Zakupy w Biedronce odbywają się zazwyczaj bardzo szybko, a to za sprawą dobrej organizacji "półkowej", wszystkie produkty od lat zanjdują się w tym samym miejscu, dlatego nigdy nie mam problemu z ich odnalezieniem. Obsługa dba, by towary zawsze ładnie wyglądaly na półkach, były poukładane i nigdy ich nie brakowało. W razie potrzeby zawsze można poprosić kogos z obsługi o pomoc, gdzyż są dobrze widoczni w czerwonych faryuszkach, do tego nigdy nie zdarzyło się, żeby na sali sklepu nie było nikogo z pracowników. Kiedy przy kasie zaczyna robić się tłocznie, natychmiast słychać, znany dzwonek i w mig pojawia się jedna bedź dwie kasjeri/kasjerzy w zależności od potrzeby, tak też było podczas moich ostatnich zakupów, klienci nawet nie zdążyli się zorientować, że stoją w tak dużej kolejce, kiedy otworzono dwie dodatkowe kasy.
W Lidlu zakupy robię ze względu na unikalny asortyment, produkty niemieckiego pochodzenia, dostępne tylko w tym sklepie. Pracownicy tego sklepu są dobrze poinformowani o dostępnych u nich produktach oraz miejscach, w których one się znajdują, chociaż obserwując ich rozmowy między sobą wydawać się może, że jesteśmy na wiejskim targu. Nigdy nie mialam też problemu z odczytaniem ceny i masy produktów oraz daty przydatności. Znacznie gorzej oceniam zachowanie kasjerów i kasjerek, którzy na powitanie szarpią wózkiem i prześwietlają go bardzo dokładnie, czy przypadkiem nie próbuje się czegoś ukryć - koszmar, następnie każdy produkt jest energicznie przerzucany, bez zawrzania na to jaki to produkt. Nigdy też nie zdarzyło mi się, żeby kasjer/kasjerka miło się odezwali chociaż by prosząc o wprowadzenie kodu PIN, ich słowa mają raczej wydzwięk rozkazu.
Salon z obuwiem pod szyldem CCC odwiedziłam z nadzieją na zakup pantofli. Kiedy wypatrzyłam te najodpowiedniejsze nie mogłam odszukać mojego rozmiaru, okazało się, że pudełka nie są poukladane wg rodzaju butów lecz zajmują czysto przypadkowe miejsca na półkach. Nawet nie zdążyłam się zdenerwować, kiedy tuż obok mnie z pomocą pojawiła się przemiła i uśmiechnięta Pani ekspedniętka, która jak się później zorientowalam właśnie wycierała kurze ze sklepowych witryn. Bez problemu w kilka chwil stwierdziła, że niestety nie ma poszukiwanego rozmaru, dla pewności sprawdziła tę informację w systemie komputerowym, a następnie odszukała najbliższy mi sklep Firmy CCC, gdzie dany rozmiar był dostępny. Podczas opisywanych zakupów towarzyszyła mi koleżanka, która również nie mogła wyjść z podziwu dla całokształtu zachowania Pani ekspedientki - była tak energiczna, sprytna, miła i poprostu zarażała uśmechem. Zaciekawiło nas tylko to, czy ta pani była jedyną osobą z obsługi calego salonu CCC, postanowiłyśmy przypatrzeć się całej sytuacji dłużej, w konsekwencji okazało się, że wspomniana Pani jednocześnie wycierała kurze, stała przy kasie, pomagała innym klientom w odszukaniu konkretnego rozmiaru butów, służyła pomocą w doborze odpowiedniego modelu, a przy tym była taka miła. Innych osób z obsługi nie zauważyłyśmy. A wspomniana Pani z całą pewnością zasługuje na nagrodę :)
W Piotrze i Pawle zakupy robię przy okazji wizyt w centrum Gaj. Są to wizyty co tygodniowe, rowniez ze względu na położenie sklepu na trasie praca-dom, dom-praca. Zakupy w danych delikatesach przybierają charakter rutynowych, szybko wejść i najlepiej jak najszybciej wyjść, brakuje tam odpowiedniej atmosfery, czuje się tam jak na targowisku. Przy odrobinie szczęścia okok chłodni z jogurtami można zobaczyć prawdziwego, zywego wróbelka. Jeśli chodzi o obsługę, to jeszcze mi sie nie zdażyło, żebym widziała tam kogoś odpowiedzialnego za konkretne działy, dlatego też trudno ją ocenic. Kiedy chciałam zapytać gdzie znajdę poszukiwany produkt bezskutecznie rozglądalam się za kimś z obsługi, a w konsekwencji ze sklepu wyszłam bez potrzebnej rzeczy. Pani przy kasie też wygladała na znudzoną ( być moze ze wzgledu na dzień moich zakupów - niedziela) widać było, że chce jak najszybciej skończyć pracę, produkty były nerwowo rzucane, a jeden z nich nie posiadał kodu i nie mogłam go kupić, nie zaproponowano mi wymiany na inny, czy bym zaczekała na ustalenie kodu - poprostu nie mogłam go kupić. Nie oczekiwałam uśmiechu, ale przynajmniej normalnego zachowania, a nie grymasu na twarzy. Miom takich sytuacji ze względu na położenie Piotra i Pawła nadal będę dokonywać tam zakupów.
Alma to delikatesy, w których zakupy spożywcze robię stosunkow często, szczególnie ze względu na ich położenie - blisko miejsca pracy, ale rownież atmosfery zakupów - tam szczególnie przyjaznej. Z uwagi na fakt, iż mieszkam sama, bardzo istotnym czynnikiem zakupowym jest dla mnie data ważności kupowanych produktów, często przy jej odalezieniu pomocni okazują się pracownicy konkretnych działów. Podczas mojej ostatniej wizyty nie mogłam jej znaleść na opakowaniu mleka, na szczęście tuż obok była miła pani z obsługi widząć moje zakłopotanie zaoferowała pomoc. A kiedy przy kasie oazało się, że zapomniałam zważyć owoce, pani z uśmiechem na tawrzy powieziała, żebym spokojnie podeszła do wagi, a ona zaczeka i o dziwo, nawet pani za mną w kolejce nie okazała zdenerwowania. Osoba ważąca zakupione mandarynki, bardzo sprytnie sobie radziła i mimo dużej kolejki i niesfornych klientów wciskających się poza nią(kolejką) z jej ust nie schodził również uśmiech. Biorąc pod uwagę moje doświadczenie, z czstym sumieniem przyznaję Almie 5 punktów i napewno będę tam nadal robić zakupy, bo to wlasnie pracujący tam ludzie tworzą tak miłą atmosferę.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.