Potrzebuję coś na prezent dla koleżanki, po pracy nie mam zbyt dużo czasu. Jest późno, godz. około 17:50. Sklep otwarty do 18:00. Wchodzę - pomieszczenie wąskie i długie. Wzdłóż pomieszczenia regały z kosmetykami. Po lewej stronie stanowisko kasowe. W obsłudze dwie osoby w wieku około 20 - 25 lat. Mówię "dobry wieczór" - odpowiedzieli. Idę wzdłóż sklepu, rozglądam się, sama nie wiem czego szukam. Obeszłam regał, jest wysoki, mam buty bez obcasów więc mnie słychać. Za to ja słyszę cichą rozmowę: - idź za nią - nie, nie wygląda na taką co kradnie - policzyłaś kasę, kończymy. Myślę sobie, no pięknie, zamiast mi pomóc obgadują, a ja mam problem i mało czasu. No cóż pozostaje mi jakiś market. Wychodzę bez pożegnania.
Podjeżdżam na stację i jeszcze zanim wysiądę z samochodu podchodzi do stanowiska ktoś z obsługi stacji. Wysiadam, młody człowiek uśmiecha się i mnie wita - "dzień dobry" pyta jaki rodzaj paliwa będzie tankowany. Tankuję do pełna, pan obsługuje samochód, a ja mogę udać się do kasy. Wchodzę do jasno oświetlonego pomieszczenia, jest czysto i spokojnie, nie ma innych klientów. W połowie drogi do kasy, kolejne powitanie. Podaję nr stanowiska i sposób zapłaty. Kasjer proponuje zakup dodatkowego produktu: batonik (można schrupać w czasie podróży). Dziękuję za propozycję, płacę. Na koniec słyszę zaproszenie na ponowną wizytę.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.