Nie często robię tu zakupy. Podobnych supermarketów bez liku, wybór jest duży. Dzisiaj byłem obok więc podjechałem. Od razu miła niespodzianka na parkingu, ruch niewielki – bez problemu znajduję wolne miejsce blisko wejścia. Koszyki na zewnątrz uporządkowane, stoją w kilku rzędach, nie przeszkadzają aby swobodnie wejść do sklepu. Na ziemi leży jednak kilka starych paragonów a w koszykach ulotki. W środku niewielki ruch, przy stoisku warzywnym jedna z pracownic porządkuje towar, nie zwraca uwagi na klientów. Rzodkiewka nie znajdzie już chyba nabywców, podobnie jak i ogórki (hiszpańskie!). Oby Hiszpanie wyglądali lepiej po finale! Widzę mały bałagan na półce z bananami. Pozostałe owoce i warzywa poukładane w miarę równo i wyglądają atrakcyjnie. Ceny na swoim miejscu, plastikowe woreczki na towar przy każdym dziale. Super promocja na młode ziemniaki przecena nektarynek z 11,90 zł/kg na 6,90 zł – mnie nie kusi. Szkoda tylko, że z 3 wag nie działa jedna – skończyły się etykiety. Nie ma jednak kolejki więc nie narzekam zbytnio. Kupuję co zamierzałem i jadę do kasy. No tutaj jest trochę gorzej. Czynne są tylko dwie, przy każdej 4-5 osób, pasy pełne towaru. Muszę odstać swoje 10 minut. Oglądam półki z towarami impulsowymi, nie ma luk towarowych, biorę pastylki miętowe. Przy kasie skończyły się też najtańsze reklamówki jednorazowe, w kasie obok też ich nie ma- muszę wziąć droższą. Pani Magda przy kasie, z przypiętym identyfikatorem, przepisowo miła. Choć wygląda na zmęczoną i nieco znużoną, mówi Dzień Dobry i sprawnie skanuje towar. W międzyczasie sprawdza jeszcze małemu chłopcu na czytniku, cenę cukierków. Robi to sprawnie, bez opóźniania obsługi moich zakupów. „PIN i zielony”, „Dziękuję i zapraszam ponownie”. Jak na supermarket to i tak poszło wyjątkowo szybko i sprawnie – 20 minut. Wychodzę, rozglądam się jeszcze po innych stoiskach – fryzjer nieczynny, stoisko T-mobile jeszcze otwarte, w aptece 2 klientów. Ot takie typowe niedzielne, upalne popołudnie w małym centrum handlowym.
Upalne, leniwe popołudnie. Podjeżdżam na stację benzynową, tankuję przepisowe 20 litrów diesla i wchodzę do sklepu aby zapłacić. W środku jest dwójka sprzedawców i jeden klient. Wolny sprzedawca, ubrany w przepisowy strój, z uśmiechem wita mnie swoim "Dzień Dobry. Zapraszam". Pyta o kartę na punkty payback, faktura czy paragon, przypomina o płynie do spryskiwaczy i nie zapomina o kawie i czymś słodkim. Mimo, że grzecznie dziękuję i odmawiam, nie peszy się i sprawnie realizuje transakcję, dorzucając kupon na dodatkowe punkty. Wspomina o wieczornym meczu Hiszpania-Włochy i życzy miłych wrażeń. Cala obsługa zajmuje mu 3-4 minuty. Aż chciałoby się zostać jeszcze chwilę i kupić coś na przekąskę, tym bardziej, że miejsca w około dużo, czysto, klimatyzacja sprawna i wolny stolik kusi. Nie mam jednak więcej czasu, przede mną jeszcze drobne zakupy w supermarkecie. Wiem jednak, że za kilka dni znów tu zatankuję, mimo, że przebudowa Struga utrudnia dojazd do stacji. Na ale 5,63 zł za litr paliwa (11 groszy mniej niż tydzień temu), miła i sprawna obsługa robią swoje.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.