Jeśli tam kupujecie, to módlcie się, żeby ubranie się nie zniszczyło, bo o reklamacji nawet nie myślcie.Chłopak chciał zareklamować spodnie, które po 4 założeniach przetarły się tak, że zrobiła się dziura. Najpierw sprzedawca gadał, że on nie jest kompetentny, żeby przyjąć reklamację (mimo, że każdy pracownik powinien móc to zrobić, może facet pracuje tam na czarno, skoro taka to rodzinna firma?). W dodatku próbował nas przekonać, że producent i tak reklamacji nie przyjmie, więc nie ma sensu jej nawet składać. O tym niech zadecyduje producent, a nie jakiś cieć, niekompetentny nawet na tyle, żeby przyjąć reklamację.Potem przyszedł drugi facet i przekonał nas, żeby przyjść w poniedziałek popołudniu - wtedy miała tam być jakaś babka odpowiedzialna za reklamacje + była wtedy sobota i mieliby 2 dni w plecy (mają się uwinąć w 14). Zgodziliśmy się i wyszliśmy. Po chwili stwierdziliśmy jednak, że poniedziałek nie bardzo nam pasuje, więc poszliśmy zapytać się czy może być w inny dzień tygodnia...I - CYRK! - podano chłopakowi telefon, a tam: "halo, tu MATKA WŁAŚCICIELA" - i zaczęła go opierniczać, że co on sobie myśli, że odstrasza klientów, oraz grozić sądem i ochroną. Bo śmiał chcieć złożyć reklamację!Napisaliśmy bezpośrednio do producenta - problem ze spodniami rozwiązali szybko i kulturalnie. Z jednej strony super, a z drugiej szkoda, że "Koneserowi", w którym kultura nie obowiązuje, się upiecze.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.