Podjechałam do KFC Drive. Zamówiłam kanapkę Zinger oraz mały napój 7 Up. Zamówienie otrzymałam dosyć szybko. Odjechałam bez sprawdzania zawartości reklamówki (nienauczona poprzednim przypadkiem.) Ponieważ śpieszyło mi się, kanapkę zaczęłam odpakowywać dopiero na następnym skrzyżowaniu i okazało się, że zamiast Zingera była kanapka Twister. Zjadłam, byłam głodna, nie miałam czasu na reklamację. Niska ocena, ponieważ nie spełniono oczekiwań klienta. Dobrze, że był 7 Up, a nie Pepsi.
Zatankowałam benzynę za 200 złoty. Udałam się do kasy. W kolejce stało kilka osób, obsługiwały 2 kasjerki. Nadeszła moja kolej, podałam numer dystrybutora. Kasjerka zapytała o formę płatności, odpowiedziałam i zamówiłam jeszcze kanapkę. Pani nabiła punkty. Skasowała pieniądze, dała paragon i przeszłyśmy w miejsce wydawania kanapek. Kanapka zapakowana w papierową torebkę, do tego serwetki.
Z usługi restauracji korzystałam w KFC Drive. Uprzejmy głos w słuchawce, po przedstawieniu się, przyjął zamówienie. Podjechałam do okienka, po około 30 sekundach otrzymałam zamówienie "Menu Zinger". Pani życzyła mi smacznego i odjechałam.
Jednak, gdy otworzyłam kanapkę, okazało się, że kotlet z kurczaka, który na zdjęciu jest na całą kanapkę, "na żywo" zajmował przestrzeń mniejszą niż pół bułki. Musiałam więc zawrócić i wejść do restauracji, by złożyć reklamację.
Kierownik bez dyskusji przyjął mojego Zingera, wydał nowego. Zadbał również, żebym wyszła podwójnie najedzona i zadowolona. Gratis dostałam nóżkę oraz porcję frytek.
Ponieważ czasu trochę straciłam, przyznaję 3 punkty. Zamysł "drive" jest dla osób, które się spieszą i nie mają czasu na składanie reklamacji. Zresztą uważam, że w takim koncernie jakim jest KFC w ogóle nie powinno dochodzić do pomyłek.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.