Przed sklepem zauważyłam stojące skrzynki z owocami: jabłkami, gruszkami. Na owoce padał śnieg. Poza tym przed sklepem było błoto ale nie zauważyłam żeby było brudno. Kiedy weszłam do sklepu uderzył mnie nie przyjemny zapach gnijących warzyw i owoców. Pani za ladą obsługiwała klientów, ubrana byla w granatowy polar. Rozejrzalam sie po bardzo małym sklepiku ale nie dokonałam zakupu. Sklep sprawiał wrażenie nieschludnego i nieestetycznego. Wyszłam ze sklepu.
Zbliżąjąc sie do Lewiatana zwróciłam uwagę na oklejone witryny oraz kaseton - logo sklepu. Otoczenie sklepu jest czyste, widać kosz na śmieci oraz stojak na rowery. Elewacja jest czysta i niezniszczona. Po wejściu do sklepu zauważyłam, że jest to sklep samoobsługowy. Zauważyłam trzech sprzedawców; jedna pani wykładała towar, pozostałe dwie obsługiwały klientów; jedna na dziale miesą wędliny, druga przy kasie. Panie miały na sobie niebiesko żółte fartuszki firmowe. Pułki wykazywały puste miejsca, nie wszystkie produkty miały cenę ale na ścianie obok stoiska z serami wisi czytnik gdzie można sprawdzić cenę produktu. Po zrobieniu zakupów udałam sie do kasy, pani przy kasie powitała mnie słowami dzieńdobry oraz zaproponowala cukierki, które są w promocyjnej cenie. Podziękowalam za cukierki, ponieważ nie byłam zainteresowana ich zakupem kasjerka skasowala moje zakupy. Zapłaciłam gotówką. Pani kasjerka pożegnala mnie słowami zaproszam ponownie. Podziękowałam i wyszłam ze sklepu.
Do sklepu udałam sie z zamiarem zakupu obuwia zimowego dla siebie. Po wejściu zauważyłam dwie ekspedientki ubrane w niebieskie koszulki polo zajęte rozmową ze sobą. Nie zauważyły mojej obecności. Poruszalam sie między regałami ( ok 5 min) ale nikt do mnie nie podszedł. Zauważyłam kozaki na regale na tyle wysoko, że sama nie mogłam ich zdjąć. Podeszlam do kas i przerwałam tą zajmującą rozmowę ekspedientek. Jedna z pań o imieniu Agnieszka i krótkich ciemnych włosach zdjęła mi wybrane kozaki, zapytala czy jeszcze może mi w czymś pomóc. Zapytałam o pielęgnację obuwia, poinformowala nie, że najlepiej je czyścić Sprayem do tego przeznaczonym. Po tej informacji pani Agnieszka wróciłam do koleżanki. Stwierzdiłam, że jednak odwiedzę jeszcze inny sklep i wyszłam ze sklepu. Nikt mnie ani nie powitał ani nie pożegnał.
Do sklepu jublierskieg Kruk weszłam z zamiarem kupna zawieszki dla siebie. W sklepie obsługiwało 4 sprzedawców, wszyscy byli zajęci. Zwróciłam uwagę, że wszystkie panie były ubrane jednakowo w brązowe kamizelki. Przez kilka minut (ok.3) oglądałam zawieszki w gablotach po czym jedna z Konsultantek zakończyła obsługę Klienta i natychmiast podeszła do mnie. Sprzedawca nie miala identyfikatora, ale była w średnim wieku o blond włosach do ramion podwiniętymi pod spód, miała również okulary. Zapytała w czym może mi pomóc. Odpowiedziałam, że szukam dla siebie ładnej zawieszki. Zapytala czy lubię cyrkonie ale nie byłam zdecydowana wtedy konsultankta zaproponowala abym przymierzyla niektóre z nich. Przymierzyłam 3 zawieszki, konsultantka trzymała lusterko oraz doradzala w czym jeszcze jest mi do twarzy. Zaproponowala mi zawieszkę z cyrkoniami, stwierdziła, że w tej wygldam najładniej jednak zapytala jak ja się w niej czuję. Stwierdziłam, że nie mogę się zdecydować i podejdę jeszcze z mężem aby mi doradził. Konsultantka wręczyła mi katalog i zaprosiła ponownie do sklepu. Zegnając się ze mną powiedziala do widzenia, odpowiedziałam i wyszłam ze sklepu.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.