Lokal ten powstał niedawno w pawilonie handlowym, w pobliżu którego mieszkam. Został on dołączony do wcześniej istniejącego "cateringu" tak, by konsumpcja możliwa była też na miejscu. Pomysł spodobał mi się od razu, jak tylko zobaczyłem robotników w lokalu, który przechodził gruntowny remont i zaczął przypominać malutką restaurację. Po otwarciu kusił ładnie urządzonym wnętrzem z dużymi oknami i kwiecistymi zasłonami. W jedną sobotę zdecydowałem się spróbować. Z imponującego menu (dostępnego na ścianie lokalu i na kserokopiach, leżących na barze), które wydaje się zadowolić każdego, wybrałem zestaw dnia, czyli grillowaną pierś z kurczaka z jogurtem ziołowym i dodatkami. Szybko okazało się, że z dodatków możliwe są tylko ziemniaki i jedna surówka z trzech do wyboru, bo do innych dodatków (frytki, kasze, ryż, kopytka) i surówek trzeba dopłacić, a "Zestaw" ostatecznie okazał się tylko złotówkę tańszy od wszystkich produktów zamawianych osobno. Co więcej, mięso, inaczej niż to ujęto w menu, podawane jest bez sosu ze świeżych pomidorów. Słowem, okazja to żadna.Z drugiej strony, może to dobrze, bo ujęty w menu jogurt ziołowy podawany jest w salaterce, w ilości zabijającej jakikolwiek smak grillowanej piersi z kurczaka.Plusem lokalu jest brak uciążliwego zapachu kuchennego, chociaż tuż za ścianą znajduje się przecież istna manufaktura, pracująca praktycznie non-stop. Na jedzenie nie trzeba było czekać zbyt długo (chociaż razem ze znajomym zamówiliśmy to samo, to nasze talerze nie pojawiły się w tym samym momencie; jego był wcześniej, za to z ledwie ciepłymi ziemniakami), ale czas ten wykorzystałem na obserwację obsługi i jej relacji z klientelą. Mocno opalona pani praktycznie nie ruszała się zza baru, gdzie przyjmowała zamówienia. Może dlatego, że była sama do przyjmowania zamówień, inkasowania należności i wydawania jedzenia. Po zapłaceniu (15 zł za zestaw: mięso, ziemniaki, surówka) pani notowała zamówienie na blankiecie z kalką. Śladu kasy fiskalnej i odcinka dla klienta nie było. Klienci przed nami zaryzykowali wzięcie kompotu z owoców, ale prędko oddali szklankę, gdyż był skwaszony.Ciekawy był lokalny koloryt. Lokal znajduje się na Pradze Południe, a pani zza baru jest ewidentnie osobą popularną w kręgu tutejszej społeczności. W kolejce za nami stanął równie mocno opalony mężczyzna w dresie, który wskazując na znajomość z panią zza baru, wyraźnie dawał do zrozumienia, że nie ma ochoty stać w kolejce. Wzbudzał on niejaki niepokój wśród pozostałych klientów, ale szybko się spokoił, uprzednio wziąwszy z lodówki napój gazowany bez konsultacji z barową, czym wzbudził jej irytację.Samo jedzenie było smaczne i wyszedłem najedzony, choć jednak z lekkim niesmakiem...
Po raz pierwszy wybrałem się do restauracji Vapiano na niezobowiązującą sobotnią kolację, skuszony przez znajomego. Najpierw przestudiowałem w internecie ich stronę. Co prawda zawierała podstawowe informacje, jak menu i ceny, ale widać było kilka niedoróbek w polskiej wersji strony. Firma ma bowiem kapitał niemiecki i w tym języku jest też strona-matka.Po wejściu zostałem powitany przez panią, która wręczyła mi kartę (na niej kodowane są wszystkie zamówienia, opłacane dopiero przy wyjściu) i zapytała, czy znam zasady panujące w restauracji. Lubię wszystko sprawdzić sam, więc postanowiłem nie korzystać z jej pomocy. Była godzina 20:30 a ja zrobiłem się naprawdę głodny. Na parterze nie było prawie gości, ale jedzenie znajduje się piętro wyżej, gdzie dostaniemy się dość stromymi schodami. W miarę wchodzenia, zaczęły się zmieniać zapachy, ale nie pachniało bynajmniej kuchnią śródziemnomorską tylko...siarką.Obszedłem najpierw całą przestrzeń, która składa się z dwóch części: w jednej pachniało siarką i wyziewami z kuchni (potrawy przygotowywane są na oczach gości), a w drugiej, przeszklonej i jakby zawieszonej w zaciemnionej sali gimnastycznej, panował niesamowity gwar, chociaż sala nie była przepełniona. Wystarczyło parę głośniej rozmawiających osób, których głosy odbijały się, wzmacniając, od ścian i sufitu. Łatwo było znaleźć wolne miejsce. Ja wybrałem schludną ladę z wysokimi taboretami, które były dość wygodne ze względu na oparcia. Na ladzie stały małe lampy, których światło było wystarczające do prowadzenia rozmowy w cztery oczy. Ja jednak wolałbym dobrze widzieć to, co jem. Po kolacji zdecydowałem się szybko opuścić tę salę i napić się czegoś na dole, gdzie było dużo ciszej.Co do jedzenia, to będąc pierwszy raz w restauracji o włosko brzmiącej nazwie wybieram zawsze spaghetti carbonara. Na początek, nie byłem zachwycony sposobem składania zamówienia, bo nie wiedziałem, czy mam stać w kolejce (przede mną stała raptem jedna zagraniczna para), czy czekać aż kucharz stojący za szybą (która skutecznie tłumiła wszystkie dźwięki, czyt. nie było słychać, co mówi każda ze stron) wybierze mnie z grona oczekujących. Ku mojemu zdziwieniu, stało się to drugie. Kucharzy, oddelegowanych do potraw z makaronów, było dwóch, ale dość opieszale przyjmowali zamówienia. Za to realizacja przebiegła bardzo szybko, bo w ciągu trzech minut od wykrzyczenia kucharzowi rodzaju sosu i makaronu (wśród prawie 10 rodzajów, robionych ponoć na miejscu) dostałem moją upragnioną carbonarę. Makaron podany był estetycznie w głębokim talerzu w kształcie muszli i byłem miło zaskoczony, że tak najem się tą porcją. Chociaż byłem już syty, to pochłonąłem wszystko, bo danie było znakomite. Również jego cena była odpowiednia.Za to cena niemieckiego piwa, na które zszedłem na parter była dość wygórowana i stanowiła 2/3 ceny dania głównego (!) Na szczęście, również piwo (ciemne, pszeniczne) było doskonałe, podane w odpowiedniej temperaturze.Po wszystkim chciałem odwiedzić toaletę i znów zmuszony byłem udać się na piętro, jeszcze raz stawiając czoła zapachom i głośnej atmosferze, gdyż toalety znajdują się w połowie długości ostatniej sali.Podsumowując, ciekawa formuła działania restauracji serwującej dobre jedzenie, która w polskich warunkach wymaga jeszcze ostatniego szlifu.Polecam odwiedziny w Vapiano!
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.