Wchodząc do sklepu nikt nie zwrócił na mnie uwagi . Za ladą siedział mężczyzna i grzebał coś w komputerze .Rozejrzałam się oczekując zainteresowania z jego strony i nic .Chodziłam po sklepie oglądając wielkie bele wykładzin . Po chwili przeszłam do stojaków z próbnikami wykładzin elastycznych , dość długą chwilę oglądałam umieszczone w nich kawałki wykładzin . W końcu sklepu , przypuszczam ,że był to magazyn słychać było śmiechy rozmawiających pracowników Komfortu . Pochodziłam jeszcze chwilkę i kierując się do wyjścia pożegnałam Pana walczącego z komputerem , skinął głową i odpowiedział do widzenia . Opuściłam sklep.
Udałam się na zakupy w dniu 29/09/2008. Wstąpiłam do sieci Reporter w Żywcu przy ul. Zielonej 3. Od wejścia przywitał mnie pięknie urządzony i zadbany lokal, z uporządkowanym towarem. Obsługa składała się z dwóch sympatycznych pań, które swoim uśmiechem ośmieliły mnie do dalszego i dokładniejszego przyjrzenia się wyeksponowanym towarom. Rozglądając się tak, nagle bardzo grzecznie i nienachalnie jedna z pań wypytała mnie o cel mojej wizyty w ich sklepie. Delikatnie zbadała moje potrzeby i zaczęła pokazywać wiszące na wieszakach bluzy. Pamiętam, że wspomniałam o bluzie dla syna, ale nie znam się na panującej obecnie modzie. Pani pytała o ulubiony kolor syna, rodzaj zapięcia, kołnierzyka i takie tam drobiazgi. Była bardzo zaangażowana w rozmowę ze mną, całą uwagę poświęcała w danej chwili tylko mnie, mimo że w sklepie pojawili się inni klienci. Skusiłam się i wybrałam bluzę dla syna za 99zł. Wskazała mi drogę do kasy, gdzie inna pani przyjęła ode mnie pieniądze i wręczyła kubek z logo i adresem sklepu. Zakupy w tym sklepie to przyjemność. Polecę go wszyskim moim znajomym.
Wchodzę do sklepu i proszę o worki do odkurzacza Elektrolux . Mówię, jakiego typu worki chcę. Pan sprzedawca powoli podnosi się z krzesła i niezbyt pospiesznie odszukuje produkt, po czym rzuca na ladę średniej wielkości pudełko. Jestem wybredna - to fakt. Po obejrzeniu pytam, czy mogłabym jednak poprosić o worki innego producenta. Sprzedawca wzdycha, robi minę, jakbym prosiła ją o rzecz wymagającą nadludzkiego wysiłku, po czym dokonuje zamiany. Teoretycznie wszystko jest w porządku. Chciałam coś kupić i kupiłam. W czym więc problem? W tym, że o ile nie zmusi mnie do tego sytuacja, następnym razem chętniej wejdę do takiego sklepu, w którym zostanę obsłużona bez łaski, z uśmiechem i z zainteresowaniem. Czy to dla mnie problem? Nie, nie dla mnie. Jako klientka mogę wybierać. Mogę iść do tego lub do konkurencyjnego sklepu. Ja i tak wydam pieniądze , bo potrzebuję tych worków. Reasumując fatalnie!!
Poszukiwałam ładnej pidżamy dla syna, który wybierał się do szpitala. Przypadkiem dowiedziałm się, że sklep z bielizną "la vantil" ma w swojej ofercie również męskie pidżamy. Wybrałam się późnym popołudniem i byłam jedyną klientką w danej chwili. Za ladą stała pani, coś tam układała, a ja oglądałam wiszące na wieszakach bokserki i nocną męską bieliznę. Jakieś 3 minuy później pani podeszła do mnie z zapytaniem czy może w czymś pomóc. Sprecyzowałam swoje oczekiwania, miałam jednak wątpliwości co do rozmiaru. Rozmowa z panią jakoś nie kleiła się, pidżama, która mi się spodobała sprzedawczyni określiła jako "babcina". Poczułam się trochę niezręcznie i przeglądałam dalej. Szybko wybrałam prostą bawełnianą pidżamę i poprosiłam o skasowanie pieniędzy.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.