Sklep z odzieżą używaną, w którym robiłam zakupy mieści się w byłej Restauracji Karpackiej, na Okopisku. Miejsce to jest doskonale znane Sanoczanom, ale przyznam, że jeśli nie jest się rodowitym mieszkańcem Sanoka, można mieć problem ze zlokalizowaniem owego sklepu. Niestety sam budynek nie jest dobrze oznaczony (numer), natomiast na paragonie widnieje tylko nazwa firmy z siedzibą w innym mieście. Pozostaje wyjaśnienie, że sklep mieści się na końcu pasażu - przy ulicy Jagiellońskiej w Sanoku - z optykiem, salonem Ery i "eNki" w oszklonym dużym budynku z wyraźnymi naklejkami "Tania odzież". Ostatnio dość popularne w sanockich "second handach" stało się wprowadzanie "dnia za 1zł", co oznacza, że każda sztuka towaru jest w danym dniu po złotówce. W opisywanym przeze mnie sklepie ciuchy są wycenione, na wieszakach, co ułatwia szukanie ciekawszych egzemplarzy. W czwartek pojawia się zupełnie nowy towar. We wtorek każdą rzecz można nabyć za pół ceny, natomiast w środę za ową złotówkę. Na uwagę zasługuje fakt, że sklep jest otwarty od poniedziałku do piątku w godzinach: 8.00-19.00 (w środy do 17.00). Wśród używanych ciuchów można znaleźć wiele egzemplarzy z oryginalną metką. Sklep jest przestronny, odzież podzielona jest na działy ze spódnicami, spodniami, kurtkami itp. Ułatwia to poruszanie się po nim w celu odnalezienia konkretnej rzeczy. Do użytku klientów oddane są koszyki, nie trzeba magazynować wybranych ciuchów w rękach. Niestety mimo, że sklep jest całkowicie oszklony, okna się nie otwierają, więc niejednokrotnie można odczuć panującą ciężką atmosferę. Ponadto w sklepie jest tylko jeden boks z kasą fiskalną. Pracują przy niej dwie ekspedientki, jedna liczy towar, druga wydaje paragon i kasuje. W taki dzień jak środa, kolejka sięga całej długości sklepu i czeka się w niej nawet 60 minut. Wśród klientów panuje wtedy poddenerwowanie, oskarżenia o "wpychanie się poza kolejnością" itp. Co do samej obsługi, są to uprzejme i spokojne panie oraz ochroniarz. W sklepie panuje porządek, podłoga jest czysta, są lustra, dostępna jest miara krawiecka na jednym z boksów, nie ma jednak przymierzalni. Oferowany towar jest markowy, często w nienagannym stanie. Jest to jeden z tańszych sklepów tego typu w Sanoku. Cierpliwym polecam zakupy w środy od 8.00, bo mimo, że jest to dzień przed wymianą towaru można znaleźć wiele ciekawych rzeczy, tylko za złotówkę za sztukę. Innych zapraszam od czwartku, bo regularne ceny też nie są wysokie.
Dnia 16 października udałam się do sklepu obuwniczego sieci "Bata" w Rybniku, w Centrum Handlowym Plaza, celem zakupu obuwia zimowego. Już od wejścia na salę sprzedaży widoczny był wszechobecny porządek, a towar był doskonale wyeksponowany. W oczy rzucały się stoiska z obuwiem w promocyjnych cenach. Nie musiałam długo czekać na pomoc ze strony pracownika sklepu. Był to schludnie ubrany mężczyzna. Co ważniejsze- dało się odczuć kompetencję i dobrą znajomość towaru i aktualnych promocji, o których mnie poinformował. W rezultacie za buty oraz impregnat zapłaciłam mniej niż się spodziewałam, ponadto kwota tych dwóch artykułów była niższa niż wyjściowa cena butów. Pracownicy w sklepie "Bata" są zawsze życzliwi i nie spotkałam się w żadnymi nieprzyjemnościami w żadnym z punktów tej sieci w Polsce. Obuwie w tych sklepach jest wysokiej jakości. Przy zakupie wraz z paragonem otrzymałam ulotkę informującą jak pielęgnować buty. Płatności dokonałam kartą.
Kaufland to największy market w mieście. Asortyment na półkach jest ułożony nieintuicyjnie. Produkty powtarzają się w różnych działach, ale szukając na przykład sosu do sałaty, nie znajdziemy go wśród przypraw! Podobnie jest z innymi. W popołudniowych godzinach trudno tam o świeże warzywa czy owoce. Trzeba jednak przyznać, że ceny są konkurencyjne, klient może każdego tygodnia zapoznać się z aktualną ofertą (gazetka "Kaufland poleca" dostarczana jest zawsze do skrzynki pocztowej). Z ciekawości zakupiłam w dziale suchych produktów na wagę, wafle z masą chałwową (spodziewałam się, że nie będą pierwszej świeżości) i były smaczne, chrupiące i tańsze niż te pakowane. Niestety nie jest to sklep z artykułami najwyższej jakości, nie znalazłam w nim na przykład orzechów pinii. Bardziej wymagający klient poczuje się więc zawiedziony, podobnie z tym bardziej nerwowym, bowiem w godzinach szczytu zakupowego przepychanie się między stoiskami i czekanie w kolejce do kasy może wyprowadzić z równowagi. Jedna z zasad Kauflanda głosi, że oczekując w kolejce powyżej 5 minut, klient otrzymuje pięciozłotowy bon (do wykorzystania w markecie) w ramach rekompensaty. Zapytana o ten "przepis" kasjerka oburzyła się, stwrdzając, że napewno tyle czasu nie czekaliśmy, odsyłając nas do informacji. Tam równie nieuprzejma Pani kilkakrotnie pytała, czy tak się rzeczy mają, wykonała telefon do kasjerki o potwierdzenie (przy nas) i rozmowę z nią zakończyła słowami sugerującymi, że 5 zł zostanie potrącone z jej pensji. Zapytana czy dobrze zrozumieliśmy to co powiedziała, burknęła pod nosem, że nie. Wystawiła bon. Obie Panie były bardzo opryskliwe. Być może nie uczestniczyły w szkoleniu, bo jak chwali się Kaufland na bilbordach, jakość obsługi jest u nich na najwyższym poziomie.
Mimo wszystko korzystam regularnie z oferty tego marketu, wpływ na to ma również dobre położenie budynku w mieście- w centralnym punkcie.
Bardzo cenię możliwość kontaktu z mBankiem poprzez mlinię. Są okoliczności, które sprawiają, że często rezygnujemy z różnych form korespondencji, bo sprawiają, że czujemy się zakłopotani, albo nie chcemy na nie tracić czasu. Inaczej jest z konsultantami mBanku. Moja ostatnia rozmowa wyniknęła z potrzeb reklamowych, nie wyszła z mojej inicjatywy. Nie przerwałam jednak rozmowy po zaprezentowaniu jej celu przez konsultantkę. Fakt, że nie skorzystałam z oferty nie spowodował poddenerwowania czy nieuprzejmości ze strony mojej rozmówczyni. Była bardzo rzetelna, niezwykle grzeczna i spokojna.
Witam,
jest mi niezmiernie miło, że zechciała się Pani podzielić tak przyjazną opinią na temat naszej infolinii. Kładziemy duży nacisk na jakość obsługi i bardzo nas cieszy, gdy Klienci dostrzegają nasze starania. Pochlebna opinia Klienta jest największą nagrodą i motywacją do dalszych działań mających na celu ciągłe podnoszenie naszych kwalifikacji i kompetencji. Wierzę, że kolejne kontakty z mBankiem będą równie udane i nadal będzie Pani czerpała z naszych usług „maksimum korzyści i wygodę w finansach osobistych”.
Pozdrawiam
Jarosław Rosiński
mBank
NoBo Cafe to...
NoBo Cafe to świetne miejsce na spotkanie, dlatego wysoko oceniam tą restaurację. Od wejścia zostaliśmy powitani przez personel. Sami wybraliśmy stolik (do wyboru 6,4 i 2 osobowe z możliwością łączenia). Barmanka (będąca również kelnerką) dostarczyła nam menu i zapaliła świeczkę dekorującą nasz stolik. Była bardzo uprzejma, uśmiechnęta, nie posiadała jednak kelnerskiej zapaski (jej ubiór był elegancki i dosyć wyzywający) co ujmowało jej profesjonalizmu. Przy serwowaniu napojów w pierwszej kolejności podała go mężczyźnie, a następnie kobiecie przy stoliku. Sztućce do dań przyniosła przed dostarczeniem zamówienia, co było bardzo poprawne i świadczyło o dobrym rozplanowaniu czasu (obsługiwała kilka stolików). Jedzenie idealnie podane i przygotowane, moją uwagę przyciągnęła bardzo wysoka, niespotykana w sanockich restauracjach dbałość o szczegóły i udekorowanie dania na talerzu. Ponadto w menu zauważyłam marki (kawa, herbaty) niedostępne w innych lokalach, będące z najwyższej półki. W Nobo Cafe stworzony jest kącik dla dzieci, z akcesoriami przydatnymi w zabawie, do użytku gości jest łącze internetowe oraz publikacje National Geographic. W powietrzu wyczuwalny jest przyjemny zapach, a w wazonach stoją świeże kwiaty.
Wieczór ten wspominam miło i pozytywnie. Lokal nie był zatłoczony, muzyka nie drażniła- jej głośność była idealna. Zarezerwowane stoliki były dobrze oznaczone. Wieszaki na kurtki rozmieszczono w różnych punktach lokalu. O restauracji Xavito można powiedzieć, że serwuje bardzo dobre dania i desery. Otoczenie jest przyjmne, na szczególne życzenie gości można zarezerwować stolik dla dwojga w dyskretnym miejscu, oddzielonym nawet kotarą od pozostałych stolików. Gorzej wygląda sposób serwowania dań i deserów. I tak na przykład puchar wypełniony lodami z polewą czekoladową podawany jest bez dodatkowej podstawki w postaci talerzyka (przydaje się on gdy w deserze pojawiają się nielubiane dodatki i należy się ich dyskretnie pozbyć lub gdy chcemy poprostu odłożyć na chwilę łyżeczkę). Dołączyłam z mężem do stolika, przy którym zgromadzeni już znajomi spożywali pizzę. Kelnerka nie podała nam nawet menu, nie obserwowała stolika żeby dostarczyć dodatkowe talerze do pizzy dla nowych gości. Standardy takie nie wymagają specjalnego szkolenia. Poza tym Pani, która obsługiwała nasz stolik była uprzejma i uśmiechnięta, na czas posprzątała szklanki i talerze. Gdy jednak poprosiliśmy o rachunek i dostarczyła go, przestała się nami interesować i zapłaciliśmy przy kasie.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.