Dokładnie 1.07.2009 zadzwoniłem na infolinie Netii, w celu sprawdzenia do kiedy kończy mi się umowa na internet z tym operatorem, rozmawiałem z konsultantką oczywiście uzyskałem informację, zapytałem jaką mają dla mnie ofertę jeżeli ewentualnie chciałbym przedłużyć z nimi umowę, konsultantka przedstawiła mi kilka ofert dość ciekawych, zapytałem do kiedy musiałbym odpowiedzieć czy chce przedłużyć czy nie, konsultantka powiedziała że najlepiej do połowy miesiąca. Szczerze to całkowicie wyleciało mi to z głowy, ale dokładnie 15.07.2009 zadzwonił do mnie konsultant Netii z zapytaniem czy sie zastanowiłem i z jakiej oferty skorzystam, poprosiłem Go żeby mi jeszcze raz przedstawił interesującą mnie ofertę, oczywiście nie było z tym problemów, zgodziłem się i przedłużyłem umowę na 24 miesiące. Oceniam obsługę Netii na bardzo dobrą, w porównaniu np. do TP , to Netia jest o klasę wyżej.
Byłem złożyć podpis (składa się je co miesiąc jak się jest zarejestrowanym jako bezrobotny i przysługuje prawo do zasiłku), urzędnik który mnie obsługiwał powiedział mi żebym udał się do innego pokoju, zapytałem w jakim celu, uzyskałem odpowiedź że w sprawie ofert pracy, pomyślałem ok pójdę, jak już byłem w tym pokoju, kolejny urzędnik poprosił mnie żebym usiadł i zapytał mnie o nazwisko, jak już wszedł w systemie w moją osobę, to zapytał mnie o wyksztalcenie, pytanie wydało mi się dość zabawne bo na ekranie monitora miał o mnie wszystkie dane :) w pewnym momencie oderwał wzrok od monitora, popatrzył na mnie i stwierdził: "w zasadzie to my dla pana nie mamy pracy" dał mi papierek do podpisu że udzielał mi informacji o pracy, zapytałem: "to po co ja tu przyszedłem" a on odparł: "takie mamy przepisy" wstałem pożegnałem się i za drzwiami pomyślałem, najważniejsze że podpis ode mnie zdobył i 8 godzin odpęka.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.