Bardzo sympatyczna obsługa restauracji Mc Donald's straciła w oczach za sprawą zwykłej niekompetencji. Pomimo miłej dziewczyny (obsługującej klientów z uśmiechem i dość sprawnie, proponując przy tym promocje, czy też chłodne napoje ze względu na wszechobecny gorąc) wizyta tam nie należała do najlepszych. Wszystko to za sprawą kłótni, w jaką owa sprzedawczyni wdała się z pracownikiem kuchni. Niestety padło kilka niemiłych przezwisk, które sprawiły, że klient nie czuł się w tej sytuacji najlepiej. Ponadto obecna w tym czasie na sali kierowniczka nie próbowała uciszyć kłócących się pracowników, kręcąc tylko głową i śmiejąc się z nich, co jeszcze bardziej rozwścieczyło dziewczynę przy kasie. Przyznam, że w kwestii Mc Donald'a pierwszy raz spotkałam się z taką sytuacją, w której klient został nieco zignorowany.
Żenująca jakość obsługi klienta ze strony pracowników banku, zatrudnionych na odpowiedzialnych stanowiskach. Ich wiedza i kompetencje są zatrważające. Konkretna sytuacja: okazało się, że mam zadłużenie banku. Młody chłopiec, zatrudniony w owej placówce Pekao SA, nie miał pojęcia gdzie mnie skierować, bym mogła wyjaśnić "debet", który powstać nie powinien, gdyż wpływy na konto są nienagannie regularne. W końcu skierowano mnie do kierowniczki, która to znalazła przyczynę "niedopowiedzenia". Ktoś skierował moje zadłużenie do BIK-u, bo nie zauważył, że na konto i tak za kilka dni wpłyną pieniądze. Co ważniejsze - dokładnie 47 minut czekałam, aż kierowniczka i jej bliscy współpracownicy zastanowią się nad odpowiedzią na moje pytanie "co mam zrobić z zadłużeniem?". Być może cała sytuacja nie zrobiłaby na mnie większego wrażenia, gdyby nie fakt, iż zadłużenie wynosiło 3 złote.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.