Szybko potwierdzona rezerwacja. Brak opłaty wstępnej. Kompetentna i miła obsługa w recepcji. Pokój czysty, schludny, dobrze wyposażony. Dostępna lodówka i elektryczne czajniki. Niezły wybór i asortyment w bufecie szwedzkim podczas śniadania. Duży plus - wydzielony parking. Ogólna relacja jakości do ceny - bardzo zadowalająca.
Znajoma poprosiła mnie o pomoc w wyborze wina na spotkanie z koleżankami. Znając jej gust zaproponowałem jej butelkę białego Portado, w cenie 24.99. Przy kasie znajoma zapłaciła jednak 27.99. Na dodatek okazało się, że nie odebrała od kasjerki paragonu. Podszedłem do pracownicy marketu na stoisku alkoholowym i powiedziałem, że zaistniała róznica między ceną na półce a kwotą do zapłaty przy kasie. Pracownica podeszłą do - nieczynnej w tym momencie kasy - odszukała w koszu na śmieci paragon, potwierdziła różnicę w cenie i zwróciła nadpłaconą kwotę. Z jednej strony zachowała się bardzo uczynnie i zareagowała na reklamację, z drugiej zaś strony nie zdobyła się na żadne przeprosiny ani wyjaśnienia, dlaczego do takiej sytuacji doszło.
na stoisku z winami dostrzegłem, że wino J.P. Chenet blanc jest sprzedawane po 10.00 pln. Jako, że zazwyczaj jego cena oscyluje - w różnych miejscach - w granicach 19.00 - 20.00 pln, postanowiłem skorzystać z okazji. jednak kasjerka w kasie nabiła wino po cenie 19.90. Wziąłem paragon i wino, podszedłem do stoiska alkoholowego i powiedziałem stojącej tam ekspedientce, że realna cena produktu nie odpowiada cenie podanej na regale. Pracownica Tesco wzięła ode mnie butelkę, podeszła do regału, długo i uważnie przyglądała się karteczce z ceną, po czym mruknęła "rzeczywiście" i poszła w stronę stoiska. Poszedłem za nią pytając "co dalej?" na co usłyszałem "Wypłacę Panu różnice w cenie". Tak się stało, otrzymałem 10 pln i - podziękowawszy - odszedłem. Nie usłyszałem od pracownicy marketu ani "przepraszam" ani "dziękuję za zwrócenie uwagi".
Zachciało mi się wędzonej ryby. Ponieważ dawno nie jadłem piklinga, poprosiłem panią na stoisku rybnym o zważenie dwóch sztuk. Niestety, przy piklingach nie było kodu, pani udała się więc na zaplecze w poszukiwaniu koleżanki, która podała by jej kod na produkt. Wróciła, po 2-3 minutach ale kod nie pasował. Pani uśmiechnęła się niewinnie, stwierdziła że "ja tu dopiero drugi dzień" i znowu zniknęła na zapleczu. Gdy wróciła, przyznała, że nadal nie ma kodu ale "koleżanka zaraz podejdzie". Rzeczywiście, po kolejnych 3 minutach koleżanka podeszła i zważyła po czym zapakowała ryby. Czas trwania transakcji - dobre 10 minut.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.