O ile standardy Shella są bardzo dobre, to kilka czynników wpłynęło na to, że nie pojadę tam już zatankować, jeśli nie będę kompletnie zmuszony. Podczas próby tankowania wybiło jakiś zawór w skrzynce bezpieczeństwa. Dwukrotnie. To chyba nie jest normalne. Ponadto, gdy już przyszło stać mi w kolejce do kasy, musiałem odstać swoje, bo pracownicy oprócz obsługi kas, muszą jeszcze wydawać bileciki z Totolotka. Powstała kuriozalna sytuacja, gdzie pracownica musiała rozładować pokaźną kolejkę do totka, a dopiero potem drugą, przy kasie. Kiepski pomysł z tym punktem Totolotka, więc minus. Poza tym sprawnie, ale sumarycznie - niechętnie tam wrócę.
Tesco ma konkurencję w postaci Biedronki ulicę dalej. Tym bardziej musi się starać. Jeśli chodzi o estetykę, zdecydowanie bardziej do mnie trafia. Widać porządek. Jedynym "dziwnym miejscem" jest kasa. Kiedy nie ma zbyt dużo klientów (a rzadko kiedy w Tesco są dzikie tłumy), jedyną dostępną kasą jest ta tzw. szybkiej obsługi. Nie lubię do niej podchodzić, odpycha mnie jakoś. Nawet jak w jej okolicy jest porządek, nadal wygląda kiepsko. Jest pewien dysonans w obsłudze. To widać, że Tesco nie zatrudnia zbyt wielu ludzi. Stąd pewnie niektórzy kasjerzy wydają się być zmęczeni i trudno o szczery uśmiech. Z drugiej strony pracujący w alejkach są naprawdę weseli. Nie wiem, może trafiłem na dzień wypłaty, ale naprawdę odczułem pozytywne fluidy. Jest jeden minus - nie przywykłem do płacenia za art. mięsne WEWNĄTRZ sklepu. A w Tesco tak trzeba, i do tego nie ma przy stoisku terminala z kartą. Serio? XXI wiek! To można by zmienić.
Stacja paliw BLISKA jest chyba najlepszym miejscem do tankowania w mieście. Paliwo jest dobrej jakości, a podjazdy nie są ciasne. Rzadko kiedy tworzą się kolejki. Obsługa jest bardzo przyjazna, aż się chce wracać. A kiedy sprzedawca pyta o hot-doga, to człowiek autentycznie zastanawia się, czy sobie jednego nie kupić. Ot tak, żeby sprzedawca za to, że jest miły, miał jakiś promil dla siebie z tej sprzedaży. Fajnie, byle tak dalej!
Carrefour po pewnymi względami wyróżnia się wśród hipermarketów w Kutnie. Jest spory. Te setki metrów kwadratowych powierzchni robią wrażenie. Po wejściu do sklepu rzuca się w oczy czystość i porządek, również w sposobie ułożenia produktów na półkach. Asortyment sklepu jest naprawdę zróżnicowany, przez co można wyjść z niego z kilkoma nieplanowanymi produktami w koszyku - o sklepie to świadczy dobrze, o moim postanowieniu kupowania tylko tego, co muszę - już mniej ;) Ceny nie powalają jedynie. Warto zahaczać się na oferty specjalne. Podczas zakupów przygrywa wesoła muzyka, stąd klimat jest przyjemny. Alejki nie są ciasne, spokojnie mijamy się z innymi klientami bez strachu o zderzenie wózków ;) To cenne, że personel zna sklep jak własną kieszeń. Przynajmniej ja trafiłem na taką pracownicę - zgubić się tam przy niej nie było sposób. Kasy jakie są - każdy widzi. Żadnych elementów wizualnie zniechęcających, plus miła obsługa. Chętnie tam wrócę :)
Poczta Polska w Żychlinie nie porywa. Ogólnie wydaje się, że firma ma kłopoty, stąd jej wizerunek jest dość nadszarpnięty. Co cenię sobie w placówce: jest miejsce, gdzie można sobie zaadresować przesyłkę, istnieje możliwość dobrania sobie odpowiednich druczków bez pchania się do okienka. Jakość obsługi jest dobra, ale to widać, że włodarze Firmy oszczędzają na pracownikach - trudno spodziewać się promiennego oblicza i ekscytacji każdym klientem w tym miejscu. Niepojęte, jak czasem długo się czeka na obsługę - nie zależy to od szybkości działania obsługujących, a pewnie od tego, że jest tylko jedno czynne okienko listowe. Jak to zmienią, będzie wyżej :)
Tesco ma konkurencję w postaci Biedronki ulicę dalej. Tym bardziej musi się starać. Jeśli chodzi o estetykę, zdecydowanie bardziej do mnie trafia. Widać porządek. Jedynym "dziwnym miejscem" jest kasa. Kiedy nie ma zbyt dużo klientów (a rzadko kiedy w Realu są dzikie tłumy), jedyną dostępną kasą jest ta tzw. szybkiej obsługi. Nie lubię do niej podchodzić, odpycha mnie jakoś. Nawet jak w jej okolicy jest porządek, nadal wygląda kiepsko. Jest pewien dysonans w obsłudze. To widać, że Real nie zatrudnia zbyt wielu ludzi. Stąd pewnie niektórzy kasjerzy wydają się być zmęczeni i trudno o szczery uśmiech. Z drugiej strony pracujący w alejkach są naprawdę weseli. Nie wiem, może trafiłem na dzień wypłaty, ale naprawdę odczułem pozytywne fluidy. Jest jeden minus - nie przywykłem do płacenia za art. mięsne WEWNĄTRZ sklepu. A w Realu tak trzeba, i do tego nie ma przy stoisku terminala z kartą. Serio? XXI wiek! To można by zmienić.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.