Piękny sklep, na miarę "europejskiego" . U wejścia stojący (nie witający) Pan "kamerdyner", bez żadnych oznaczeń w umundurowaniu(zwykła, codzienna koszula), charakterystycznych dla marki sklepu. Jednym słowem liberia, nie dająca poczucia powitania. Mało sympatyczny wzrok oznajmiał: "obserwuję Cię!"
Asortyment ciekawie zaaranżowany i wyeksponowany. Taktowne zainteresowanie klientem. Tylko te prywatne rozmowy pracownic sklepu i głośna reprymenda jednej, z wyżej (być może) postawionych pracownic w stosunku do gmerającej coś przy komputerze "szeregowej":"Długo tak będziesz się tu bawiła?!" Mnie, czyli klienta, odpowiedż Pani gmerającej już nie interesowała, ale takie zachowania sprawiają, że klient czuje się w sklepie intruzem.
Sklep AGD (obok "Piotra i Pawła")- po remoncie pełna metamorfoza! Z pokracznej larwy( nie pamiętam nawet, pod jaką "egidą" występował sklep AGD ostatnio) przemienił się w pięknego motyla pod nazwą AVANS ! Chłodną halę bez wyrazu wyparł samoobsługowy, podzielony ściankami na strefy, przytulny i przyjazny klientowi sklep. Chciałam tylko zrobić rozeznanie co do asortymentu pt." suszarki do włosów", ale dzięki nowemu obliczu sklepu doznałam olśnienia, które wkrótce zuboży moją kieszeń. Otóż spora część drobnego sprzętu kuchennego mi się nieco postarzała, a tu i mikser w dobrej cenie i tostery w interesującej grafice i, i ... A chciałam tylko suszarkę do włosów! Podobnego towaru wszędzie pełno, ale klimat ciekawie zagospodarowanej przestrzeni zrobił swoje! Obsługa sklepu zauważyła mnie zaraz po wejściu, ale dała mi czas na krótki rekonesans, po czym taktownie i z czarującym uśmiechem zaoferowała pomoc.Dziś nie skorzystałam, ale jutro tam wrócę. Polecam wszystkim Kaliszanom!
Sklep meblowy VOX. Na początek brak witryny zachęcającej do odwiedzenia sklepu, w zamian drzwi wejściowe do polowy przywalone nierozpakowanymi katalogami. Po wejściu do sklepu nie opuszcza mnie wrażenie, że trafiłam na inwentaryzację.Panuje ogólny chaos, dwie kobiety(w tym sprzedawczyni)popijające kawę i dwoje dzieci leżących w różnych pozach na krzesłach(bynajmniej nie klienci) pogłębia wrażenie lekceważenia. Gdy pytam, czy otwarte, słyszę, ALEŻ OCZYWIŚCIE ! jakgdyby moje pytanie wobec zastanej sytuacji w sklepie było co najmniej nie na miejscu. Przemknęłam między meblami i dopiero, gdy chwilę stałam w pobliżu pań zajętych rozmową, dziećmi i kawą padło oczekiwane: "w czym mogę pomóc?" W końcu udaje się pani sprzedawczyni zatrzeć przykre pierwsze wrażenie, gdy zagadnieta o nietypowy stan sklepu tlumaczy, że za dwa tygodnie przenoszą się do innego, większego obiektu. Myślę jednak, że dobra firma, dbajac o klienta nakazuje "muzykom" grać dalej, gdy Tytanic tonie. A VOX to statek, który jeszcze płynie, ale by zarobić na dobrą opinię i się skutecznie sprzedawać, trzeba dbać o szczegóły, by w morzu kryzysu utrzymać się na fali, a jeśli przyjdzie utonąć, to z honorem!
Dobrą piekarnię charakteryzuje dobre pieczywo i w tym wypadku tak jest. Wypiekom cukierniczym też niczego nie brakuje. Czego chcieć więcej? PERSONELU Z LUDZKĄ TWARZĄ!!
Od chwili zmiany kompletu ekspedientek, jakby piorun trafił w atmosferę piekarni. Osobowość sklepu, jeśli tak można zpersonifikować pomieszczenie, się znihilizowała. Od kilku miesięcy sprzedawczynie niezmiennie bez wyrazu, bez uśmiechu, bez umiejętności nawiązania jakiegokolwiek kontaktu z codziennym klientem, przemilczawszy przypadkowego. Gdyby im odciąć głowy i pozwolić dalej obsługiwać, nikt nie zauważyłby różnicy!
Póżnosocjalistyczny wystrój apteki, tak rzadko już spotykany, nie ma nic wspólnego z ówczesnym "tumiwisizmem" żle opłacanego personelu. Dwa okienka. Przy jednym kilka osób, drugie puste, za którym pani magister liczy leki, skrupulatnie zapisując wyniki na kartce. Zagadnięta przeze mnie o "Mleczko kosmetyczne", natychmiast porzuca frapujące zajęcie i wylewnie służy fachową pomocą. Wychodzę z upragnionym kosmetykiem i wiarą w ludzi. DZIĘKUJĘ PANI MAGISTER!
Świetne, wygodne buty, nietuzinkowe wzornictwo, ciekawa ekspozycja. Dla równowagi oceny - bardzo wysokie ceny i apatyczna pani za ladą. Nawet wkraczająca, niezwykle wytworna klientela nie zakłóciła letargu ekspedientki.
Często bywam w Monnari. Wczoraj panie dość znudzone, dziś się nieco ożywiły, załatwiając bardzo głośno telefoniczną reklamację, rozczarowanej brakiem rabatu klientki. Sklep ma zaplecze, wobec czego można było załatwić sprawę dyskretnie. Mimowolnie zatem dowiedziałam się, co personel myśli o niezadowolonych klientkach. W efekcie zrezygnowałam z zakupu.
Wzornictwo, którego pozazdroscic moga najlepsi producenci, nie tylko w Europie kontrastuje z jakoscia obslugi personelu sklepu, nieco jakby znudzonego faktem chwilowej stagnacji, wyplywajacej z braku przecen i co z tym zwiazane, zwyczajowego wstepowania klientek
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.