Robiłam zakupy w H&M w Krakowie. Spodobała mi się jedna sukienka, ale nie byłam przekonana do rozmiaru i trochę czasu zeszło mi w poczekalni, zanim się zdecydowałam na odpowiedni rozmiar. Miałam bardzo mało czasu i jak zobaczyłam, jaka jest kolejka przy kasie, byłam trochę rozczarowana. Były otwarte dwie kasy z 4. Do każdej otwartej kasy czekało po ok 6-8 osób, mając w ręku po kilka sztuk ubrań. Wtedy podeszłam do jednej z kasjerek z pytaniem, czy jest możliwość otwarcia kasy, bo jest duża kolejka a ja wyjątkowo się spieszę. Jednak nie otrzymałam odpowiedzi. Ponowiłam pytanie a sprzedawczyni odpowiedziała, żebym zaczekała. Mówiłam dosyć głośno, czym zwróciłam uwagę osób, które stały w kolejce. Sprzedawczyni zwróciła się do koleżanki przy kasie, czy może kogoś poprosić do kasy, bo mi się spieszy a dziewczyny w przymierzalni są wolne. Na to, jak się okazało, pani kierownik stwierdziła, że nie widzi takiej potrzeby. Mimo, że słyszałam odpowiedź sprzedawczyni mi ją przekazała, na co ja odpowiedziałam, że nie ma możliwości, aby ktoś podszedł do kasy, usłyszałam, że muszę ustawić się w kolejce. Ja w tym momencie byłam obserwowana przez wszystkich stojących w kolejce i aby nie tracić twarzy, byłam zmuszona zrezygnować z zakupu. Poczułam się urażona a wręcz poniżona przez sprzedawczynię. Był to jej zwykły kaprys, bo kolejka była duża, kasy stały puste a trzy pracownice w przymierzalni układały ubrania.
Robiłam zakupy żywnościowe. Obsługa była sprawna, gdy zapytałam o ser lekko słodki zostały mi polecone dwa rodzaje, towar został ładnie zapakowany, sprzedawca miał rękawiczki na rękach, jednak nie miał identyfikatora. Przy kasie była duża kolejka a dużo kas było pozamykanych, ludzie trochę byli niezadowoleni i było słychać komentarze, że muszą tracić czas przy kasie. Kasjerka powiedziała "dzień dobry" ale nie zapakowała pierwszego artykułu, a miała taki obowiązek. Na rachunku ceny zgadzały się z podanymi na sali sprzedażowej.
Byłam zainteresowana zakupem laptopa. Kiedy przyszłam do sklepu i po dłużej obserwacji i sygnalizowaniu, że jestem zainteresowana komputerem, nikt do mnie nie podszedł (a nawet sprzedawca przeszedł obok mnie, wychodząc na zaplecze). Po dłużej chwili wrócił, ja już stałam przy ladzie, od nie chcenia powiedział "słucham". Powiedziałam, co mnie interesuje, sprzedawca wyciągnął jeden model komputera i powiedział, że będzie dobry, nie mówiąc nic o parametrach i korzyściach, jakie daje. Jak zapytałam o inną markę, usłyszałam, że to plastikowe pudełka a model, jaki został mi zaproponowany, sprzedawca uznał, że "sam by go sobie kupił". Mimo, iż podkreślałam , że cena jest dla mnie za wysoka, nie miało to znaczenia dla sprzedawcy. Ogólnie dalszy ciąg rozmowy był kierowany przeze mnie, sprzedawca był bierny. Czułam się intruzem, którego jak najszybciej chce się pozbyć. Na koniec, gdy poprosiłam o wydrukowanie oferty handlowej, nastąpiło lekkie ożywienie a nawet uśmiech na twarzy sprzedawcy, jednak cała wcześniejsza obsługa pozostawiła niesmak.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.