Postanowiłam upiec cisto z jabłkami więc poszłam do Biedronki,już na samym wejściu doznałam szoku ,totalny bałagan ,wszędzie poustawiane wózki z paletami w niektórych alejkach puste wózki bez towaru ,które przeszkadzają w robieniu zakupów.Przy stoisku z pieczywem brudno ,pełno okruchów oraz ziaren z pieczywa,taka sama sytuacja przy regałach z kwiatami doniczkowymi,brudno,pełno poobrywanych listków,pogniłych i porozdeptywanych,.Przy koszach z artykułami gazetkowymi ,leża paragony,papierki ,śmieci.W koszach artykuły przemieszane ,wyjątkowo niechlujnie.NW boksach kasowych również nieciekawie ,na stoliczku kasowym leżało mnóstwo towarów z których zrezygnowano tuz przed zakupem.....stare paragony ogólnie bałagan.Przez cały czas kiedy byłam w sklepie nie widziałam żadnego pracownika ,który by rozkładał towar .Palety zostały wypchnięte z magazynu i sobie stały.Przy kasie zbił się słoik z oliwkami ,kasjerka zamknęła kasę i kończyła załatwiać klienta ,ale nie zadzwoniła po nikogo aby posprzątać ...osoby które stały w kolejce zostały skierowane do kasy obok gdzie zrobił się tłum .W sklepie byłam ok 20 min ,natomiast przy kasie stałam ok 10 i cały czas nie widziałam nikogo na sali sprzedażowej.Za kasami na stolach służących do zapakowania towarów,porozrzucane ulotki,a obok stolików puste regały po kwiatach doniczkowych ,pod którymi było brudno resztki liści i ziemia z kwiatów.Ogólny widok brudno i niechlujnie.
Wracając z wizyty u leżącej w szpitalu teściowej ,zajechaliśmy na parking Kauflanda...Nie miałam nic w planie zakupowym .Tego hipermarketu nie ma w moim mieście ,więc postanowiłam zobaczyć co ciekawego znajduje się w ekspozycji.Na parkingu mnóstwo aut ,ale udało się postawił samochód blisko wejścia.Co było nie bez znaczenia gdyż mocno padał deszcz.
Wchodząc do sklepu zauważyłam ze nie ma gazetek reklamowych ,ponieważ chciałam wszystko obejrzeć zaczęłam wędrówkę pomiędzy regałami ,niestety sporo alejek było nieprzejezdnych z racji poustawianych palet z towarem .często tez musiałam wjeżdżać pomiędzy regały ,bo akurat panie jechały z wózkami pełnymi kartonów, po ułożonych towarach.Podłoga między regałem z napojami ,musiała być wcześniej zalana ,i potem pozadeptywana bo rozciągała się duża czarna plama, do której przykleiłam się sięgając Coca-Colę.
Przy kasach miła obsługa ,wszyscy klienci witani ,po zakupach życzenia miłego dnia .
Wszystkie osoby przemieszczające się po hali sprzedażowej ,miłe ,uśmiechnięte,schludnie ubrane.
Zakupy przyjemne.Sklep godny polecenia.
Godzina 12.15 wchodzę do sklepu,robiąc zakupy widzę, że zmiana asortymentu w alejce promocji ,bardzo dezorganizuje zakupy towaru: ,stoją palety ,wózki do przewozu palet , które trzeba omijać ,chwilami nie ma możliwości przejazdu wózkiem zakupowym ,więc trzeba zawracać i kolejną alejką dostać się do poszukiwanego towaru.Na półkach towary przemieszane,na tej samej półce leżą towary z kilku firm o innej cenie ,natomiast cena dotyczy jednej firmy produkującej towar.Trzeba biegać do czytnika z kilkoma towarami aby sprawdzić cenę ,potem jeszcze raz aby odłożyć na miejsce niechcianą rzecz .Niektórzy zostawiają niechciany towar przy czytniku,gdzie leżą towary ,a pracownicy po 10 razy przechodzą bez zainteresowania się nimi.Po zapytaniu kilku pracowników o poszukiwaną rzecz ...zostajemy odsyłani do kolejnych i kolejnych niekompetentnych osób.Zgroza.
Wreszcie udaje nam się zakupić to co chcieliśmy ,jedziemy do kasy nr 23...dwa wózki wiec mało osób ...stoimy...i tu okazuje się ,że Pani kasjerka jest nieprzygotowana...najpierw biega z Kartą płatniczą do kolejnych kas,a tym samym klient musi zostawić swój towar i biega za kasjerką...Potem kolejny raz kasjerka biega z naręczem odzieży żeby pozdejmować klipsy alarmowe zabezpieczające przed kradzieżą ...gdyż okazuje się ze specjalne pistolety są na co którejś kasie...czas obsługi dwóch wózków przede mną wydłuża się niewyobrażalnie.Pani Kasjerka nie widzi rozdrażnienia klientów...powoli obsługując kolejna osobę.Nikt nie liczy sie z czasem ,ani osoby które winny być kompetentne w dziale w którym są zatrudnione,poprzez osoby ustawiające ekspozycję aż do kasjerki.
Żenujące.
W dniu tym robiłam niewielkie zakupy ,ponieważ w koszyku moim znajdowało się 8 sztuk artykułów , udałam się do kasy nr 3 ,nad kasą przymocowany ogromy napis" kasa do 10 sztuk ",przy kasie na widocznym miejscu dodatkowa tabliczka napisana dużymi czerwonymi literami" DO 10 Szt"...Mężczyzna stojący przede mną wypakował 22 szt artykułów.Na moje stwierdzenie ze kasa jest do 10 szt ,zapytał: to co mam włożyć do koszyka?Nie odpowiedziałam ,czekając na reakcję kasjerki ( Nie posiadała identyfikatora)
W chwili kiedy zaczęła kasować artykuły ,zapytałam czy nie ma d;la niej znaczenia ze kasa jest do 10 szt ...Na co burknęła:" ze klienci mają się pilnować."No chyba pracownik kasy jest reprezentantem sklepu i to on powinien przede wszystkim przestrzegać ustaleń sklepu.A kasa do 10 szt jest kasą ekspresową i nie po to jest wyznaczona żeby stać przy niej jak przy zwykłej kasie
Hipermarket ten ,zniechęcił mnie już bardzo do robienia w nim zakupów ,każdorazowe moje wejście tam ,powoduje podniesienie poziomu adrenaliny u mnie ,albo niezgodność cen z cenami z gazetki , albo niegrzeczne kasjerki ,albo sytuacja jak wyżej ...Poważnie zastanawiam się nad zmiana miejsca dokonywania zakupów.
Do Oddziału PZU Życie przy ul Kupieckiej weszłam za dwie minuty 12 ,w holu zlikwidowano już prowizoryczna kasę ,w sali Obsługi Klienta do kasy stała kolejka składająca się z 8 osób (łącznie ze mną) Pani Kasjerka sprawnie załatwiała poszczególnych klientów ....po 7 min wyszłam zadowolona z PZU.Od wizyty w której stwierdziłam ,bałagan ,hałas ,sztuczne tłumy poprzez zorganizowanie kasy w punkcie gdzie siedział ochroniarz i osoba informująca klientów nastąpiła bardzo widoczna zmiana za lepsze.
Sklep brudny ,podłoga lepiąca, brak koszyków( wszystkie stoją pod kasami)ogólnie sprawia wrażenie niechlujnego,porozstawiane palety z towarem ,brak osób rozkładającej towar z palet ,utrudniona komunikacja , z wózkiem nie mogę się przecisnąć .Na stoisku owocowo-warzywnym arbuzy gnijące w kartonie... cuchną.Brak świeżych warzyw.Przy jednej z dwóch czynnych kas ,pracownice głośno wymieniają między sobą informacje ,typu: "moja papuga płacze w domu ,jutro mam wolne bo idę na wesele brata,"odzew z sąsiedniej kasy przy której oprócz kasjerki stoją dwie dodatkowe osoby z obsługi plus ochrona..".nie dostaniesz urlopu,zapomnij "itp ...Nie zwracają uwagi na klientów ...mechanicznie obsługują i bardzo głośno rozmawiają zwalniając obsługę .Ogólnie sklep nie spełnia moich oczekiwań ...brak wielu podstawowych artykułów.
W dniu 26 stycznia do skrzynek pocztowych została wrzucona ulotka z promocjami pt. „Jeszcze taniej” w sklepie Auchan, postanowiłam spełnić swoją chwilową i zapewne krótkotrwałą zachciankę i kupić rowerek mechaniczny do ćwiczeń Fitness przeceniony z ceny 129,00 na kwotę 89,99.Udałam się zatem do sklepu Auchan w dniu 29 stycznia o godz 10.30
Przeszłam cały sklep ,dosłownie alejkę po alejce, ponieważ nie znalazłam rowerka w miejscu gdzie sprzedawane są tego typu towary .Niestety ,zatem wróciłam w alejkę sprzętów sportowych ,zaczęłam przyglądać się, który rowerek jest najbardziej podobny do tego na ulotce. Owszem był jeden ,ale cena 129,00.Poprosilam zatem obsługę tego działu o pomoc ,Pan który się tym zajmował, poinformował mnie i mojego męża, oraz jeszcze jedna parę klientów ,że niestety rowerków tych, nie ma ponieważ Pan Dyrektor nie zgodził; się na cenę proponowaną w ulotce.
Powędrowałam zatem do Biura Obsługi Klienta, ta sama sytuacja ,pani poinformowała mnie ,że Pan Dyrektor nie wyraził zgody na cenę ,zapytałam zatem kto ustala te ceny że Pan Dyrektor może się nie zgodzić? Otrzymałam odpowiedź ze nie wiedzą ,zatem zapytałam jak nazywa się Pan Dyrektor i okazało się ze jest to Tajemniczy Pan, którego nazwiska nie wolno podawać .Sama mam sklep i wymagane jest podanie nazwisk zarówno właściciela jak i obsługi .No, ale może prawo w wielkich marketach jest inaczej interpretowane ,i w takim tłumie można zachować anonimowość ,przy niewygodnych sytuacjach .Nie poddałam się i zapytałam gdzie mogę znaleźć owego tajemniczego Dyrektora. Odpowiedziano mi że mam wyjść ze sklepu i z tylu budynku jest Biuro ochrony mam tam pójść i umówić się na spotkanie. Już na zewnątrz zapytałam jeszcze pracownika ochrony który wskazał mi drogę do Biura .Po wejściu do holu natknęłam się na panią strażniczkę( chyba) ,bo oprócz telefonowania do biur ,dokonywała przeszukiwań pracowników odpowiednim sprzętem. Pani owa wypytała mnie ze szczegółami ,poczym zadzwoniła gdzieś i zapytała co zrobić z niezadowoloną klientką ,która chce spotkać się z Dyrektorem ,na co uzyskała odpowiedź ze jakiś asystent czy menager ma się mną zająć. Po chwili zszedł Pan G. znów bez nazwiska ,kolejny raz tłumaczyłam o co chodzi ,Pan wziął ode mnie ulotkę ( Jakby ja pierwszy raz widział a obowiązywała już 3 dzien.) i zniknął na schodach
Ponieważ trwało to już odpowiednio długo ,zapytałam Panią strażniczkę ,czy to nowe przepisy ze ukrywa się nazwisko Dyrektora....Pani powiedziała ze w ogóle dziwi się ze mnie tu wysłano ,bo powinnam zwrócić się do kierownika lub menagera. Odpowiedziałam ze Pani Kierownik również użyła zwrotu że Pan Dyrektor nie zgodził się na cenę z ulotki .
W tym czasie ze sklepu wszedł pracownik odpowiedzialny za rowerki ,powiedział że takie sytuacje jak ze mną, ma już od 3 dni ,ze wczoraj tłumaczyła się Kierowniczka a dziś on , na co powiedziałam , że to Pan Dyrektor tam powinien stać i się tłumaczyć. .Dodał jeszcze ze Pan Dyrektor pojawia się i znika jak „duch ”po sklepie i nie można go nigdy spotkać tam gdzie sytuacja jest nieprzyjemna.
Wreszcie po 30 minutach zszedł ów Pan G. z moją ulotką i powiedział ,że te rowerki są w innym kolorze niż te na sklepie i że promocyjne dotrą do sklepie 2 lub 3 lutego.
No cóż ,ja byłam dociekliwa ,więc się dowiedziałam ,ale dla innych klientów nie ma wyjaśnienia.
Czy rzeczywiście Pan Dyrektor odpowiedzialny za market Auchan ma prawo zachować swoje nazwisko w tajemnicy ,czy można podejmować niepopularne decyzje i unikać odpowiedzialności .przecież pracownicy nie „wyssali z palca stwierdzenia ,że Pan Dyrektor nie zgodził się na cenę” .Pan Dyrektor nie przejmie się jednym czy dwoma klientami ,bo w takiej machinie handlowej ,odejście jednego niezadowolonego klienta nie sprawi różnicy ,market dalej będzie sobie dobrze prosperował.
Uważam ze zostałam oszukana, bo rowerek stojący w sklepie był taki sam jak na ulotce ,różnił się tylko kolorem ,ale przecież kurtki ,swetry itp. Są w różnych kolorach a na ulotce najczęściej jest jeden . Po raz kolejny zostałam potraktowana jak intruz przeszkadzający menagerom w piciu kawy i rozmowach.
W dniu 27 stycznia udałam sie do Towarzystwa Ubezpieczeniowego PZU Oddział Ubezpieczenia na Życie ,po przekroczeniu bramy wejsciowej ,szok Pani Która dotąd byłą informatorka przy drzwiach wejsciowych otrzymała funkcje kasjera...Kolejka 12 osób zdenerwowanych i wymieniających inwektywy o Firmie.Przy pseudokasjerce siedzi ochroniarz ...oddzielony kolejką od pozostałego terenu PZU ,nie widzi nawet co dzieje sie ani w holu ani w sali operacyjnej ,bo dostał zadanie pilnowania kasjerki .....Pani przykmująca pieniadze nawet nie fatyguje sie aby odpowiadac dzien doibry czy dowidzenia ,nie reaguje na słowa prosze i dziękuję ...z kamienną twarzą przyjmuje pieniadze i stępluje blankiety.Kolejka ustawiona jest przed niby kasą i zasłannie wejscie na salę operacyjną ,ludzie wchodzący do PZU przepychają sie przez tłum stojący w kolejce .Zeniujace i bardzo denerwujące.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.