Ostatnio podróżowałam Polskim Busem z Warszawy do Gdańska, każdy podróżujący tymi busami wie, że dwukrotnie w czasie takiej podróży podawane są bezpłatne napoje a raz lody. Jak łatwo się domyśleć ilość śmieci rośnie, jeżeli nie są odbierane od podróżnych. Zwykle dwa razy w ciągu podróży pracownik przechodzi się z czarnym workiem. Po raz pierwszy w czasie tej podróży śmieci były zbierane tuż przed Gdańskiem. Każdy upychał do tego czasu brudne kubki, papierki, gdzie mógł. Opakowanie po lodach było najtrudniejsze do "zagospodarowania" bez śmietniczki.
Udałam się do Castoramy, aby kupić farbę do malowania powierzchni zewnętrznych. W supermarketach zazwyczaj trzeba radzić sobie samemu, więc dzielnie czytałam wszystkie etykiety na puszkach. Po chwili przyszedł pan z obsługi, zapytał o to czy może pomóc. Zaprowadził do właściwej półki i wskazał na odpowiednią dla mnie farbę. Wyjaśnił , potem podał z półki. W kasie pani zauważyła, że podpis na karcie jest niewidoczny. Poprosiła mnie o dowód osobisty, a potem zapytała czy nie chciałabym podpisać karty. Przytaknęłam. Wręczyła mi pisak bardzo dobry do tego.
Po wielokrotnych bezowocnych próbach przedłużenia umowy w sieci Orange postanowiłam udać się do punktu. W wybranym punkcie spotkałam długą kolejkę oczekujących. Po 40 minutach mogłam usiąść na skrawku kanapki dla oczekujących. Mężczyzna pracujący na zapleczu punktu przechodził koło tłumu klientów bez słowa. W pewny momencie weszli znani mu ludzie do punktu, ucieszył się i zaprowadził ich na zaplecze, aby tam mogli załatwić sprawę. Z zaplecza wyszła kobieta i wręczyła mi ulotkę, ale wcześniej nie zapytała o moje potrzeby. Kobieta powiedziała, że trzeba czekać. Mężczyzna w kolejce stojący za mną przebierał z nogi na nogę. Minęła godzina oczekiwania. W tym czasie do punktu wchodziły osoby i były obsługiwane bez kolejki. Pani za ladą wyjaśniła, że są umówieni. Po blisko 2 godzinach mogłam podejść do lady i powiedzieć, że rozwiązuje umowę na internet mobilny.
Odwiedziłam oddział banku w Centrum Handlowym Osowa, gdzie przyszłam, aby uzyskać informacje dotyczące mojego konta internetowego. Osoby w kasach były zajęte rozmowami o kontach z klientami. Postanowiłam poczekać. Pracownik banku siedzący za biurkiem i wykonujący jakieś operacje na komputerze podniósł się z krzesła i zapytał mnie czy mógłby mi pomóc. Wyjaśniłam z czym przychodzę, poprosił w trakcie abym usiadła. Dał mi dokładne wyjaśnienia dotyczące mojego konta, na koniec dopytał się czy jest to dla mnie jasne. Był bardzo cierpliwy, operował zrozumiałym językiem, miałam wrażenie ,że jestem najważniejszym klientem tego banku. Kiedy się ze mną żegnał podniósł się na krześle.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.