Każdy człowiek potrzebuje czasem chwili wyciszenia, chwili odpoczynku od miejskiego wrzasku, zabiegania, interesów, pracy, nauki...
Mieszkańcy Gliwic mają pod tym względem naprawdę wiele szczęścia, bowiem w ich mieście znajduje się jeden z najlepszych lokali w jakich zdarzyło mi się być.
Sam budynek, a właściwie piwnica, jest zupełnie niepozorna. Krótka, ślepa uliczka w pobliżu targu, stare kamienice, małe drewniane drzwiczki, schody w dół...
...otwieramy drzwi i wkraczamy w inny świat, świat rodem z Baśni z Tysiąca i Jednej Nocy. Orientalna muzyka i zapachy całkowicie zawładną Waszymi zmysłami, jeśli zdecydujecie się na wizytę w tym niepozornym lokaliku. Przy ladzie po prawej stronie momentalnie pojawia się uśmiechnięta pani, która roztacza wokół siebie niemal mistyczną aurę (żartowałem kiedyś ze znajomą, że mogłaby zagrać rolę dzwoneczka w Piotrusiu Panie) i pyta: co podać, gdzie, jak ? Mamy mnóstwo opcji wyboru. Możemy zasiąść przy stole, możemy skorzystać z podestów, miękkich poduszek, do wyboru do koloru. Możemy się nawet zakopać w miękkim puchu i posłuchać wspomnianej już orientalnej, uspokajającej muzyki.
Personel jest świetny, widać, że to robią jest ich prawdziwą pasją. Znają się na towarze, potrafią doradzić, zażartować, czasem rzucić uszczypliwą uwagę. Ponieważ jestem stałym bywalcem, przyzwyczaiłem się już do uszczypliwego humoru jednego z kelnerów, ale niektórych może to razić. Zupełnie bezpodstawnie.
Niegdyś bogata oferta wśród herbat, kaw, napojów i fajek wodnych, stała się... jeszcze bogatsza! Niestety, wzrosły również ceny i to nawet znacznie. No ale czego się nie robi dla odrobiny przyjemności - pysznego napoju i fajki wodnej (tylko dla pełnoletnich, swoją droga, ostatnio brakuje wielu smaków). Czas obsługi bardzo szybki, tak szybki na ile pozwala wielkość i treść zamówienia, ale z reguły nie czeka się więcej niż 5-10 minut.
Co do wnętrza - jak już wspomniałem, wyjątkowo klimatyczne, ozdabiane różnorakimi przedmiotami od których aż tchnie duchem orientu. I chociaż wnętrze jest dość ubogie, świetnie sobie z tym poradzono: zasłony, poduszki, gra świateł, obrazy... to wszystko zakrywa nagie ściany i dzięki temu można poczuć się niczym starożytny władca we wnętrzu swojego pałacu.
Cóż więcej mówić, naprawdę godne polecenia. Chociaż... trochę żal polecać, bo wolałbym żeby to miejsce zostało moją słodką, aromatyczną tajemnicą.
Sięgam pamięcią... mniej więcej połowa listopada zeszłego roku. Szybka wizyta w pizzerii w towarzystwie znajomych - to chyba najbardziej popularny sposób zapełniania pustego żołądka wieczorową porą. Nie wypada iść do wykwintnej restauracji z kolegami, z którymi wcześniej odwiedziło się parę pubów. Robimy więc szybką zrzutę na pizzę w Da Grasso i tu zaczynają się problemy. Menu interesujące niczym rolka papieru toaletowego. Jakby tego było mało, kelner, który podszedł odebrać zamówienie zagaduje do nas osławionym "czego ?". Zbaraniałem, no ale nic, nie jestem tu po to aby uczyć ludzi kultury. Zamawiamy, czekamy. Czekamy. Czekamy dość długo. Zaczyna nas irytować muzyka puszczana definitywnie ZBYT GŁOŚNO. Siedzę z obawą, że zaraz popadnę w katatonię i do końca życia będę śpiewać szeptem "CHCE ŻEBYŚ MNIE MIAŁ!" W końcu doczekaliśmy się, przychodzi pizza i dwa cudowne sosy (sos czosnkowy, nawiasem mówiąc, jest największym atutem tej pizzerii, po prostu niebo w gębie. Pizza raczej niegodna polecenia, wrażenie porównywalne z jedzeniem kromki chleba posmarowanej roztopionym serem, ale dość tej ironii). Zjedliśmy pizze, zapłaciliśmy, zbieramy się do wyjścia, ale ja postanawiam jeszcze skorzystać z toalety. Otwieram drzwi od WC i - o zgrozo - nie ma światła. Kontakt wisi urwany na poziomie mojego kolana, a ja zastanawiam się jak mam się uporać z problemem. Uporałem się w końcu, szkoda, że w bramie 30 metrów dalej. Mam nadzieję, ze już naprawili, aczkolwiek mając na uwadze profesjonalizm obsługi, nie jestem o tym wcale przekonany.
Zalety ? Sos czosnkowy, naprawdę cudo.
Wady ? Obsługa fatalna, muzyka ZA GŁOŚNO. Długi czas oczekiwania na pizzę, czego nie rozumiem, bo to fast food jakby nie było.
Może kiedyś jeszcze wpadnę, jak zatęsknię za sosem. A może naucze się robić sam, wtedy oszczędzę nerwów.
Pędząc w pośpiechu ulicą Zwycięstwa, główną i najbardziej uczęszczaną ulicą Gliwic, od niechcenia spojrzałem w bok i przed oczami przemknął mi... kaktus. Wróciłem parę kroków by lepiej przyjrzeć się dziwnemu zjawisku i zorientowałem się, że to szyld restauracji. "Co szkodzi sprawdzić ?" - pomyślałem i zboczyłem z kursu w ulicę Bednarską, która nie należy do najpiękniejszych alei w Gliwicach, a prawdę mówiąc, do najpiękniejszych w ogóle.
Muszę się przyznać, że oceniłem Mexico Bar zanim tam jeszcze wszedłem: byłem pewien, że to jakaś obskurna melina, w której łatwiej o salmonelle niż o dobre jedzenie. Jakieś było moje zdziwienie po przekroczeniu progu! Niesamowity wystrój Mexico Bar sprawił, że szczęka opadła mi ze zdumienia. Nie, nie było tam złotych tarasów i brylantowych żyrandoli, była za to urzekająca swoim klimatem prostota. Po wejściu naprawdę można poczuć się tak, jakbyśmy właśnie odwiedzali jakiś meksykański lokal i nie byli pewni, czy za chwilę zza rogu nie wyskoczą rozśpiewani mariachi. Za pierwsze wrażenie piątka z plusem.
Co do obsługi: bardzo miła i profesjonalna, byłoby mi wstyd nie zostawić napiwku uroczej barmance, która naprawdę starała się pokazać i siebie i lokal z jak najlepszej strony. Jedzenie przygotowywane jest względnie szybko, nie trzeba długo czekać na większe, ani na mniejsze zamówienia.
Potrawy robione są z fantazją, świetnie wyglądają, ale co najważniejsze naprawdę świetnie smakują! Nie jestem wielbicielem kuchni meksykańskiej (a przynajmniej nie byłem nim dopóki nie odwiedziłem tego skromnego baru), ale potrawy są naprawdę godne polecenia i to w przystępnych cenach.
Reasumując: naprawdę godne polecenia miejsce, kto nie był niech pójdzie. Rozpisałem się, więc dość już słów, niech o lokalu świadczy ocena. 5 z plusem
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.