Opinia użytkownika: pavulon
Dotycząca firmy: Vapiano
Treść opinii: Po raz pierwszy wybrałem się do restauracji Vapiano na niezobowiązującą sobotnią kolację, skuszony przez znajomego. Najpierw przestudiowałem w internecie ich stronę. Co prawda zawierała podstawowe informacje, jak menu i ceny, ale widać było kilka niedoróbek w polskiej wersji strony. Firma ma bowiem kapitał niemiecki i w tym języku jest też strona-matka.Po wejściu zostałem powitany przez panią, która wręczyła mi kartę (na niej kodowane są wszystkie zamówienia, opłacane dopiero przy wyjściu) i zapytała, czy znam zasady panujące w restauracji. Lubię wszystko sprawdzić sam, więc postanowiłem nie korzystać z jej pomocy. Była godzina 20:30 a ja zrobiłem się naprawdę głodny. Na parterze nie było prawie gości, ale jedzenie znajduje się piętro wyżej, gdzie dostaniemy się dość stromymi schodami. W miarę wchodzenia, zaczęły się zmieniać zapachy, ale nie pachniało bynajmniej kuchnią śródziemnomorską tylko...siarką.Obszedłem najpierw całą przestrzeń, która składa się z dwóch części: w jednej pachniało siarką i wyziewami z kuchni (potrawy przygotowywane są na oczach gości), a w drugiej, przeszklonej i jakby zawieszonej w zaciemnionej sali gimnastycznej, panował niesamowity gwar, chociaż sala nie była przepełniona. Wystarczyło parę głośniej rozmawiających osób, których głosy odbijały się, wzmacniając, od ścian i sufitu. Łatwo było znaleźć wolne miejsce. Ja wybrałem schludną ladę z wysokimi taboretami, które były dość wygodne ze względu na oparcia. Na ladzie stały małe lampy, których światło było wystarczające do prowadzenia rozmowy w cztery oczy. Ja jednak wolałbym dobrze widzieć to, co jem. Po kolacji zdecydowałem się szybko opuścić tę salę i napić się czegoś na dole, gdzie było dużo ciszej.Co do jedzenia, to będąc pierwszy raz w restauracji o włosko brzmiącej nazwie wybieram zawsze spaghetti carbonara. Na początek, nie byłem zachwycony sposobem składania zamówienia, bo nie wiedziałem, czy mam stać w kolejce (przede mną stała raptem jedna zagraniczna para), czy czekać aż kucharz stojący za szybą (która skutecznie tłumiła wszystkie dźwięki, czyt. nie było słychać, co mówi każda ze stron) wybierze mnie z grona oczekujących. Ku mojemu zdziwieniu, stało się to drugie. Kucharzy, oddelegowanych do potraw z makaronów, było dwóch, ale dość opieszale przyjmowali zamówienia. Za to realizacja przebiegła bardzo szybko, bo w ciągu trzech minut od wykrzyczenia kucharzowi rodzaju sosu i makaronu (wśród prawie 10 rodzajów, robionych ponoć na miejscu) dostałem moją upragnioną carbonarę. Makaron podany był estetycznie w głębokim talerzu w kształcie muszli i byłem miło zaskoczony, że tak najem się tą porcją. Chociaż byłem już syty, to pochłonąłem wszystko, bo danie było znakomite. Również jego cena była odpowiednia.Za to cena niemieckiego piwa, na które zszedłem na parter była dość wygórowana i stanowiła 2/3 ceny dania głównego (!) Na szczęście, również piwo (ciemne, pszeniczne) było doskonałe, podane w odpowiedniej temperaturze.Po wszystkim chciałem odwiedzić toaletę i znów zmuszony byłem udać się na piętro, jeszcze raz stawiając czoła zapachom i głośnej atmosferze, gdyż toalety znajdują się w połowie długości ostatniej sali.Podsumowując, ciekawa formuła działania restauracji serwującej dobre jedzenie, która w polskich warunkach wymaga jeszcze ostatniego szlifu.Polecam odwiedziny w Vapiano!