Obserwacja dotyczy pochwały wyszkolonych pracowników tej placówki. Pani przy kasie bardzo miło wita klientów, całym zdaniem mówi ile się należy, ile wydaje reszty, dziękuje i zaprasza ponownie na zakupy. Najbardziej podoba mi się, że kasjerka mówi ile zł klient dał jej do ręki jeśli jest to bilon. Jest to bardzo przydatne i eliminuje oszustwo.
Obserwacja dotyczy zachowania pani kasjerki. Stoję druga w kolejce i jestem świadkiem takiego zachowania. Pani przy kasie w ogóle się do klienta nie odezwała tylko machnęła paragonem na ladę ze złości chyba, że tam stoi bo innego wytłumaczenia nie mana to, żeby wyżywać się na kliencie. Tak samo było w moim przypadku. Jeszcze z tak złym zachowaniem się nie spotkałam. Brak przywitania, pożegnania, rzucanie paragonem , po prostu brak słów. Właściciel tego sklepu powinien na szkolenie wysłać kasjerów. Nie mówiąc już o bałaganie na sklepie, który jest zawsze.
W celu zakupienia konkretnego fluidu wybrałam się do Schleckera w Szprotawie. Znalazłam towar na półce ale zauważyłam , że ten fluid ktoś otworzył i wycisnął krople. Kasjerka zauważyła, że potrzebuję pomocy i podeszła do mnie. Spytałam czy na magazynie nie ma takiego samego fluidu ona odparła na to , że nie i spytała dlaczego nie chcę kupić tego , który mam w ręce. Odparłam, że ten fluid ktoś otwierał. Pani na to, że to niemożliwe , więc pokazuję jej krople wyciśniętego fluidu. Pani podeszła do kasy, wytarła kroplę fluidu i odstawiła go na półkę. Dla mnie takie zachowanie przy kliencie jest niestosowne.
W celu zakupu kwaśnej ziemi do rododendronów udałam się do bricomarche w Żarach. W ogródku sklepowym znalazłam jedynie dwa worki zakwaszonej ziemi do rododenronów. Niestety worki były uszkodzone z widocznym brakiem zawartości - zaklejone były taśmą. Wzięłam te worki do wózka z myślą, że przy kasie dostanę rabat tak jak we wcześniejszych przypadkach. Przy kasie jednak kasjerka nie była poinformowana o możliwości przyznania zniżki, wysłużyła się koleżanką z ogrodu, która powiedziała, że żadnego rabatu nie będzie.
Dino jest marketem znajdującym się w centrum miasta ,nie ma parkingu tylko mały podjazd , na którym mieści się tylko jedno auto. Weszłam do sklepu, przy kasie stało kilka osób. Naprzeciwko tej kasy znajduje się drugi boks kasowy, z którego bardzo rzadko korzystają pracownicy. Parę metrów dalej zobaczyłam podłogę bardzo brudną przy dziale warzywa-owoce. Ziemniaki były porozrzucane na paletach i ziemia wysypana z worków. Nikt chyba nie sprzątał od wczoraj ponieważ to wczoraj deszcz padał. Dziś była piękna, słoneczna pogoda. Zapach też był brzydki. Brud ciągnął się prawie aż pod dział mięso-wędliny. Tam zapach też był okropny. Było widać dużo pudełek z towarem przy regałach. W dziale pieczywo też było nieciekawie. Worki na pieczywo leżały między chlebami zamiast na wyznaczonym miejscu. W sklepie jest bardzo mało miejsca. Trzeba ciągle przepraszać klientów lub personel, aby przejść dalej. Nieprzyjemnie robi się w tym sklepie zakupy.
Zauważyłam,że od dłuższego czasu porządek we wspomnianej wcześniej Biedronce daje wiele do życzenia,nie mówiąc już o smrodzie, który wita nas już przy weściu. Podczas ostatniej wizyty podłoga bardzo brudna,plamy na jasnej podlodze praktycznie w całym sklepie.Towar znajdujący się na paletach m.in.mąka, cukier porozsypywany po podłodze i kartonach,wiele pustych niepotrzebych kartonow. Gdy przeszłam do działu mrożonek zauważyłam grubą warstwę lodu. Później zapytałam się gdzie mogę znaleźc węgiel drzewny, pracownica z przekonaniem powiedziała, że węgla nie ma tylko brykiet i wskazała miejsce. Na miejscu znalazłam to i to. Ogólne wrażenia jakie wywarł na mnie ten sklep są niezbyt pozytywne od początku jego otwarcia.
Poszłam do drogerii z zamiarem zakupu paru kosmetyków i maszynki do golenia. W sklepie panował porządek. Wszystko znajdowało sie na półkach we właściwym miejscu, ponieważ właściciel często przebywa w sklepie. Ale nie o tym chciałam pisać. Gdy wybrałam jednorazową maszynkę do golenia podeszłam ze wszystkim do kasy. Pani skasowała towar ale zatrzymała sie na maszynce. Cena jej nie odpowiadala. Zawołała dziewczynę - (domyślam się że była to stażystka lub praktykantka) i zaczęła na nią krzyczeć przy mnie- "Co to ma być?Jak Ty ceny naklejasz?" itd. Dziewczyna miała na swoją obronę to że maszynki znajdowały się w pudełku, które miało przegródki. Różne maszynki były odgrodzone od siebie i każda miała naklejoną cenę i dlatego pewnie pomieszały się ceny. Ekspedientka nie powinna przy kliencie krzyczeć, bo to źle świadczy o niej a nie o tej, która popełniła niby błąd.
Miałam wielką ochotę na orzeszki pistacjowe. Zobaczyłam , że w Auchan jest promocja na stoisku. Kupiłam 400gram orzeszków i zadowolona ,że kupiłam o pare zł taniej pojechałam do domu. Jak się okazało orzeszki były niedobre- miękkie i wilgotne. Dobrze , że miałam piekarnik więc podsuszyłam je troche i nawet były zjadliwe. Sprzedający powinni wiedzieć co sprzedają. Napewno nie tylko ja byłam rozczarowanym klientem. Co mają zrobić Ci którzy nie mają jak podsuszyć orzechów. One nie nadawały się do jedzenia więc tylko do wyrzucenia pewnie.Nie mogłam ich nawet zareklamować, bo mieszkam 60km dalej od tego sklepu.
Celem wieczornej wizyty w sklepie Biedronka było zrobienie małych zakupów. Upał doskwierał za dnia lecz pomyślałam sobie, że lepiej będzie jak pójdę wieczorem. Czar prysnął gdy weszłam do sklepu. Chociaż nie powinno być to dla mnie zdziwienie. Otóż gdy drzwi się otworzyły poczułam okropny smród ulatniający się ze sklepu. Pomyślałam, jak zwykle. Wręcz odrzucało mnie , nie chciało mi się tam wchodzić ale musiałam bo przecież przyszłam na zakupy. Zawsze jak wejdę tam to jest brudno, widać chaos w rozmieszczeniu towaru, a poza tym ten okropny smród. W żadnym sklepie nie spotkałam się z tak okropnym zapachem. Jestem ciekawa czy odstrasza on też innych klientów. W kolejce było dużo klientów, a i tak nikt nie otworzył drugiej kasy by ulżyć im. Obsługa bardzo miła jak zawsze kiedy przyjdę do tego sklepu.
Do sklepu nie mam żadnych zarzutów, sklep czyściutki itp, ale pracownicy chyba są za bardzo rozkojarzeni. Pani przy kasie, która mnie obsługiwała ciągle coś krzyczała do kasjerki obok, a gdy przeszły inne panie ze sklepu obok kasy to przy mnie i innych klientach powiedziała żeby się bujały bo nie chciały aby poszła z nimi w czymś pomóc.
Robiąc zakupy w Tesco zauważyłam na półce kawe (okolo 30 kartoników)grubo po terminie ważności. Powiedziałam to pani z obslugi sklepu więc ona się wielce zdziwiła i podziękowała za informację. Pomyślałam , że za chwilkę Pani zdejmie towar z półki ale tak sie nie stało. Pojechalam do innego sklepu zrobić zakupy i po godzinie wrociłam z ciekawości zobaczyć czy ten towar dalej stoi. Oczywiście stał. Ta Pani, którą poinformowałam o trefnym towarze zobaczyła mnie i przybiegła z pomocnicą ściągnąć towar. Pewnie gdybym się nie pojawiła kawa dalej stałaby na półce.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.