3 kl/s, a nie jak w opisie 2 kl/s. Pracownik zerknął i stwierdził, że na pewno jest dobrze. Aby nie zaogniać sytuacji i nie stawiać pracownika w bardziej niezręcznej sytuacji, odszedłem obojętnie. Jestem zawodowym fotografem, więc na sprzęcie trochę wiem, ale są tacy co pewnie wiedzą "lepiej". Przy kasie starannie wszystko poukładane, aktualne gazetki reklamowe. Kasjerka zapytała o sposób płatności, zapakowała towar do bezpłatnej firmowej reklamówki, z uśmiechem zakończyła transakcję. Sprzedawca, który doradzał w sprawie zakupu dyskretnie czekał z boku i po dokonaniu przeze mnie płatności podziękował za zakupy, zaprosił ponownie. To coś nowego z czym się do tej pory nie spotkałem. Poza małym wyjątkiem- dotyczącym sprzętu foto, wizytę oceniam pozytywnie.
No nareszcie coś pozytywnego. Podjazd na stacje czysty i pozamiatany z piasku po zimie. Obsługa na stacji szybka i (może dlatego, że stale robię tam drobne zakupy) bez zbędnych pytań w stylu- kawa, hot dog itd...
Właściciel stacji osobiście dogląda stanu wyposażenia stacji, wita klientów- to jakaś nowość, nie spotkałem się z tym jeszcze- jak najbardziej na plus. Kiedyś na tej stacji nie było tak dobrze, ale widać że bardzo się starają. Taki standard mi odpowiada, naprawdę nie trzeba nic więcej.
Zaczęło się, zrobiło się zimno, kaloryfery prawie zamarznięte. No tak, brakło gazu w instalacji do ogrzewania. No to dzwonię do rozlewni gazu w Nowym Sączu. Nie jest to proste zadanie, ponieważ trwa to długo zanim uda się połączyć- przydałoby się więcej linii do obsługi telefonów. W rozmowie telefonicznej standardowe pytania o adres, ilość potrzebnego paliwa itd. Za około 4 godziny odbieram telefon z Gaspolu z informacją, że dostawa przesunie się o 4 dni. Wyraziłem swoje niezadowolenie z tego faktu i zrezygnowałem z zamówienia, bo tak długo czekać nie mogę-zamawiam tam gdzie będzie szybciej. W odpowiedzi dostałem informację, że nie mogę zrezygnowac bo już zamówiłem. No to się uśmiałem. Wyciągnąłem umowę na dostawę gazu, a tam jest wyraźnie napisane, że dostawa w ciągu 24 godzin. Pani na to, że nie zna takich zapisów w umowie. No to ciekawa sytuacja. W wyniku takiego traktowania zerwałem umowę z tą firmą z powodu niewywiązania się dostawcy z umowy. Ciekawa sytuacja, bo do dziś wydzwaniają do mnie kiedy będę w domu bo chcą dostarczyć zamówiony gaz. Ja im tłumaczę, że nie chcę tego gazu bo odmówiłem, że za późno, że nie obowiązuje żadna umowa, a oni swoje. czy kiedyś coś w tym kraju się zmieni...?
Umówiłem się na wizytę w serwisie celem wykonania przeglądu w samochodzie służbowym. Niestety, przez 15 minut szukałem miejsca do zaparkowania. Po wejściu do salonu, pracownicy objadali się pączkami, a to chyba nie powinno mieć miejsca przy obsłudze klientów. W salonie jakoś tak szaro- po chwili już wiedziałem dlaczego- to szare od brudu szyby nie przepuszczały promieni słońca. Ale to taki szczegół-jeżeli właścicielowi to nie przeszkadza, to dlaczego ma przeszkadzać klientom?
Przyjęcie do serwisu odbyło się sprawnie, aczkolwiek znowu brudno- tym razem na biurku, ogólny nieporządek, porozstawiane pieczątki, jakieś papiery, kluczyki- wszystko to na jednej stercie. Nie wiem jak to się dzieję, że każdy klient dostaje po naprawie swój samochód a nie od kogoś innego. Pan obsługujący mnie nie zastosował chyba żadnego standardu z obsługi. Nie wypytał o dodatkowe uwagi dotyczące samochodu, nie powiedział co będzie robione, nie podał nawet wstępnych kosztów, o wyjściu i zobaczeniu czy samochód faktycznie stoi na parkingu nie wspomnę. Zabezpieczenie samochodu pokrowcem na siedzenie czy kierownicę- trzeba zapomnieć.
Sam musiałem wyciągać informacje za ile samochód będzie gotowy, ile to będzie kosztować itd.
Po oddaniu samochodu do serwisu, nie widać go, nie ma nawet możliwości wejścia na halę serwisu żeby coś zobaczyć. Po przeglądzie auto umazane, tak umazane a nie umyte, nikt nie wyjaśnił co zawiera faktura. Nie ma informacji na temat samochodu, co i kiedy do naprawy lub wymiany w najbliższym czasie. Faktura - do kasy, do widzenia.
Jednym słowem jak za dawnych czasów.
Obsługa niemrawa i bez uśmiechu. Na siłę wciskają najdroższe paliwo pomimo tłumaczeń, że ten samochód nie jest przystosowany do takiego paliwa. Brak wydania paragonu, brak pytania o kartę na punkty. Przy dystrybutorach stare i zużyte myjki do szyb, brudna woda z niby płynem do mycia szyb, który bardziej maże niż myje. Brak rękawiczek foliowych. Po tankowaniu i odłożeniu pistoletu na miejsce, wartość kwoty do zapłaty "cudownie" wzrasta o 3 grosze.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.