Kilka miesięcy temu zakupiłem wielofunkcyjne urządzenie (drukarka, skaner, fax, xero) firmy LEXMARK. Cena nie była mocno wygórowana, a ja nie zwróciłem uwagi na jakość kasetek z tuszami. Niestety okazało się, że tusz się szybko skończył, a oryginalne kasetki kosztują prawie tyle co nowe urządzenie. Zmuszony byłem do zakupu zamienników, więc udałem się do sklepu "Eskejp". Bardzo miły pan zaproponował mi nabicie starych kasetek tuszem, co miało jeszcze zmniejszyć moje koszty. Nazajutrz odebrałem nabite kasetki, uiściłem kwotę kilkudziesięciu złotych i zadowolony wracałem do domu. Po włożeniu kasetek do urządzenia stwierdziłem nieprawidłowości w działaniu drukarki( pojawiał się komunikat o nienapełnionych kasetkach), więc usługę zareklamowałem. Miły pan, który nabił tuszem stare kasetki stwierdził, że reklamacja jest bezzasadna, gdyż jest bardzo możliwe, iż urządzenie może pracować tylko na oryginalnych częściach, a nie na zamiennikach. Spytałem go czemu więc nie powiedział mi tego wczoraj, a on na to, że może zapomniał i reklamacji nie uwzględni. Nie chodzi tylko o te kilkadziesiąt złotych, ale jak taki miły pan zacznie co drugiego klienta nabijać w butelkę to co to będzie?
Niestety nie każdy osobnik jest doskonały, więc i mój organizm spłatał mi figla. W sobotni poranek obudziła mnie pewna dolegliwość, a jako, że w weekendy nie przyjmuje lekarz rodzinny musiałem się udać do pogotowia na dyżur S.O.R. Po zarejestrowaniu się i obowiązkowym wysłuchaniu pretensji ze strony recepcjonistki dotyczącej niepodstemplowanej legitymacji ubezpieczeniowej udałem się do poczekalni. Odczytane na głos moje nazwisko uprawniało moją osobę do wejścia do gabinetu lekarskiego. Po dotarciu do poczekalni stwierdziłem z całą radością, że te kilka osób to nie jest tak dużo i pewnie lekarz szybko się uwinie z tyloma pacjentami. Widać to nie był mój dzień. Nie tylko ja, ale i te kilka osób spędziło w poczekalni najdłuższe dwie godziny...okazało się, że przyszła znajoma pani recepcjonistki wraz z koleżanka, a wiadomo, że jak znajoma to nie może czekać. Kilka osób do zmiany opatrunku mogło poczekać, ale niestety były z poza granic miasta i miały pierwszeństwo, wiec kolejka znowu się przedłuża. Całość tej przygody dopełnia fakt, iż na dyżurze był tylko jeden lekarz... Nasza służba zdrowia...
Z zamiarem zakupu telewizora do pokoju dzieci, udałem się do placówki w galerii. Po obejrzeniu większości odbiorników i porównaniu ich cen poprosiłem osobę z obsługi o pomoc w celu weryfikacji i możliwie jak najlepszej analizie wybranych przeze mnie telewizorów. Spodziewałem się, że pracownik naprowadzi mnie na odpowiedni trop. Niestety tylko przeczytał zamieszczone obok każdego eksponatu niewiele mówiące laikowi informacje i nic więcej nie potrafił opowiedzieć. Poprosiłem o osobę bardziej kompetentną, niestety nikt nie miał w tym momencie czasu (kilku pracowników rozmawiało między sobą). Wobec braku reakcji ze strony obsługi salonu udałem się do wyjścia i zakończyłem nieudane zakupy w sklepie.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.