Z ciekawością pojechałam do nowego sklepu z nowoczesnymi łazienkami. Była zaskoczona, gdyż obsługa wykazywała się lekceważeniem klienta i absolutną nieznajomością branży. Byłam świadkiem próby zakupu drogiej, luksusowej kabiny prysznicowej przez młode małżeństwo, które zadawało wiele pytań na temat jej użytkowania, a pani ekspedienta z kanapką w ręku wręczała im ulotki z zawartymi tam odpowiedziami. Nie potrafiła również odpowiedzieć, kto płaci koszty dostawy oraz na kiedy byłby dostępny konkretny egzemplarz. Pomimo obecności jeszcze dwóch sprzedawców, klient niczego się nie dowiedział a obsługa sprawiała wrażenie, jakby nie zależało jej na sprzedaży towaru. Po wyjściu zainteresowanego małżeństwa ze sklepu, inni mogli usłyszeć wypowiadane na głos krytyczne słowa na ich temat (oczywiście przez całą trójkę sprzedawców). W tym sklepie nie było odrobiny poświęcenia i grzeczności.
Otrzymałam prezent w postaci bielizny. Okazało się, że osoba kupująca ustaliła ze sprzedawcą sklepu możliwość zwrotu towaru lub jego wymiany. Postanowiłam wymienić bieliznę na inny rozmiar, ale niestety w asortymencie go brakowało. Pani sprzedawczyni zaproponowała zamówienie towaru w interesującym mnie rozmiarze. Miałam zapytać o niego po 3-4 dniach. Pomimo tego, że minęło już dużo więcej czasu (ponad 2 tygodnie), nadal nie było mojego rozmiaru. Postanowiłam zwrócić towar, na co nie zgodziła się obsługa, bo termin na zwrot już minął. Byłam zbulwersowana sytuacją, a kiedy zapytałam, dlaczego nie mam prawa zwrotu, ekspedienta dodała, że pracuje tu bardzo krótko i nie orientuje się w prawach klienta, a kompetentna osoba wróci z urlopu za tydzień. Komedia.
Podczas zakupów byłam świadkiem próby złożenia reklamacji przez starszą osobę, kierującą swoje uwagi do pracownika działu warzywnego. Reklamacja dotyczyła pakowanego produktu (1 kg jabłek), z których jedno było zepsute. Niezadowolony klient domagał się wymiany towaru, lecz było to ostatnie opakowanie. Pomimo późnej pory pracownik z anielską cierpliwością tłumaczył brak podstawy do reklamacji i poszedł na zaplecze w poszukiwaniu innej paczki. Niestety nie znalazł kolejnej i grzecznie namawiał do kupienia innych jabłek, tłumacząć, że nie ma wpływu na pakowany towar. Oburzony klient podniesionym tonem wykrzykiwał niezadowolenie, a pracownik z kulturą i spokojem, przytakiwał mu ze zrozumieniem. Nieczęsty widok stalowych nerwów pracownika. Byłam pod wrażeniem.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.