Jestem skazany na zakupy w tym sklepie bo jest jedynym na moim dużym osiedlu sklepem czynnym tak długo. Ale zakupy tam to naprawdę wielka mordęga. Niemiła ochrona, która jest bardzo nieprzyjemna i potrafi szturchnąć i nie wpuścić pod byle powodem do sklepu, że niby za dużą torebkę ma kobieta i każą zostawić w małej szafeczce, która nie ma nawet kluczyka by ją zamknąć. Jedynym plusem tego sklepu jest dział warzywa i owoce, mają duży wybór ciekawych i świeżych owoców. Z warzywami wygląda już gorzej bo często można spotkać nadgniłe i stare warzywa. Dział pieczywa to pracuje chyba tylko rano. Bo popołudniu o godzinie 18-ej udaje mi się zawsze załapać już tylko na resztki, nie mówiąc, że na pewno nie ma już rogali i bułek. Na nabiale bardzo często nie ma jaj oraz masła, jak jest to tylko te z najwyższej półki zagraniczne z ceną po 25zł/kg. Kilkakrotnie zdarzyło mi się zakupić przeterminowane jogurty i desery mleczne.
W tym dniu na dziale mięsnym tradycyjnie była kolejka mimo, że obsługiwały trzy Panie, które w miedzy czasie rozmawiały ze sobą, komentując wszystko inne tylko nie to co robią. Szyba na ladzie była tak brudna i „wywalcowana” że trzeba było się wychylać by cokolwiek zobaczyć co jest w ladzie. Wędliny były poukładane byle jak, był bałagan, opisy nie pasowały do konkretnej wędliny. Trzeba było się pytać co to za wędlina i w jakiej cenie. Panie tłumaczyły się ciągłym ruchem i tym, że nie miały czasu aby to poukładać i zrobić porządek. Brzmiało to tak jakby ktoś mi wyrzucał, że tam przychodzę i robie zakupy, bo dodaję komuś robotę.
Na 12 kas łącznie otwartych w tym dniu było 7 kas (to i tak bardzo dużo), w każdej z kas mniej więcej po 7 do 10 osób. Okres oczekiwania do kasy około 20 min.
Pani kasjerka niezbyt miła, nie odpowiedziała nawet na moje Dzień Dobry, a na pytanie o reklamówki odburknęła coś po nosem, musiałem się pytać osoby obok co Pani powiedziała bo nie zrozumiałem. W trakcie kasowania Pani skończyła się rolka w drukarce fiskalnej, przez chwile szukała jej pod kasą, a następnie odeszła od kasy i gdzieś poszła.
Wróciła dosłownie po 5 minutach. Dokończyła kasowanie. Na koniec powiedziała mi cenę do zapłaty, ale tak, że musiałem poprosić ją o powtórzenie bo ja nie usłyszałem za pierwszym razem. Na koniec Pani oznajmiła, że nie ma mi wydać 15gr z pytaniem czy może być dłużna. Byłem tak zirytowany całą sytuacją, że odpowiedziałem Pani, że nie może być dłużna i poproszę całą resztę. Na to Pani mi odpowiedziała „ale proszę zobaczyć, nie mam skąd mam Panu je wziąć” wdałem się z Panią w rozmowę, że to moja reszta i ją poproszę. W końcu Pani wpadła na pomysł, że dała mi 50gr, a ja wydałem jej resztę.
W taki sposób mam na kilka kolejnych dni dosyć tego sklepu
Zakupy w tym markecie to naprawdę chwila odpoczynku.
Od wejścia miła obsługa witająca klientów w sklepie słowami „Dzień Dobry” wręczając przy tym gazetkę z aktualnymi promocjami. Przy wejściu do dyspozycji klientów wózki na kółkach i do reki. Czyste bez zbędnych „dodatków” po poprzednich klientach. Podłoga w sklepie umyta, czysta choć odrobinę ślisko. Starsza osoba o lasce mogłaby się poślizgnąć. Brak tabliczki „uwaga ślisko”. Poszczególne działa zaopatrzone w nazwę działu wraz z rysunkiem w każdym z nich pracownik do dyspozycji służący pomocą w razie pytań lub wątpliwości. Przy warzywach po zadaniu pytania o rukolę od razu został mi wskazany regał gdzie znajdę to o co mi chodziło. W łatwy sposób i przejrzysty. Baz problemu trafiłem.
Na działach nabiału i mięsa lady chłodnicze czyste, szyby wystawne umyte. Sery i mięsa wyglądały na świeże. Były systematycznie poukładane, choć nie bez błędów. „Schab pieczony” był opisany jako „Szynka Babuni” z przynależną jej ceną, a „Szynka Babuni” posiadała na etykietce inną ceną niż została nabita przez Panią przy warzeniu i pakowaniu..
Lady z towarami wypełnione, nie posiadały pustych miejsc. Wszystko bardzo estetycznie poukładane.
Przy kasach kolejki. Otwarte były tylko 4 kasy z 9 możliwych. Przy każdej z kas było około 5 osób. Okres oczekiwania około 10 min.
Lada kasowa czysta, wytarta. Pani kasjerka przywitała mnie słowami Dzień Dobry. Zapytała na początku o kartę klubową. Pierwszy produkt został zapakowany do reklamówki, następne w odpowiednim tempie były przekazywane z „prawa na lewo” także zdążałem z pakowaniem na bieżąco produktów do reklamówek.
Po ostatnim produkcie Pani odczytała mi cenę. Po podaniu karty płatniczej Pani poinstruowała mnie o kolejności zatwierdzenia operacji.
Na koniec Pani pożegnała mnie wzrokiem, słowami „dziękuję” oddając mi kartę i paragon.
Placówka na dużym osiedlu "sypialnia". Na zewnątrz przed placówką porządek.
Placówka widoczna z daleka poprzez umieszczony nad placówką neon. Połowa neonu nie świeciła. Widoczna, podświetlona była tylko połowa neonu, ale mimo wszystko z daleka była widoczna placówka. Po wejściu do placówki, w przedsionku udostępniony bankomat i urządzenie do transakcji internetowych. Pomieszczenie małe, tylko na jedną osobę.
Sama placówka w jasnych kolorach. Czysta podłoga - glazura. Wykładzina dywanowa po stronie pracowników zasypana „kółeczkami, ścinkami” z dziurkacza. Szyba, duża witryna niedokładnie umyta, na szybie ogromne smugi. W placówce nie świeciły wszystkie lampy, jedna jarzeniówka migała i głośno „syczała” co po krótkiej chwili było dość uciążliwe.
W placówce łącznie było trzech pracowników razem z Panią Dyrektor. Zanim zostałem zauważony upłynęła jakaś chwila. Wszyscy pracownicy byli na zapleczu. Po wejściu było widać zaplecze i głośną rozmowę. Po około 20 sekundach podeszła do mnie Pani Dyrektor, która usadowiła mnie przy biurku jednego z doradców, a następnie udała się po niego na zaplecze. Obsługiwał mnie młody mężczyzna o imieniu K., około 23 lat ubrany w jasny garnitur do tego biała koszula w jasne niebieski i różowe paski, a do tego krawat w małą niebieską kratkę. Nie wyglądało to zbyt dobrze. Koszula w paski, garnitur z fakturą w paski, a krawat w kratkę.
Pan milo zapytał się w czym może mi pomóc, zaproponował kawę, która po chwili przyniosła mi jego koleżanka.
Moja sprawa dotyczyła lokaty. Chciałem ulokować około 5 tyś. Pan przedstawił mi co prawda propozycję aktualnej ofert banku, ale dokładnie to samo mogłem wyczytać na stronie internetowej banku. Odniosłem wrażenie, że Pan K. mówi jak automat, wyuczoną regułkę. Ze strony Doradcy nie pojawiły się żadne pytania w moim kierunku na jaki okres chce odłożyć pieniądze. Do przedstawienia ofert wystarczyła Panu powiedziana przeze mnie na początku informacja, że interesuje mnie lokata, że chce odłożyć 5 tys.
Brak pytania choćby o okres takiej lokaty, o oprocentowanie, a przede wszystkim zabrakło mi pytania, relacji z doradcą. W środku byłem zainteresowany Funduszami Inwestycyjnymi, ale od Doradcy nic w tym kierunku nie wyszło.
Po przedstawieniu oferty stwierdziłem, że muszę się jeszcze w takim razie zastanowić i sprawdzić ofertę konkurencji. Doradca nie zareagował na to. Powiedział. „Oczywiście, mimo wszystko zapraszam do nas jak Pan się zdecyduje”
Pożegnaliśmy się podaniem dłoni.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.