Przyszłam ze znajomymi na obiad. Gdy weszłam do restauracji, bardzo głośno grała muzyka. Podeszliśmy do kasy żeby zrobić zamówienie. Za kasą było kilka młodych osób. Wszyscy się śmiali i była dosyć miła atmosfera. Zostaliśmy obsłużeni przez bardzo miłą Panią. Zamówiliśmy pizze i napoje. Momentalnie wyszła inna Pani za nami ze szklankami i napojem z pytaniem gdzie nam je zanieść. Spytaliśmy czy lokal jest klimatyzowany. Pani powiedziała, że nie-wyszliśmy na dwór. Na drzwiach wisiała informacja: Proszę zamykać drzwi lokal klimatyzowany. Przed lokalem był jeden stolik z brudnymi naczyniami, jeszcze nie sprzątniętymi. Zostały sprzątnięte dopiero jak jakaś Pani przynosiła pizze do stolika obok.
Nikt nie siedział w lokalu bo tak głośno grała muzyka. A za kasą toczyła się świetna zabawa.
Dostaliśmy jeden sos na dwie pizze-oczywiście to wystarczyło, ale pizzerina gwarantuje 2 sosy do pizzy.
I wszystko byłoby ok gdybym na jednym kawałku szynki (zresztą zwiędłej-nie spieczonej) nie zauważyła złożonych jajek muchy. !!! Tak widziałam muchy w lokalu, ale nie wpadłabym na to że wędliny leżą bez przykrycia przez cały dzień i muchy mogą sobie chodzić po nich...
Dla mnie to niewybaczalne!!! Już nic dla mnie nie miało znaczenia tylko to, że już nigdy tam nie zjem!
W południe wybrałam się na zakupy do Reala. Tym razem moim celem było kupienie czego na kolację i jakiejś przekąski. Przy bramce zobaczyłam ochroniarza który rozmawiał z innym ochroniarzem, nie zwracali uwagi na klientów którzy wchodzą.
Poszłam na odpowiedni dział. W sklepie od jakiegoś miesiąca jest przebudowa, więc ogólnie jeszcze błądzę szukając moich ulubionych produktów. Najpierw poszłam kupić coś słodkiego. Przechadzałam się zastanawiając się co dziś wybrać i zwróciłam uwagę, że pod moim ulubionym batonem nie ma ceny. Wzięłam go do koszyka, żeby sprawdzić jego cenę, po drodze na czytniku. Rozejrzałam się jeszcze trochę. Okazało się, że kilka batoników również nie ma cen, albo leżą nad ceną innego rodzaju batona (np cena Prince Polo a cena Prince Polo XXL), albo nawet innego produktu (np czekoladki Kinder leżały nad cenówką Maciek z adwokatem). Nie było to dla mnie czytelne. Byłam zła, że z każdym batonem muszę biec do czytnika i sprawdzać cenę. Poszłam więc po pieczywo. Okazało się, że brakło reklamówek- zrywek potrzebnych klientom do pakowania bułek. Rozglądałam się czy może mi ktoś pomóc. Panie pakujące bułki były zajęte rozmową. Nie chciałam im przeszkadzać. Jakieś klientki, która pakowała sobie bułki zapytałam skąd ma reklamówki. Pani poradziła mi, żebym sobie z warzyw wzięła. Tak więc zrobiłam. Pakując bułki, kolejny klient zaczepił mnie z pytaniem gdzie są reklamówki na pieczywo...
Poszłam na warzywa. Pani z obsługi dokładała pomidory. Spytałam czy mogę sobie wziąć tych świeżych które dokłada-uśmiechnęła się i powiedziała: Pewnie! Pani była miła, ale miała niezbyt czysty strój i dłonie.
Na szczęście, teraz są kasy samoobsługowe. Jest tam czystko i schludnie. Kasuję się szybko. Widzę, że niedaleko Pani chętna w razie czego pomóc. Widzę jak pomaga starszej Pani. Tłumaczy jej powoli jak kasować towar. Pakuję sobie zakupy i wychodzę. Pani uśmiecha się do mnie i mówi: Do widzenia.
Byłam na zakupach z przyjaciółką. Sama nie kupowałam, dlatego miałam chwilę czasu, aby przyjrzeć się obsłudze sklepu. Zakupy robiłyśmy po godzinie 18-tej. Wiem, że o tej godzinie jest dużo klientów więc nie zdziwiła mnie kolejka przy kasach. Koleżanka zaczęła szukać rozmiaru upatrzonych butów.Nie mogła ich znaleźć. Zagadnęła jedną Panią z obsługi. Pani mimochodem odpowiedziała jej: "Jeśli nie ma na półce to nie ma." i przeszła dalej zajęta układaniem butów w słupku. Koleżanka nie dawała za wygraną i zaczepiła jeszcze jedną Panią. Ta okazała się milsza. Okazało się, że upatrzone buty stały jeszcze w innym miejscu - w drugim miejscu, nie były wyeksponowane. Na pewno ich nie zauważyłybyśmy. Pani nas przeprosiła i poszła do kasy. Koleżanka wybrała rozmiar dla siebie, ale jeszcze przymierzyła inne kolory więc kilka otwartych pudełek leżało obok niej. Przechodząc koło nas inna Pani z obsługi zrobiła taką znaczącą, złą i rozwścieczoną minę. Ja się przestraszyłam, że Pani do nas wróci i nam zwróci uwagę. Naprędce posprzątałam buty, które już nie przymierzała koleżanka. Chciałam jak najszybciej wyjść ze sklepu. Ale czekała na mnie kolejka do kasy, trwająca około 7 minut. Przy kasie panował lekki chaos. Trzeba było przecież obsłużyć całą kolejkę klientów. Kasjerka nie usiłowała nic do sprzedać do towaru który kupowałyśmy. Powiedziałam koleżance, że już tam nie pójdę. Bo jak mam wybrać i przymierzyć buty i porównać je między sobą, jak dla większości obsługi jestem męczącym klientem i nieproszonym gościem.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.