No właśnie - skusiliśmy się by tam wpaść bo byliśmy przejazdem a program Pani Magdy to niewątpliwie reklama. Rada? OMIJAĆ :-) łukiem szerszym niz zakola Narwi. Pierwsze wrażenie - zapach starego tłuszczu. Pięciu osobom podano dwie karty - a radźcie sobie drodzy klienci. Przy zamówieniu grzecznie uprzedzono,ze 20 minut trzeba będzie czekać - ok - nie ma problemu.Czekaliśmy ponad godzine. Zupy podane - zimne i kleiste mączne papki, a słone jak śledzie z beczki.Drugie danie? Trudno uwierzyc - ale opowiem. W piątkę tam byliśmy - czterem osobom kelnerka podala drugie - piątej - czyli mnie - nie.Mój zamówiony okoń z frytkami nie pojawił sie nawet po dwóch godzinach - gdy reszta juz skończyła jeść.Kelnerka nawet słowem nie wspomniała,że jakieś opóźnienie bedzie. Siedziałam i patrzyłam jak inni jedzą. Uwaga na zestaw surówek - radosna kompozycje w jednym, żółtym kolorze różniącym sie minimalnie odcieniem - kapusta (kiszona) plus kapusta (niekiszona). Surówke tą podano gdy osoba jedzaca karkówkę była w połowie jedzenia :-) - a co. Gdy poszliśmy płacić usłyszeliśmy,że rybę juz na talerz kładą - mają poczucie humoru. Ale może rybki w Narwi nie brały. Sam wystrój - nijaki - jak i sam rynek w Nowogrodzie. Omijać, omijać, omijać.........Żadne rewolucje nie zmienią mentalności właścicieli lokali, kucharzy czy obsługi.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.