Opinie użytkownika (3)

Dziwny jest ten...
Dziwny jest ten ITALIAN CORNER. Niby zsieciowany z ITALIA'S CORNER ale występuje jako ITALIAN CORNER & CAFE. Nazwa to jeszcze nic. Z Italią to wspólnego zbyt wiele nie znajdziemy. Rzeczywiście z cornerem jako narożnikiem czy brzegiem - owszem. Pizzy, Lasagne czy Panini tu nie polecam. Jakość marniutka a cena europejska. Lepiej, smaczniej i z pewnością taniej zjemy we Włoszech. Jednak zwrócę uwagę na sałatki. Ich cena jest rozsądna. A jakość przednia. Taki dla przykładu klasyczny WALDORF - zrobiony rewelacyjnie. Oferowany jako "sałatka naldorf". Błąd tylko w pisowni. W składnikach i przygotowaniu - perfekcja. Za 10 złotych - idealny strzał.

TYGRYSY

01.05.2011

Italian Corner

Placówka

Warszawa, Złota 59

Nie zgadzam się (13)
Lokal położony w...
Lokal położony w samym centrum ale oddzielony od zgiełku - filarami. Już w chwili wejścia - robi wrażenie aranżacją i wystrojem. Ale warto tam wejść nie tylko dla wrażeń wizualnych. Sam wybór stolika jest frajdą. Są stoliczki dwu lub trzyosobowe ukryte kameralnie w rogach, są stoły wieloosobowe a są też przestrzenie wydzielone dla większych towarzystw. Można wybrać salę główną lub urokliwe półpiętro. Szkoda że jeszcze nie ma stolików na zewnątrz przed restauracją. Menu jest szerokie. Europejskie. Mieliśmy ochotę na sałatki. Każda z trzech które wybraliśmy była doskonała. Polecamy. Trzeba tylko uważać bo porcje są duże i syte. Pomimo że to tylko sałatki. Skusiliśmy się jeszcze na halibuta. To też był owoc dobrej roboty kucharza. Ludzi dobrej roboty w lokalu jest więcej. Kelnerka nas obsługująca może być wzorem obsługi. Szacun! A tak zasadniczo weszliśmy tam tylko na kawę. A kawa też była doskonała.

TYGRYSY

01.05.2011

Pod Filarami

Placówka

Skierniewice, Żwirki 3

Nie zgadzam się (24)
Straciliśmy dwie godziny...
Straciliśmy dwie godziny sobotniego wieczoru. Samuraje nie mogą pozostawić tego obojętnie ! Na budynku knajpy jest wyraźny napis - ZDERZENIE KULTUR. Przed wejściem jeszcze go nie rozumieliśmy. Skrzypiące drzwi, brak szatni a nawet wieszaków czy mętny półmrok sali rozświetlany przez lampy podłączone do czujników ruchu nie zapowiadały wysokich cen. Po wejściu na prawie pustą salę zatrzymał nas krzyk mastera. Myślałem że chłopina się skaleczył. Ale nie - on nie pozwolił nam dojść do stolika bez kelnerki na którą musieliśmy chwilę poczekać. Bo gdzieś wyszła. Gdy podała nam kartę, choć było to tylko wygniecione menu, dodała zatroskana - " mam nadzieję że nie macie Państwo trudności z czytaniem ze zrozumieniem ?". Potem było już mniej miło. Na herbatki czekaliśmy 28 minut. No w końcu 10 złotych za sztukę ! Na zupę rybną - 41 minut. Na sałatkę -niespełna godzinę. I tego nie rozumiem bo sałatka była zupełnie sucha i nieświeża więc była już zrobiona 2-3 dni wcześniej. Może były trudności z jej znalezieniem wśród wielu odłożonych na zapleczu, nieświeżych sałatek. Trudności Samuraj i Śląska Baba mają również z myciem naczyń. Po godzinie oczekiwania na pierwsze zestawy tubylczego sushi okazało się że podano je na niedomytej klejącej się paterze. Kelnerka natychmiast wyjaśniła nam że patera nie może być domyta bo jest duża i nie mieści się w zmywarce. Nie uspokoiła nas ta szczera i wyczerpująca odpowiedź. Szczególnie że naczynie nie było duże a zapłaciliśmy za jego podanie 120 złotych. Zestaw Sushi FUJI - nie zachwycał nawet po przełożeniu na talerz umyty. Bardziej umyty. Po przeliczeniu 120 złotych przez otrzymane marne sashini, niby nigri i nędzne uromaki okazało się że jesteśmy w najdroższej suszarni na wschód od Paryża. Po negocjacjach z kelnerką otrzymaliśmy 50 % rabatu. Nie poprawiło to jednak nędzy smaków. Zrozumieliśmy również celowy półmrok panujący na sali. Po oświetleniu potraw okazało się że nasze przypuszczenia o stosowaniu nieświeżych ingrediencji są w pełni uzasadnione. Chcieliśmy skończyć ten cały koszmar z ulicy Spacerowej jak najszybciej. Podjęliśmy próbę wycofania się ze złożonego zamówienia na zestawy RONIN. Każdy po 75 złotych. Niestety - w tym lokalu kultury się zderzają. Nie ma takiej możliwości. Spakowano nam na wynos zestawy na które nie doczekaliśmy się przez 75 minut przy stoliku. Pierwsza wersja cenowa kelnerki zakładała że za zapakowanie zapłacimy dodatkowo 15 złotych. Ale jakoś dostaliśmy następny upust. W domu okazało się że nie był to sukces, ponieważ cały zestaw nie jest wart więcej niż karma dla kota. Podła karma. Z punktu widzenia marketingowego i finansowego oceniam biznes "U Nieudacznika i Wrednej Baby" jako bardzo dobrze zrobiony krótkookresowy geszeft. Bardzo wysokie ceny, niskie koszty i dobry marketing. To przynosi zadowolenie i sowity dochód. Nie ma tu miejsca na Klienta. Tu chodzi tylko o jego kasę. Ja mam nadzieję, że właściciele odnajdą w sobie odrobiny kultury japońskiej i z powodu hańby popełnią ...

TYGRYSY

27.03.2011

U Samuraja i Śląskiej Baby

Placówka

Mysłowice, al. Spacerowa 21

Nie zgadzam się (25)

Strefa Gwiazd Jakości Obsługi