Kiedy mąż złamał nogę w poczekalni na izbie przyjęć czekaliśmy... i czekaliśmy... Zaczęło się nawet nieźle. Pani, która rejestruje skrupulatnie wszystko zanotowała i wtedy... zaczęło się. Na górę na rentgen,potem wrócić i czekać. Ogonek coraz dłuższy- każdy z urazem czy innym problemem. I czekać. A lekarze, owszem kompetentni i życzliwi, ale... mąż ze złamaną nogą porusza się szybciej! Pewnie noga poczeka- nie zrośnie się w poczekalni. Ale czasem może trafić się naprawdę poważny przypadek!
Często zaopatruję się w tej aptece,ponieważ rzetelna i fachowa wiedza personelu powoduje, iż wolę pojechać do innej miejscowości, kilka kilometrów dalej. Pani zwykle oferuje tańsze zamienniki leków, chętnie służy radą. Często poleca jaki produkt jest chętnie i przeważnie wybierany z danej grupy środków. I zawsze wita klientów z uśmiechem i zainteresowaniem!
Wstąpiłam na chwilkę, ale jak to bywa w markecie zostałam na dłużej. Ceny dosyć ciekawe, wybór też nie najgorszy. Jednak najbardziej moją uwagę przyciągnęły pracownice. Spytałam o towar, którego nie mogłam zlokalizować panią, która akurat przechodziła (była zapracowana, zajęta dowożeniem i rozkładaniem towaru). Ta bezzwłocznie zostawiła swoje obowiązki i z uśmiechem zaprowadziła mnie w miejsce, którego szukałam. Zgoła inaczej było przy kasie: Pani z niezadowoloną miną przywitała mnie słowem:"reklamówka" a kiedy odmówiłam ironicznym spojrzeniem obrzuciła moją niezbyt pokaźną torbę. Na koniec wcisnęła mi w dłoń paragon z resztą robiąc z tego "sałatkę".
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.