Pojechałam do Intermarche specjalnie po wuzetkę, którą polecili mi znajomi. Przyjeżdżając na miejsce trochę się zawiodłam obsługą w tym sklepie. Pani stojąca za ladą cukierni zanim do mnie podeszła przez dobrą minutę rozmawiała przez telefon, a jak już zapytała się w czym pomóc to w taki sposób jakby tym wielką łaskę mi zrobiła. Niektóre ciasta nie były opisane (a były podobne do siebie), więc zapytałam się, które to jest wuzetka. Pani z prychnięciem odpowiedziała, że "no przecież widać, że to". Później poszło już wszystko jak trzeba- wybrany przeze mnie kawałek zapakowała do pudełka i udałam się do kas. A tam w jednej z nich natrafiłam chyba na jakąś nową pracownicę, która już kogoś obsługiwała. Pech chciał, że musiała Panu nabić bułkę, a nie wiedziała jaki jest jej kod i zaczęła szukać go w swoim zeszyciku. Nie miałabym nic przeciwko gdyby nie fakt, że robiła to z prędkością żółwia-zero werwy i chęci do poproszenia Pani na sąsiedniej kasie o pomoc. Widząc to podeszłam do innej kasy gdzie obsłużono mnie szybciej niż tego Pana, za którym stałam w poprzedniej kasie. Na szczęście smak i cena ciasta, które kupiłam zrekompensowały mi oczekiwanie na zdobycie go :)
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.