Miałem kolizję z innym samochodem ubezpieczonym w PZU, z jego winy. Jeszcze tego samego dnia zgłosiłem szkodę poprzez stronę internetową PZU. Ponieważ następnego dnia nie było żadnej reakcji na to zgłoszenie, na drugi dzień po zdarzeniu zadzwoniłem na infolinię i dowiedziałem się, że wkrótce powinien zadzwonić do mnie ich likwidator szkód, aby umówić się na spotkanie i oględziny samochodu. Faktycznie po południu zadzwonił. Umówił się na oględziny za następne dwa dni, bo "ma dużo do roboty". Na umówiony termin przyjechał o czasie młody, schludnie ubrany człowiek. Porobił zdjęcia gdzie tylko mógł, pomierzył grubość lakieru i pojechał sobie. Po około tygodniu czasu od jego wizyty przyszedł list z wyceną szkody. Widniejąca kwota zadowalała mnie i pojechałem jeszcze tego samego dnia do ich Centrum Likwidacji Szkód. Spędziłem tam około pół godziny. Obsługa była sprawna, bez kolejki. Po czterech dniach od tej wizyty, kwota odszkodowania była już na moim koncie.
Zakład jest dobrze wyposażony do zmiany opon we wszystkie urządzenia. Niestety nie są one sprawne. Podnośnik, na którym uniesiono mój samochód samoczynnie powoli opadał. Jeden z pracowników zwrócił drugiemu, że samochód opada i trzeba go podnieść. Nie wywołało, to jednak żadnej reakcji i samochód sobie powolutku dalej sam opadał, aż w końcu trzeci pracownik zdecydował się podejść i unieść samochód. Pracownicy palą papierosy i wrzucają pety w kratkę przed wjazdem pełną liści. Starzy pracownicy, widać że są kompetentni w tym co robią. Niestety obraz całości psują tymczasowi pracownicy, których widzę po raz pierwszy. Byle jak zdejmują koło, kopiąc je nogą jak popadnie.
Dobre wrażenie robi zadaszony parking przed wejściem do obiektu. Jest to bardzo użyteczne podczas deszczu. Aby wziąć wózek na towary trzeba posiadać 2zł, żeton o podobnej wielkości niestety nie pasuje. Punkt wymiany monet znajduje się dość daleko, ale sama wymiana nastąpiła bezproblemowo i bez zbędnych słów. Przed wejściem na halę miła pani skanuje kod wejściowy z karty klienta. Po hali między regałami i wśród klientów kursują duże i szybkie sztaplarki elektryczne. Nie wygląda to zbyt bezpiecznie. Po zapłaceniu za towar w kasie, przed wyjściem jest kontrola paragonu z zawartością wózka. Robi to mało przyjemne wrażenie.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.