Pani z sali, poproszona o dołożenie torebek na pieczywo, uwinęła się z tym raz-dwa - wystarczyło zapytać (zamiast tylko narzekać, jak jakaś mijana klientka). Mała rzecz, a cieszy!
Fatalna obsługa, która opinię rzeczoznawcy bagatelizującą zgłoszone wady przyjmuje jak wyrocznię, odsyła klienta gdzie nie tylko i zostawia go samemu sobie z towarem niezdatnym do dalszego użytkowania. Do tego niekonsekwencja (wypieranie się własnych słów) i jawne utyskiwanie na niezadowolenie klienta spowodowane takim poziomem obsługi. Spychologia, żenada i nieprofesjonalizm w najgorszym wydaniu. Nie polecam.
Wprowadzają klientów w błąd wystawiając towar niezgodny z oznaczeniem na półce i nieobjęty rabatem, a niechcianego zakupu zwrócić ani wymienić nie można ("polityka firmy") - nawet gdyby w ogóle mieli ten właściwy towar na stanie. W sklepie rzuca się w oczy coraz większa ciasnota i narastający bałagan, którego konsekwencje są, jak widać, przerzucane na klienta. Omijać szerokim łukiem.
Najszybsza na świecie obsługa w osobie niecierpliwej czarnowłosej dziewczyny, której dewiza - sądząc po zachowaniu - brzmi najwyraźniej: Albo coś kupujesz, a jak czegoś nie mamy i nie wiemy, gdzie można to kupić w pobliżu, to spadaj. Słowem - kiosk przyjazny inaczej, którego nie polecam. Lepiej udać się do kiosku na sąsiadującej z dworcem ulicy Kołłątaja.
Firma Arriva Bus Transport (czyli dawny PKS Toruń) najwyraźniej zbyt jest zajęta przewozami dla dużych firm, żeby się przejmować taką drobnostką jak kursy dla indywidualnych pasażerów. Efekt: prawie godzina stania na chłodzie w oczekiwaniu na ich autobus, a w końcu na kurs innego przewoźnika. Jeśli więc ktoś źle znosi podróże, zwłaszcza autobusem, to Arriva oszczędzi mu uciążliwości jazdy jak nikt inny. Tym jednak, którzy chcieliby wyruszyć i dojechać do zamierzonego celu, szczerze radzę skorzystać z usług innej firmy.
Zmieniają się franczyzobiorcy, zmieniają sprzedawcy, tylko stosunek do klienta ten sam: gazeta za parę złotych, a przy wybieraniu podejrzenia o złą wolę i pretensje, jakby o jakieś miliony chodziło. Jak tak wygląda zakup, to nie życzę nikomu, by musiał tam cokolwiek zwracać. Pan za kasą bowiem mentalnie chyba tkwi jeszcze w PRL-u i tylko patrzeć, jak trzeba będzie tam chodzić w kapciach – jak niegdyś w muzeach. Nie polecam.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.