Po wejściu do sklepu zauważyłam, ze jest w nim wielu klientów. Dwóch pracowników obsługiwało przy kasie, pozostałych na sali sklepu nie było widać. Większość ubrań nie było poukładanych, tylko leżały " na kupie" jak w lumpeksach. Jedynie dżinsy prezentowały się dosyć dobrze. Było równo poskładane i starannie ułożone na półkach. Niektóre ubrania, zamiast wisieć na wieszakach leżały na podłodze. W związku z brakiem pracowników na sali sklepu nie mogłam liczyć na pomoc odnośnie rozmiaru czy fasonu ubrań. Obsługa przy kasie była uśmiechnięta i kompetentna. Transakcja przebiegła niezwykle sparwnie i szybko. Podziękowano mi za zakup i zaproszono do ponownej wizyty.
Do sklepu przyszłam po pieczywo i banany. Z uwagi, ze banany były nie dość, że zielone to jeszcze drogie, więc zrezygnowałam z ich zakupu. Chcialam zakupić dwie bułeczki. Po spędzeniu kilku minut w kolejce doszło do płatności. Rachunek wynosił niecałe 1 zł, a ja podałam banknot 50 zł. Kasjerka stwierdziła, że nie ma wydać. Zaproponowała, abym rozmieniła pieniądze na mieście i wróciła po bułeczki. Tak, też zrobiłam. Po chwili zjawiłam się ponownie w sklepie i bez kolejki podeszłam po moje bułki. Zauważyłam, że ta sama kasjerka miała w kasie pełno drobniejszych banknotów i pełno drobnych monet. Wydanie reszty nie powinno więc stanowić dla niej wówczas problemu. Po prostu mnie oszukała.
W dniu dzisiejszym odwiedziłam salon obuwniczy Deichmann. Po wejściu do sklepu zostałam od razu powitana przez sprzedawcę słowami „dzień dobry”. W sklepie było 4 sprzedawców i około 12 klientów. Mimo, iż przez dłuższy czas w wyraźny sposób interesowałam się wybranym obuwiem, tj. oglądałam, dotykałam, przymierzałam, to żaden ze sprzedawców nie zaproponował mi swojej pomocy. Gdy z własnej inicjatywy zapytałam o dostępny rozmiar, sprzedawca odpowiedział, że dostępne jest tylko to co na półce. Nie zaproponował nic alternatywnego, ani nie sprawdził dostępności szukanego rozmiaru w innych salonach. Gdy z wybranym obuwiem udałam się do kasy, zostałam najpierw przywitana, a następnie zostałam szybko i sprawnie obsłużona. Kasjerka zaproponowała dodatkowy zakup w postaci preparatu do czyszczenia zamszu. Po otrzymaniu paragonu, kasjerka z uśmiechem podziękowała za zakup, pożegnała mnie i zaprosiła do ponownej wizyty.
Będąc w centrum handlowym zrobiłam sobie przerwę na obiad i odwiedziłam pizzerię. Po wejściu do lokalu i zajęciu stolika od razu podeszła do mnie kelnerka. Najpierw przywitała się, a następnie podała menu pytając czy życzę sobie na początek coś do picia. Przy składaniu zamówienia pytała o rodzaj ciasta do pizzy i zaproponowała dodatkowy sos. Pizzę otrzymałam po 18 minutach. Była ciepła, pachnąca i smaczna, ale nie wszystkie jej składniki były zgodne z menu. Zabrakło żurawiny a roztopiony ser nie przypominał sera góralskiego. Nie podano serwetek, a szklanka z napojem była uszczerbiona. Po zakończeniu jedzenia poprosiłam o rachunek. Kelnerka zapytała czy smakowało i niezwłocznie przyniosła paragon. Był on niestarannie wyrwany z kasy fiskalnej. Po otrzymaniu reszty opuściłam lokal. Podczas mojej wizyty w lokalu panował porządek, krzesełka i stoliki były ustawione równo. W lokalu było trochę ciepło i chwilami czuć było zapach spalenizny.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.