Sevi Kebab znajduje się na 2. piętrze dużego centrum handlowego. Na drugim piętrze znajdują się same punkty gastronomiczne i ze stolików, które są na tym piętrze korzystają klienci wszystkich tych punktów gastronomicznych. W czasie gdy ja tam byłam, było bardzo dużo ludzi, początkowo tego nie zauważyłam, okazało się to problemem, gdy szukałam dla mnie i dla mojego chłopaka jakiegoś miejsca do spokojnego zjedzenia posiłku. Ale zacznijmy od początku. Podeszliśmy do Sevi Kebab. Gdy zastanawialiśmy się co wybrać przy kasie stała tylko jedna osoba, a gdy my tam podeszliśmy byliśmy od razu obsługiwani. Młoda pracownica nie przywitała się z nami, zamówiliśmy dwa kebaby i 0,5 litra napoju. Pracownica położyła na ladzie paragon i powiedziała, żeby pokazać go osobom, które wydają jedzenie. Nie zdążyłam nawet zerknąć czy na paragonie wszystko się zgadza i rzeczywiście dobrze zapłaciliśmy, bo został on od razu zabrany przez pracownika, który zajmuje się nakładaniem jedzenia. Przygotowanie jedzenia poszło sprawnie i szybko, jednak gdy już braliśmy jedzenie i napój, zauważyłam przypadkowo, że kubek z napojem nie jest pełny tak jak być powinien. Na kubku była kreska wskazująca 0,5 litra i niestety brakowało tam około 1/5 pojemności. Zgłosiliśmy to od razu pracownicy, ta dolała, ale nas nie przeprosiła. Natomiast jeżeli chodzi o samo jedzenie, to niestety też nie zasługuje na pochwałę, ponieważ dało się odczuć, że np. kapusta jest lekko wysuszona, a porcje jak na swoją cenę były dość niewielkie.
Jak się wchodzi do tego sklepu, to od razu razi człowieka to, że najczęściej nie ma koszyków zaraz przy wejściu, tylko trzeba biegać po sklepie w jego poszukiwaniu. Gdy już znalazłam koszyk, zaczęłam rozglądać się po półkach w poszukiwaniu potrzebnych rzeczy. Na półkach dostępna jest duża ilość danego produktu, z czego można wnioskować, że braki systematycznie są uzupełniane. Jednak nie mogłam znaleźć proszku do pieczenia, spytałam się pracownicy, która akurat rozpakowywała towar na półkę - gdzie leży proszek do pieczenia, to ta pani tylko coś odburknęła, nawet nie zrozumiałam co powiedziała i wskazała mi ręką miejsce oddalone o kilka metrów, podeszłam tam i po dłuższej chwili rozglądania się tam jeszcze po półkach znalazłam towar, który chciałam. Później poszłam do kas, były trzy otwarte, wybrałam tę, przy której była najkrótsza kolejka. Po chwili była już moja kolej, kasjerka nie powiedziała mi dzień dobry, więc ja jej powiedziałam, ale ta mi nie odpowiedziała. Na koniec jednak powiedziała, że dziękuje i zaprasza ponownie.
Zakupy w Biedronce lubię robić ze względu na to, że można tam znaleźć kilka dobrych towarów po atrakcyjnych cenach, minusem jest jednak to, że często trzeba naprawdę stać długo w kolejce, chociaż w opisywanej sytuacji mi się to nie zdarzyło.
W połowie września wygrałam na antenie tegoż radia grę playstation. Do tej pory nie dotarła ona do mnie, mimo że już minął miesiąc. W dniach 12. i 14. października napisałam zapytanie na maila redakcji z prośbą o sprawdzenie, dlaczego ta gra do mnie jeszcze nie dotarła. Do tej pory nie uzyskałam żadnej odpowiedzi. Dnia dzisiejszego, tj. 19. października, próbowałam się do nich dodzwonić, jednak albo jest sygnał wolny i nikt nie odbiera, aż w końcu połączenie zostaje odrzucone, albo numer jest zajęty. W takiej sytuacji pozostaje mi jedynie ponownie napisanie do nich maila i może w końcu doczekam się odpowiedzi. Wydaje mi się jednak, że nie takie powinno być traktowanie słuchacza.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.