Poszłam do sklepu wymienić czajnik elektryczny, gdyż kupując go dzień wcześniej, nie zauważyłam, ze jest pęknięty i przecieka.
Podeszłam do punktu obsługi klienta z paragonem i czajnikiem.
Pani, która siedziała na stanowisku, z uśmiechem na twarzy się przywitała i zapytała w czym może pomóc. Wytłumaczyłam więc, pani sprawdziła uszkodzenie czajnika, odebrała go ode mnie i poleciła, abym z półki wzięła następny taki sam bądź inny model i udała się do toalety celem sprawdzenia czy nie przecieka. Zrobiłam tak jak pani powiedziała i stwierdziłam, że jest w porządku.
Pani (blondynka o mocno kręconych włosach) oddała paragon, życzyła miłego dnia i z uśmiechem mnie pożegnała.
Byłam bardzo zadowolona z pozytywnego podejścia do klienta.
Na zakupy poszłam po konkretne rzeczy. Czajnik elektryczny i rajstopy (produkt promocyjny z gazetki).
Rajstop szukałam przez jakieś 10 minut, nie mogąc ich znaleźć na każdym z możliwych działów sprzedaży. Podeszłam więc do pani ekspedientki, która obok przechodziła i zapytałam gdzie mogę znaleźć te rajstopy. Pani tylko "rzuciła", że nie jest z tego działu, i że mam szukać kogoś, kto za dany dział odpowiada. Podeszłam więc do przymierzalni po raz kolejny, ale nadal nie było tam pani, która powinna tam być.
Rajstop nie kupiłam tych co chciałam a szukając innych, problem był ze znalezieniem rozmiaru poprzez porozrywane opakowania. Towar był porozrzucany po koszach sprzedażowych i nie było przy nim cen.
Kupiłam natomiast czajnik elektryczny, który (w domu okazało się) przeciekał.(Pójdę na drugi dzień go wymienić)
Podchodząc do kasy od razu zauważyłam zrezygnowanie na twarzy kasjerki.(pani w kręconych jasnych włosach w okularach) Odnosiłam wrażenie, że ta pani ma do klientów pretensje, że robią zakupy i właśnie do jej kasy podchodzą. Towary klientów dosłownie wrzucała do siatek i na blat. Płacąc za zakupy otrzymałam resztę i paragon, natomiast nie usłyszałam ani "dziękuję" ani "do widzenia".
Niestety nie wszyscy lubią swoją pracę, ale uważam , że powinno się wykonywać swoje obowiązki sumiennie i zgodnie z regulaminem pracy.
W sklepie "Stokrotka" robię zakupy prawie codziennie. Wchodząc do sklepu panie są zajęte rozkładaniem towaru na półki, palety są porozstawiane na całym sklepie tak, że idąc z wózkiem z dzieckiem, nie jestem w stanie przejechać. Jeszcze nigdy nie zdarzyło się, aby pani podeszła i zapytała czy pomóc mi, choć widziała, że czegoś szukam. Na stanowisku mięsnym pani krojąc siekierką jakieś kości/mięso dla klientki, część tego mięsa spadła na podłogę, po czym pani je podniosła, włożyła do worka, zważyła i podała klientce. Zatem nie rozumiem, choć miała ta pani rękawiczki na dłoniach( świadczy o jakiejkolwiek higienie),podnosząc mięso z podłogi nawet go nie opłukała wodą, mija się więc z celem zasada o higienie pracy. Przy kasie ekspedientki zawsze mówią "dzień dobry", choć czasami odbywają się głośne dyskusje i śmiechy między pracującymi kasjerami. Odchodząc usłyszę do widzenia, bez zaproszenia ponownie czy choćby dziękujemy za zakupy.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.