Na sklepie czysto, towar poukładany. Dział warzywny - torebki jednorawowe dostępne, warzywa i owoce poukładane i świeże. Dział mięsny - czysto, towar świeży a ekspedientki miłe i potrafia doradzić niezdecydowanym i wybrednym jak ja. Towar ładnie wyeksponowany mimo iż powieżchnia sklepu mała jest w czym wybrać a klienci nie obijają się o siebie. W kasie miła i fachowa obsłuba, pani była uśmiechnięta zaproponowała torbę. Kupiłam jajka nie zauważyła a pojemnik był od spodu mokry, Pani zaproponowała wymianę na drugi. To bardzo mnie zaskoczyło. Wszystkim polecam robienia tam zakupów.
To była niedziela, robiliśmy w tym lokalu chrzciny, już nie pierwsze, za to dostaliśmy zniżkę. Ale trochę byłam wymagająca bo wiem co mi nie pasowało w zeszłym roku. Koniecznie więcej miejsca przy stołach, krzesła kazałam rozstawić bo rok temu to wszyscy siedzieli jak śledzie. Ustalenia oczywiście robiłam z właścicielką, jedzenie było, był tort. Sala bardzo ładnie udekorowana, bo dzień wcześniej było tam wesele, jedzenie myślę że mogło być poweselne ale nie było tragedi, naprawdę dobre. Stoły ładnie przystrojone, nie świeciły pustkami były suto nakryte. Teraz trochę o niedociągnięciach. Była tylko jedna kelnerka gubiła się komu już podała obiad a gdzie jeszcze nie, dzieci miały porcje z frytkami i dziewczynka znalazła tam muche! szok ale wymieniła, łaski nie robiła. Był tort nie wiem jak on był liczony i krojony ale zabrakło. Mąż mówi że zamawiał tort nie na kg tylko na ilość osób, spoko nie robili problemów donieśli. Dzień wcześniej wieczorem zgłosiłam że nie będzie jednej, ja wiedzialam że to za późno i że za nią zapłacimy, ale miłe rozczarowanie przy kwesi finansowej, odliczyli nam tą osobę i za muchę we frytkach, i jedno dziecko mniej policzyli. Ogólnie było fajnie.
Duża ładna przestronna przychodnia (posiada windę), w środku miło, czystko dużo miejsc do siedzenia na poczekalni. Recepcja ma trzy stanowiska to fajnie bo są mniejsze kolejki. Chciałam zrobić badania moczu i krwi, oczywiście ledwo się poruszałam bo mi kręgi wyskoczyły, pani na recepcji była cudownie miła i sympatyczna i nawet się do endokrynologa tam zapisałam. Badania robią do bodziny 10 a ja byłam o 11, otwarte tam było bo robią tam potem jakieś zabiegi, ale chodziła o kuriera czy już zabierał towar do analizy, jeszcze nie to z miłą chęcią i to na stojąco bo ja nie mogłam usiąść pobrły krew. Centrum fajna przychodnia i przemiłe kobietki a pomocne bardzo.
Wygląd miły, prztulny, lokal mimo iż malutki to jakoś może być. Wyskoczyły mi dwa kręgi, udałam się z ogromnym bólem - rwa kulszowa. Przyjęta zostałam bez kolejki, dali jakieś zastrzyki, wszystkie skierowania na cito, prześwietlenia i na masaż prądem położyli. Pięlęgniarki bardzo miłe, przychodzą do domu codziennie i robią zastrzyki, nawet czekolady nie chciały, bo to ich praca no dobra ale bądźmy ludźmi, kobietki są fajne i przejmują się i ile razy nie zadzwonie powiem nazwisko to już wiedzą o kogo chodzi, są miłe i pomocne. Chyba im trochę głowe zawracam ale one dalej są miłe, na wizytę przyjechała nawet do mnie lekarz. Spokojnie można chorować wszyscy są tacy mili.
Market, można wejść i wyjść. Na dziale mięsnym są panie i już jakiś kontakt z człowiekiem, te tu są miłe, bez nerwów i chętnie wybierają dla mnie lepszy kawałek wędliny. Uśmiecha się i doradza, które jest z ostatniej dostawy i najświeższe. "Pasztet z zająca bardzo dobry", ja pytam się o ten "Szefa". "Jak kto lubi, dla mnie trochę słony i niezbyt" itd. Bardzo miła kobieta. Poszłam dalej. Nie wiem, gdzie są obiadki dla dzieci, więc pytam obsługi. Pani wytłumaczyła bez większych emocji, trafiłam. Przy kasie: pytam, czy mogę zapłacić w bardzo drobnych, bo rozbiłam synowi skarbonkę i mam dużo drobnych, pani na to, że chętnie, jej się przydadzą. I w końcu pani zamknęła kasę a i tak nie było nikogo za mną, potem klienci chodzili do drugiej kasy a pani szybko wzięła wszystkie drobne, jakie miałam (a było sporo). Na koniec podziękowała i powiedziała "Do widzenia".
Tylko zamknęłam drzwi, zobaczyłam uśmiech na twarzach pań, zostałam zaproszona do stolika, "dzień dobry, w czym mogę pomóc". Uśmiech na twarzy. Pani przeprowadziła ze mną wywiad po czym powiedziała, co będzie dla mnie najlepsze. Nie musiałam o nic pytać, wszystko opowiadała, omówiła wszystkie pytania, które chciałam zadać, z uśmiechem na twarzy. Byłam z dziećmi, zagadnęła w jakim wieku, jakie ładne, czy z dwójką nie jest ciężko, czy grzeszne, bo tu takie spokojne. Aż miło mi się zrobiło. Na koniec "dziękuję", "do widzenia", "zapraszamy ponownie". Bardzo miło i sympatycznie. Po kilku dniach spotkałam panią na ulicy, zagadnęła uśmiechnięta: "dzień dobry, jak dzieci słodko śpią w wózku".Bardzo to było miłe. Nie byłam taka bezosobowa tylko wyjątkowo miło mnie potraktowały.
Jeden wielki koszmar. Ludzi dużo, każdy jęczy, jaka tu kolejka i tak jest zawsze. Kolejka do kasy zlewała się z kolejką moją, nikt nie wiedział, gdzie stać, wszyscy narzekali i się denerwowali, panie siedziały, udawały bardzo zajęte, nic nie chciały rozluźnić atmosfery. Wystałam się w kolejce godzinę, szlag mnie trafił, jak była moja kolej podeszłam, siadłam i usłyszałam - nic, pani wstała i sobie gdzieś poszła. Już mi gul skakał, bo po tym czekaniu jeszcze sobie polazła, wróciła po 5 minutach, przyniosła sobie herbatę. Pytanie "tak, o co chodzi?" , ani dzień dobry ani uśmiech, już byłam tak nabuzowana, że chciałam jej przywalić, ale nic. Pytam się o kredyty, lokaty. Każde pytanie to było wyciąganie informacji na siłę. Pani była jakby niezadowolona z życia i chyba nie chciała tu w ogóle pracować. Na koniec to i tak się dowiedziałam, tak szczerze, że lepiej tu nie brać kredytu hipotecznego, bo się w ogóle nie opłaca. Podziękowałam pani i (o dziwo) usłyszałam "do widzenia".
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.