Bitwa od wejścia. Dla klienta chcącgo zrobić małe zkupy w tym dniu brakło koszyków "ręcznych" . Po zdobyciu koszyka - bitwa o przejście halą i kupno nabiału. Pracownik własnie w czasie największego ruchu wypakowywał produkty do lodówek, tamując swym paleciakiem całe przejscie. Kolejny etap -Bitwo o znalezeinie otrębów... 2 z 3 pracowników nie wiedzialo gdzie ich szukać wiec pozostała mi tułaczka miedzy półkami.
Bitwa przy kasie - ze złym humorem kasjerki, która skasowane produkty wręcz rzucała do spakowania :/ Ciężkie to były zakupy.
Mimo nieplanowanej wizyty w Quazi bo celem przybycia do sklepu były ciastka do niedzielnej kawy :) wystawa zaciekawiła mnie na tyle, że postanowiłam wejść. Pierwsze wrażenie - cdowny zapach w sklepie sprawia, że nie chce sie z niego wychodzić, muzyka gra troszkę za głośno co przy dużej ilości klientów sprawia wrażnie przytłoczenia. Towar bardzo dobrze eksponowany - wystawy perfekcyjnie przygotowane. Dość długo musialam czekać na podejście ekspedientki - mimo, iż sama zdążyłam o siebie zadbać wyciągając z górnej półki i wystawy torebki, które wpadły m w oko. Handlowo - słabo. Praca obu Pań skończyła się na zapankowaniu mojej nowej torebki... dobrze, że produkty same się bronią ;)
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.