W połowie stycznia braliśmy ślub. Pod koniec grudnia wykorzystując chwilę czasu postanowiliśmy poszukac odpowiedniego stroju dla mojego przyszłego męża. Odwiedziliśmy jedno z centrów handlowych w Krakowie - padło na Plazę. Jest trochę na uboczu, zawsze tak nieco spokojniej niż w Galerii Krakowskiej czy Kazimierz.
Po zajrzeniu do kilku sklepów z garniurami, weszliśmy wreszcie do Sanset Suits. Mój mężczyzna zawsze lubił ich ofertę. Od progu przywitała nas Pani z miłym uśmiechem. Nie narzucała się od początku, nie była nachalna. Pozwoliła nam pooglądac nowości na wieszakach i dopiero jak ewidentnie byliśmy zainteresowani jednym z garniturów, podeszła z propozycją pomocy. Bardzo spodobało mi się to zachowanie, nie lubię nachalności. Nie lubię wchodzic do sklepu i czuc wzrok sprzedawcy na sobie, albo słyszec go no stop pytającego w czym może pomóc, kiedy ja chcę sama obejrzec rzeczy na półkach. Tamta Pani miała idealne wyczucie. Wybrała dośc szybko odpowiedni rozmiar, jasno argumentując czym się kieruje i które cześci garderoby można zmniejszyc i nieco przerobic (mój mąż jest chudy jak nieszczęście, więc standardowe rozmiary z regułu nie pasują i wygląda w ubraniach jak strach na wróble). Zrobiliśmy przymiarkę - garnitur, kamizelka, koszula, musznik. Decyzja zapadła dosyc szybko - kupujemy. Pani pobiegła po szpilki, pozaznaczała co gdzie należy zwęzic, jak spodnie wydłużyc, itp. Dobraliśmy pasek. Dwa dni później odbieraliśmy gotowy garnitur, idealnie przerobiony. Wyglądał pięknie.
Ta obserwacja jest zupełną odwrotnością poprzednio przesłanej, mimo iż dotyczy tej samej firmy - Black Red White. Nie poddając się, po niezbyt dobrych doświadczeniach w Będzinie, odwiedziłam punkt BRW w Krakowie. Zadając te same pytania - o meble, ceny, wykonanie szafki niestandardowej, promocje, w ciągu jednego spotkania dowiedzieliśmy się, że wszystko jest możliwe do zrealizowania, ustaliliśmy kolory, fronty, zaprojektowaliśmy wnętrza mebli, dostaliśmy gotową listę z wyszczególnionymi modelami, dodatkowymi deskami, listwami itp. Z przyjemnością wróciłam kilka dni później, by dokonać zamówienia oraz pierwszej wpłaty.
Wykańczam moje mieszkanie, pierwsze do zrobienia są łazienka i kuchnia. Podczas zapoznawania się z ofertami różnych firm, odwiedziliśmy sklep firmowy Black Red White w Będzinie (świeżo otwarty punkt, z dużą ekspozycją, naprawdę jest co oglądać). Akurat odwiedzaliśmy na weekend moich rodziców, więc tamten sklep był po drodze. Wiedzieliśmy już mniej więcej co chcemy, jakie meble, nie byliśmy pewni, czy oprócz standardowych wielkości, jest szansa na dorobienie czegoś na zamówienie, chcieliśmy się także dowiedzieć ile mniej więcej kosztuje taki zestaw jak sobie zaprojektowaliśmy, oraz na czym polega promocja kuchni w BRW. Pan w dziale kuchennym, niestety, nie był za bardzo pomocny. Owszem, umiał korzystać z programu firmowego i narysować nasz projekt, ale nic ponadto. Na pytanie o specjalną szafkę na zamówienie, powiedział, że chyba się da. Ale informacji ile by to kosztowało już nie dostaliśmy. Na pytanie o promocję, dowiedzieliśmy się, że niektóre rodzaje i kolory frontów, cześć jest narysowana w gazetce promocyjnej. I tak dalej, co pytanie i odpowiedz, czułam się coraz bardziej rozczarowana producentem i tym co oferują. Kolejnego dnia po raz kolejny podjechaliśmy wyjaśnić kilka rzeczy, które przemyśleliśmy jeszcze poprzedniego dnia, dowiedzieć się jaka jest procedura składania zamówienia itp. Jednak znów więcej musieliśmy się domyślać.
W ramach pracy często odwiedzam oddział Multibanku w celu wypłaty euro, na potrzeby delegacji pracowników firmy. Od ponad pół roku te cotygodniowe wizyty to główny powód mojej złej opinii na temat Multibanku i zastanawiania się nad zmianą banku. Placówkę odwiedzam zaraz po otwarciu ok. 9:00 rano. Prawie zawsze jest kilka osób chcących coś załatwić. Niestety, w banku jest tylko jedna kasa (jedyna placówka w całym Krakowie gdzie wypłacane jest euro) i w kasie rano pracuje tylko jedna osoba. Nawet jak jestem trzecią osobą w kolejce, zdarza się, że czekam do 30 minut, gdyż w kasie nie tylko dokonywane są wpłaty i wypłaty, ale także składane dokumenty o wydanie kart itp. Kasjerzy nie mają dostępu do euro. Żeby je wypłacić, dzwonią po koleżanki z innego działu, żeby otworzyły sejf. Czas miedzy telefonem a przyjściem osoby mogącej wyjąc walutę z sejfu powoduje, że klient czeka jeszcze dłużej. Czasem się zdarza, ze osoba "z kluczykiem" ma spotkanie, z którego nie może natychmiast wyjść. Nie mówiąc już o samych wypłatach euro, gdzie suma dziennej wypłaty ograniczona jest do 500 euro. Większe wypłaty są możliwe tylko po wcześniejszym (dwa dni wcześniej!) zgłoszeniu do banku. Czasem się zdarza, ze decyzja o wyjeździe pracownika podejmowana jest z dnia na dzień i wtedy wydanie mu zaliczki większej niż 500 euro jest niemożliwe i pracownik musi zakładać np. za hotel.
Ostatnia wizyta w celu wypłaty euro, mimo że awizowana trzy dni wcześniej, trwała 50 minut. Pozostałe usługi banku nie sprawiają większych problemów. Jednak nie wyróżniają tego konkretnego banku spośród innych.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.