Biorąc pod uwagę sam wystrój marketu wygląda jak każdy inny. półki uginają się pod ciężarem towaru, nie zawsze poukładanego według tej samej kategorii (np.: przyprawy kuchenne obok świeczek zapachowych). o krótkich terminach przydatności klienci są informowani tabliczkami z napisem "promocja". personel wyjątkowo zorientowany. potrafi podać w której alejce i obok czego znajduje się poszukiwany towar. jeśli chodzi o ceny, to produkty z napisem "wyprodukowano dla biedronki" są rzeczywiście tańsze nawet o połowę od tych ze znanych firm, jednak te markowe niewiele się różnią od cen w mniejszych sklepach osiedlowych (5-10 gr). jeśli chodzi o obsługę przy kasie nie jest zbyt uprzejma, ale wiąże się to zapewne z liczbą obsługiwanych osób. zdarzają się też często pomyłki na paragonach np.: promocyjna maszynka do strzyżenia włosów została mi nabita na kasę 2 razy.
Lukas bank przyznać muszę, że jako jeden z nielicznych banków zajmuje się swoimi klientami od samego początku do końca z takim samym zainteresowaniem. W pomieszczeniu ok 80 metrów kwadratowych znajduje się 5 stanowisk, przy których widać same uśmiechnięte twarze. pracują tam zarówno mężczyźni jak i kobiety i wszyscy są jednakowo mili. służą pomocą odpowiadają na wszystkie zadane pytania. jeśli nie są w stanie udzielić wystarczającej odpowiedzi, proszą kogoś do pomocy co świadczy o szacunku dla klienta. Po lewej stronie od drzwi znajduje się kącik dla dzieci, z basenem z piłkami. dozowniki z wodą są zawsze pełne. opieka nad klientem obejmuje pełny zakres łącznie z doradztwem finansowym. co najważniejsze: przedstawiają faktyczne kwoty brutto. nie trzeba martwić się o ukryte koszty lub tak zwane małe "*" umieszczone w niewidocznym miejscu na umowie.
Byłam klientką ZUS ładnych parę lat. rok temu dopiero zakończyła mi się sprawa o uznanie ubezpieczenia i odzyskanie zaległych świadczeń. sprawa toczyła się dwa lata. to był koszmar. nie mogłam nigdzie iść do pracy, nie mogłam korzystać z urlopu macierzyńskiego i wychowawczego. powód? za szybko zaszłam w ciążę z drugim dzieckiem... nie pomagały wytłumaczenia, prośby... głusi i ślepi. pozbawili mnie na te dwa lata środków do życia. odsyłali od jednego do drugiego okienka, od dyrektora do dyrektora... wygrałam, wypłacili oczywiście z opóźnieniem. o odsetki też się upomniałam, ale one nie zwrócą mi nerwów, które przeżywałam w Sądzie Pracy.
PZU KIELCE można porównać tylko i wyłącznie z prawie każdą jednostką jak ZUS. i to biorąc pod uwagę zarówno sympatię obsługi jak i jej kompetencje... owszem, jeśli chodzi o wybór firmy do ubezpieczenia pojazdu domu lub czegokolwiek nawet starają się zachęcić klienta. są mili, służą pomocą... i na tym ta uprzejmość się kończy niestety. jeśli chodzi o informacje na temat szczegółów umowy nie potrafią odpowiedzieć na proste pytania, odpowiadają wymijająco lub nie potrafią wziąć odpowiedzialności za swoje słowa (chodzi mi tu przede wszystkim o odpowiedź na piśmie). jak dla mnie PZU ma wielki minus.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.