Do Tesco przyszedłem aby zrobić zakupy spożywcze. Sklep ten nie wygląda zachęcająco, już przy wejściu w oczy rzuca się brzydki sufit, który sprawia wrażenie, jakby za chwilę miał się zawalić. Ekspozycja towaru i sposób ułożenia regałów jest standardowy dla sklepów tej sieci, jednak w sklepie jest "ponuro" ze względu na wspomniany już sufit i prawdopodobnie w nieodpowiedni sposób przygotowane ściany. Oświetlenie działa prawidłowo, jednak może zmiana barwy żarówek przyniosłaby pewne korzystne rezultaty. W sklepie jest czysto i schludnie, a ceny są bardzo przystępne. W sklepie tym bardzo często napotykam na długie kolejki, podobnie było i tym razem. W kolejce do kasy musiałem stać około 10 minut, nie wszystkie kasy były otwarte.
Do sklepu przyszedłem w celu zakupienia obuwia. Wchodząc do sklepu odczuć można miłą atmosferę, wystrój jest bardzo przyjemny i kolorowy, zarówno ekspozycja jak i cała reszta sklepu jest zadbana i czysta, z głośników gra muzyka. Obsługę stanowią młodzi i uśmiechnięci ludzie. Podszedłem do stoiska z butami, gdzie było ich stosunkowo dużo, gdy wybrałem buty, które mnie interesowały i chciałem je przymierzyć, okazało się, że nie mam gdzie usiąść by je założyć. Ławka służąca do przymierzania butów była zakryta nie ułożonym jeszcze towarem, co uniemożliwiało mi przymierzenie butów w pozycji siedzącej. Zrobiłem więc to w pozycji stojącej, okazało się jednak, że buty są za małe, poprosiłem więc pracownika sklepu os sprawdzenie, czy na magazynie nie ma mniejszego rozmiaru. Niestety była to ostatnia para tych butów, pracownik zaproponował mi przymierzenie kolejnej pary butów, tak też zrobiłem, jednak po raz kolejny okazało się, że nie ma pasującego na mnie rozmiaru, pomimo tego, że rozmiar mojej stopy jest stosunkowo przeciętny. Wywnioskowałem, że asortyment obuwniczy tego sklepu jest dosyć ubogi. Poza tym, sklep sprawia wrażenie dobrze utrzymanego, a obsługa jest uprzejma i pomocna.
Do sklepu przyszedłem w celu zakupu prezentu dla mojej dziewczyny, nie miałem ściśle wyznaczonego celu, dopiero poszukiwałem towaru. Nie pierwszy raz miałem okazje być w sklepie Okay rtv agd, więc mam już wyrobioną w pewnym stopniu opinię na temat tej sieci. Na pewno rodzaj ułożenia produktów jest nie korzystny zarówno dla klientów jak i dla właściciela sklepu. Ciężko jest cokolwiek znaleźć, a żeby przejść od wejścia do kasy, trzeba minąć wszystkie produkty dookoła sklepu. Sposób, w jaki rozłożony jest towar jest bardzo nieczytelny i sprawia wrażenie, jakby osoby pracujące przy zapełnianiu półek były niekompetentne, jednak we wszystkich sklepach tej firmy jest podobnie. Kiedy czekając przy znalezionym produkcie przez kilka minut w końcu pojawił się pracownik, sprawiał wrażenie doinformowanego i kompetentnego, podał mi wystarczające informacje dotyczące produktu. Sklep był czysty i dobrze oświetlony, jednak rozłożenie towaru w zły sposób wpływa na jego wizerunek.
Do hipermarketu przyjechałem w celu zrobienie przeciętnych zakupów spożywczych. Wnętrze sklepu jest podobne we wszystkich sklepach tej firmy, więc nie miałem problemów ze znalezieniem odpowiedniego towaru, stoiska są dobrze oznaczone i zaopatrzone, cały teren sklepu jest czysty. Jedyne, co wzbudziło moje zaniepokojenie było to, co działo się na stoisku z rybami. Mężczyzna stojący przede mną w kolejce poprosił o rybę, która pływała w zbiorniku, na co pracowniczka stoiska zapytała, czy zabić ją i wypatroszyć. Klient tego sobie zażyczył, więc kobieta za ladą wyciągnęła żywą rybę z trudnością, ponieważ ryba była duża i ruchliwa. Na oczach wszystkich klientów położyła ją na ladę i wielkim nożem próbowała jej uciąć głowę, jednak musiała poprosić o pomoc drugą osobę tam pracującą, ponieważ nadcięta ryba zaczęła się bardzo wyrywać. Druga kobieta przytrzymywała rybę, wbijając jej nóż w część ogona, wtedy też głowa ryby została ucięta. Całe wydarzenie było bardzo krwawe, a ludzie w kolejce byli zgorszeni, niestety świadkami tego zdarzenia były również małe dzieci. Zanim ryba trafiła do klienta, spadła jeszcze na ziemię. Wychodząc z hipermarketu trafiłem na dosyć sporą kolejkę, jednak z tego co zaobserwowałem, wszystkie kasy były otwarte.
Celem mojej wizyty w placówce PZU było uzyskanie informacji dotyczących konsekwencji w zniżkach po kolizji drogowej oraz złożenie dokumentów, które musiałem wypełnić, ponieważ sam byłem uczestnikiem wypadku. Wchodząc do placówki człowiek może poczuć się zdezorientowany, ponieważ pomimo tego, że stanowiska są widoczne zarówno po lewej jak i po prawej stronie, okazuje się, że nie wszystkie służą rozwiązywaniu takich samych spraw, co nie jest wyraźnie zaznaczone. Po chwili oglądania tabliczek i zastanawiania się, gdzie powinienem się udać, zapytałem pani, która siedziała przy wolnym stanowisku, gdzie powinienem się udać. Okazało się, że muszę iść po schodach do góry. Nie wiedziałem, że ta placówka jest piętrowa, dlatego uzyskanie takiej informacji spotkało się ze zdziwieniem z mojej strony. Po wejściu po schodach i wejściu do odpowiedniego pomieszczenia, zauważyłem dwa stanowiska pracowników PZU. Powiedziałem "dzień dobry", wtedy też mnie przywitano. Pracownik lewego stanowiska przemieszczał się po pomieszczeniu, natomiast pani po prawej siedziała za ladą jedząc brzoskwinię. Zdecydowałem usiąść przy stanowisku po prawej stronie, chociaż nikt mi tego nie zaproponował. Zanim rozmowa między mną a pracowniczką PZU się rozpoczęła, przez chwilę pani ta jadła jeszcze brzoskwinię, co wyglądało nieestetycznie, miałem wrażenie, jakby nie była zainteresowana moją obecnością. Ilość informacji, którą posiada personel tej placówki PZU nie budził zastrzeżeń. Jedyną sytuacją, która budziła u mnie wątpliwości dotyczące kompetencji pani, która mnie obsługiwała, nastąpiła wtedy, gdy nie wiedziała ona, czy mam oddać kserokopię dowodu osobistego. Na początku stwierdziła, że jest to niepotrzebne, ostatecznie jednak powiedziała, że może jednak się taki dokument przyda. Gdy kończyliśmy rozmawiać, do pokoju weszło dwóch mężczyzn, których obsługiwać zaczął pan po lewej stronie. Sytuacja ta była dla mnie niekomfortowa dlatego, że pokój był niewielkich rozmiarów, więc stanowiska były usytuowane blisko siebie a rozmowa innych ludzi działała rozpraszająco. Wychodząc z pokoju zostałem uprzejmie pożegnany. Wygląd całej placówki jest estetyczny i schludny, sprawia wrażenie czystego i dobrze utrzymanego. Pomimo wysokiej temperatury panującej na zewnątrz, w środku temperatura jest odpowiednia.
Wizyta w punkcie sprzedaży części samochodowych była poprzedzona kilkoma rozmowami telefonicznymi mającymi na celu uzyskanie informacji dotyczących dostępności pewnej części. Za pierwszym razem osoba, która odebrała telefon powiedziała, że poszuka owej części, powiedziała żebym poczekał 30 minut i zadzwonił. Po 30 minutach oddzwoniłem, jednak usłyszałem, żebym zadzwonił za jakiś czas. Po kolejnych 30 minutach w trakcie rozmowy telefonicznej dowiedziałem się, że część jest dostępna, jednak sposób w jaki zostało to mi oznajmione był nieodpowiedni. Osoba, która ze mną rozmawiała sprawiała wrażenie niemiłej i mało zainteresowanej współpracą. O godzinie 16 przybyłem do punktu sprzedaży części, dojazd jest trudny, ponieważ nie ma jakiegokolwiek oznakowania ani reklam. Gdy wszedłem na teren placówki nikt nie zwrócił na mnie uwagi, musiałem podejść do kilku osób naprawiających samochód i poprosić o pomoc, w czego konsekwencji dowiedziałem się, że jedna z tych osób to pracownik tejże firmy. Dopiero po 30 minutach porozmawiał ze mną osobiście i pokazał mi poszukiwaną część. Kiedy zapytałem, czy istnieje możliwość obniżenia ceny odpowiedział: "a co, może jeszcze za stówkę ci to mam sprzedać". Atmosfera panująca w tym miejscu jest nieprzyjazna, klient jest traktowany w sposób nieodpowiedni. Miejsce to jest bardzo dobrze wyposażone, części są posegregowane i przystępne cenowo, wygląd tego miejsca jest jednak nieestetyczny, wszystko śmierdzi a pomiędzy częściami zaobserwowałem kurę, która wyglądała na bardzo chorą.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.