Kupowałam artykuły do scrapbookingu. Trochę bałagan na półeczce, ale spory wybór. Chciałam kupić naklejki - fakt były z Bożego Narodzenia, ale panu wcale nie wchodził kod towaru - powiedział, że nie ma go w ewidencji. Darowałam sobie ten zakup, nadal nie rozumiem dlaczego jest na sklepie, a nie ma w kasie.
Fakt było to już dawno, ale do tej pory jestem zadowolona, więc postanowiłam się podzielić swoją obserwacją. Tankowałam paliwo, nie było kolejek, miły pan z obsługi mi pomógł. Kiedy on tankował, ja poszłam zapłacić. Pani zaproponowała mi założenie karty, ale podziękowałam. W ogóle była bardzo miła. Wyszłam i zobaczyłam, że pan mi umył szyby. Wcześniej proponował mi kupno płynu do spryskiwaczy. Pewnie miałam jakieś robale roztrzaskane na szybie, dokładnie już nie pamiętam, ale było to bardzo bardzo miłe. Pozdrawiam obsługę z Shella :)
Jak zwykle tłumy. Ja rozumiem, że to blisko cemtrum, że blisko akademików, że nie za duży sklep, ale za każdym razem jak tam wchodzę mam te same odczucia. Skąd tu tyle ludzi? I o której godzinie się nie wejdzie zawsze kolejki. Czasem daleko daleko wśród półek. Są tylko 2 kasy i nie zawsze pracują. Można iść na stoisko monopolowe, ale i tam przeważnie kolejki. Bardzo mało koszyków, no i trzeba przytulać zakupy. I ciasno jest, zwłaszcza przy stoiskach z wędlinami i lodówkami. Jak nie muszę to nie chodzę. Ale osiedlowe sklepy wcześniej zamykają. A szkoda.
Lubię tę stację. Głównie ze względu na najniższe ceny. :) Ale również dlatego, że personel zrobił na mnie dobre wrażenie, kiedy pierwszy raz tam tankowałam. Ostatnio jednak stacja zrobiła się samoobsługowa. Powstała niedawno, chętnie udostępniają łazienkę, do której wchodzi się "za ladę", więc nie jestem pewna czy nie jest tylko dla personelu. Nie podoba mi się, że wjeżdża się i wyjeżdża tym samym wjazdem, co jest problemem, gdy jeden samochód jedzie na stację, a drugi wyjeżdża. Poza tym ok.
Co mi się w Lidlu nie podobało: nie podoba mi się bałagan na półkach, zwłaszcza tych z promocyjnym asortymentem. Naprawdę ciężko jest znaleźć produkty z gazetki, mimo tego, że jest wyznaczone miejsce po środku sklepu. Co więcej kartą można płacić od 20 zł. Rozumiem, że jest to sklep z tej niższej półki cenowej, ale jest to duże utrudnienie, że muszę kupować za 20 zł, jeśli nie mam akurat gotówki. Bo po co mi rzeczy, których tej chwili nie potrzebuję? Mamy już XXI wiek i pieniądz elektroniczny jest czymś powszechnym. Co mi się w Lidlu podoba? Właśnie to, że dostaję promocyjne gazetki i tylko po te produkty jadę do tego sklepu. Poza tym ceny zwykłych produktów spożywczych nie są najniższe.
Nie wiem dlaczego Pepco dodało mi się w kategorii zakupów spożywczych, bo tam żadnej spożywki nie ma. :) Tak czy inaczej dziś byłam po zakupy. Największą zaletą tego miejsca są bardzo niskie ceny. Można kupić ubrania, przede wszystkim dla małych dzieci, artykuły do dekoracji, naczynia. Są ciekawe talerze, półmiski czy koszyczki. Ważne dla osób, które dopiero zaczynają prowadzić swój dom. Jest mnóstwo zabawek dla dzieci: gry planszowe, pluszaki piłki. A teraz też baseny ogrodowe, materace, dmuchane koła i rękawki do pływania. Ułożone są bardzo przyzwoicie jak na sklep z tej półki cenowej. Przy kasie nawet gustowna wystawa artykułów, które można nabyć w sklepie. Polecam tym, dla których ważna jest niska cena, ale też ładny wygląd.
Do muzeum poszłam w środę, bo wtedy wstępy są darmowe. Co prawda chciałam iść tam wcześniej (również w środą - bo po co przepłacać :) ), ale jakoś nie było okazji. A teraz jest wystawa zdjęć Marka Czarneckiego "Toruń niewidzialny", więc postanowiłam pójść. Zdjęcia owszem podobały mi się. Jeśli chodzi o samo muzeum to nie żałuję, że poszłam w środę. Są 2 piętra w kamienicy. Czytałam wcześniej, że jest w nim kolekcja kluczy hotelowych z hoteli, w których nocował Tony Halik i jego żona (znani z programu "Pieprz i wanilia") - owszem jest, ale prawie niewidoczna - może dlatego, że zasłonieta była przez zdjęcia z wystawy. Dużo dokumentów pana Halika w jednej sali na dole. W drugiej sali na parterze były tylko zdjęcia z wystawy. Na piętrze jedna sala, w której są pamiatki z podróży - owszem dużo pamiątek i nawet ciekawe, ale mimo tego, że poukładane w jakąś całość mają tam za mało miejsca. Byłam krótko przed zamknięciem, więc byłam tam sama, ale nie wyobrażam sobie, jak ogląda się eksponaty, gdy jest tam więcej ludzi. Wszytkie za szybami i dobrze opisane, ale jak dla mnie zbyt blisko siebie. Poza tym pani pilnująca zbiorów i wydająca bilety chodziła wszędzie dwa kroki za mną, jakbym chciała zniszczyć zdjęcia z wystawy ukraść albo coś. Na górę nie weszła. Moim zdaniem można by te kesponaty jakoś ciekawiej rozlokować.
Podsumowując: jeśli się wybieracie, to idźcie w środę. W końcu warto znać toruńskie muzea, kiedy się tu mieszka, ale czy warto za nie płacić, kiedy można iść za darmo...
W Toruniu jest kilka miejsc, gdzie można tanio i smacznie zjeść. Ja wybieram Czarną Oberżę. Największy problem z tym miejscem to parkingi, jak to na starówce. Trzeba trochę sobie pojeździć zanim się coś znajdzie. Ale miejsce jest fajne. Można wybrać dowolny zestaw obiadowy. Panie obsługujące dokładnie odpowiadają na pytania, z czego zrobiona jest dana potrawa i pomagają coś wybrać. Ceny bardzo przystępne. Bywają tam i turyści, i studenci i biznesmeni. Miejsca jest dużo, stoliki też wystarczająco duże, żeby wyjść większą paczką na obiad. Kiedy byłam tam pierwszy raz nie wiedziałam, że to taki typ lokalu, że trzeba podejść po tacę i wybrać jedzenie, więc sobie poczekałam na kelnerkę :) Ale ogólnie jedzonko pychota, a porcje, jak dla mnie nawet za duże, myślę, że mężczyzna też nie wyjdzie stamtąd głodny.
Byłam wieczorem z koleżanką. Co tu dużo mówić- oczywiście polecam :) W Toruniu teraz sezon turystyczny, w Manekinie na Rynku trzeba bardzo długo czekać, a tam... trochę krócej, ale też trzeba. Jednak warto. Fajny wystrój, świetna obsługa, a w piwnicy chłodno i przyjemnie. Poza tym kameralnie, a nawet intymnie: można pogadać i nie trzeba krzyczeć. A naleśniki mniam, mniam :) Tylko pewnie, gdyby było tam więcej ludzi byłoby strasznie ciasno. Trzeba się przeciskać między stolikami.
Podobało mi się. Mają duży wybór ładnych rzeczy, a teraz właściwie promocje się zaczęły. Tylko bałagan był trochę w związku z tymi przecenami, ponieważ te same ubrania wisiały w kilku miejscach i trzeba było szukać odpowiedniego romiaru chodząc po sklepie. Ale zakupy się udały. Nawet założyłam kartę. Jak wydam duuużo pieniędzy to dostanę 3-5% zniżki. :)
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.