Dzisiejsze zakupy zrobiłam z sklepie PoloMarket. Zauważyłam, że osoby obsługujące na kasie posiadają identyfikatory z imieniem i pierwszą literą nazwiska. Osobą, która mnie obsługiwała był "Paweł W". Moim zdaniem pierwsza litera nazwiska powinna zostać bezwzględnie pominięta. Uważam, że nikt nie chciał by, aby zwracać się do niego np. Panie Pawle W., gdyż jest to po prostu niegrzeczne i nieprofesjonalne.
Stosunkowo często robię zakupy w sklepie Społem na ul. Słowiańskiej w Poznaniu. Sklep jest przestronny i ma duży wybór towarów, jest jednak nieprzychylny dla klientów. Przed wejściem na salę obsługi nie było ani jednego koszyka. Wszystkie natomiast były ustawione koło kas. Przy kasach, zaraz obok pracownika skanującego towar, wystawione były produkty, które nie były opatrzone ceną. Pierwsze słowa, jakie skierował do mnie pracownik na kasie, to kwota do zapłaty.Pracownik nie odezwał się do mnie więcej, a także nie zaproponował płatnej torby, pomimo dużej objętości zakupów.
Późnym popołudniem udałam się do baru mlecznego na ulicy Dąbrowskiego w Poznaniu. Zamówiłam obiad na wynos. Posiłek otrzymałam bardzo szybko, był gorący i smaczny. Obsługująca mnie Pani, pomimo późnej godziny, przywitała mnie uśmiechem, była uprzejma i miła. Mimo zbliżającej się godziny 18:00, większość dań obiadowych była nadal dostępna.
Piekarnia Limaro na ulicy Słowiańskiej w Poznaniu została otwarta kilkanaście dni temu. Sklepik jest niewielki, obsługuje w nim zazwyczaj jedna, albo dwie osoby. Na zewnątrz obok godzin otwarcia, umieszczona jest informacja o promocjach dnia. Poza tym piekarnia zadbała o bardzo oryginalną reklamę. Kilkadziesiąt metrów przed sklepem na płytkach chodnikowych, zostały naklejone stopki z logo Limaro oraz z informacją, jak daleko znajdujemy się od sklepu. W środku sklep jest czysty i unosi się w nim przyjemny zapach świeżego pieczywa.
Obsługująca mnie w dniu obserwacji sprzedawczyni, była bardzo uprzejma. Przywitała mnie mówiąc dzień dobry oraz uśmiechnęła się. Wykazała się bardzo dobrą znajomością pieczywa, które sprzedawała. Mogłam bardzo dokładnie obejrzeć pieczywo które kupuje, ponieważ jest ono wyeksponowane na blacie, tuż przy miejscu obsługi. Uważam jednak, że w okresie jesienno-zimowym, w którym występuje zwiększona zachorowalność na grypę itp., pieczywo powinno zostać osłonięte np. szklaną przegrodą.
Nie planowałam dużych zakupów, dlatego nie zabrałam wózka wchodząc do sklepu. Za drzwiami wejściowymi nie było jednak wystawionych koszy na zakupy. Pozostawione przez klientów kosze, znajdowały się przy kasach. Biedronka na ul.Słowiańskiej ma jednak stosunkowo dużą powierzchnię. Trzeba przejść ok 15-20m wzdłuż regałów z napojami, by wychodząc mniej więcej na środku sklepu zawrócić w stronę kas, przechodząc koło alkoholi i przekąsek. Nie mam tu jednak uwagi co do rozmieszczenia mebli sklepowych, ale co do tego, że brak koszy na wejściu do sklepu, daje dużą pewność co do tego, że klient nie zawróci po asortyment, który już minął.
Mam również uwagę co do Pań rozkładających asortyment, które w tym czasie prowadziły emocjonującą i głośną dyskusje na tematy osobiste.
Pani pracująca na kasie byłą uprzejma, przywitała mnie i pożegnała oraz zaprosiła do ponownych zakupów.
Sklep Zara jest jednym z nielicznych sklepów, który angażuje pracownika do tzw. skanowania torebki klienta przed wejście do przymierzalni.Jednocześnie jest to jeden z nielicznych sklepów, w którego przymierzalni (ośmielę się użyć słowa) zawsze i to nie zależnie od pory dnia i miejscowości w której jest sklep, widzę kołtuny kurzu.
Cena za zakupy, jaką przyszło mi zapłacić w ocenianej instytucji wynosiła ok 105 zł. Ekspedientka przy kasie zapytała mnie, czy mam kartę stałego klienta. Odpowiedziałam: "Niestety nie mam".
Nie usłyszałam jednak propozycji założenia takiej karty. Zabrakło po stronie Ekspedientki dodatkowego pytania
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.