W trakcie przekraczania progu salonu, sprzedawczyni obrzuciła mnie i męża spojrzeniem, którego wymowa mogła być następująca: "Znowu jacyś nudziarze przyszli".Zajęta składaniem pustych pudeł kartonowych nie zwracała na nas uwagi. A gdy stwierdziła, że może wreszcie kogoś obsłuży, wybrała panią, która weszła do salonu po nas. Na szczęście, obserwując w jaki sposób ją obsługuje, podjęliśmy jedyną słuszną decyzję i opuściliśmy ten salon. Rozumiem, że ludzie mają lepsze i gorsze dni, ale traktować klientów jak zło konieczne, to lekka przesada. Gdy opowiadałam tą historię koleżance z pracy, okazało się, że jej mąż kupował tam ostatnio bransoletkę beads. Ta sama. jak się okazało, Pani zapewniała go, że każdy element bransoletki będzie mógł wymienić lub zwrócić, gdy się ona nie spodoba, po czym poobcinała wszystkie metki. Gdy zapytał, czy mimo to będzie mógł zwrócić, odpowiedziała - oczywiście. Jednak jak się okazało tydzień później, z wymiany nici, bo metki są poodcinane. Kompletna masakra.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.