Zostałam poproszona przez mamę o dostarczenie dokumentów dotyczących szkody do Placówki PZU. Weszłam do budynku i od razu poczułam, że jest tam strasznie duszno. Lokal podzielony był na dwie części. Jedna strona przeznaczona jest dla osób uiszczających opłaty za ubezpieczenia i mieści się tutaj ciąg biurek z trzema stanowiskami, które w żaden sposób nie są od siebie oddzielone. W chwili kiedy przebywałam w lokalu tylko jedno stanowisko było obsługiwane. Po drugiej stronie znajduję się część przeznaczona według mnie dla klientów zainteresowanych podpisaniem umowy i ogólna obsługą klienta. Z tej strony znajdują się dwa stanowiska i również nie zapewniają prywatności klientom. Przy obu stanowiskach znajdowały się osoby tam pracujące. Mężczyzna obsługiwał właśnie klienta i nieudolnie szukał jakiś dokumentów po szafkach. Przy drugim stanowisku siedziała pani, która rozmawiała właśnie przez telefon służbowy (stacjonarny). W pierwszej chwili myślałam, że to rozmowa służbowa, więc cierpliwie czekałam. Okazało się jednak, że pani rozmawiała ze swoją mamą chyba o dziecku i o tym jak była w szkole u wychowawczyni, o obiadku, itp. Zdenerwowała mnie jej ignorancja w stosunku do mojej osoby, zwłaszcza, że spoglądała na mnie i wcale nie zamierzała kończyć rozmowy i choć trochę ciszej mówić.
Gdy w końcu skończyła rozmowę, podeszłam do niej i powiedziałam, że chciałabym zostawić tylko dokumenty dotyczące szkody. Pani sama nie wiedziała co z nimi zrobić i odesłała mnie do koleżanki po stronie kasowej, więc czekało mnie kolejne stanie w kolejce. Niestety druga pani też nie bardzo była zorientowana, ale wzięła dokumenty i powiedziała, że przekaże koleżance, która się tym zajmie. Cała sytuacja trwała jakieś 15-20 minut. W tym czasie zdążyłam się zdenerwować i porządnie zagrzać.
W poszukiwaniu nocnika dla mojej siostrzenicy udałam się do sklepu z artykułami dla dzieci. Wchodząc zauważyłam, że sklep jest bogato wyposażony w różnego rodzaju ubranka, obuwie dziecięce, zabawki, wózki oraz wszystko co jest niezbędne dla dziecka. Przywitała mnie miła pani ekspedientka i zapytała, czy może mi w czymś pomów, więc zapytałam gdzie znajdę nocniki. Od razu zostałam skierowana na koniec sklepu i pani pokazała mi jakiego rodzaje posiada w sprzedaży i doradziła, jaki powinnam kupić. Udałam się do kasy, zapłaciłam. Sprzedawczyni podziękowała mi za zakup i zaprosiła mnie do odwiedzenia sklepu ponownie. Polecam zakupy w tym sklepie. Jedynym mankamentem są dość ciasne przejścia, ale to wynika z faktu, że sklep jest dobrze zaopatrzony towarem.
Wybrałam się wieczorem na zakupy do Tesco. Niestety na hali sklepowej panował straszny bałagan, między regałami rozstawione były co jakieś 5 metrów, palety z nowym towarem, które utrudniały przejście oraz wybór produktów. Na półkach Występowały braki, a rozłożeniem towaru z palet nikt się nie zajmował. Kiedy już znalazłam poszukiwane przeze mnie produkty udałam się do kasy. w tym momencie strasznie się rozczarowała, gdyż na dziesięć kas otwarte były tylko dwie, a co za tym idzie utworzyły się duże kolejki.Gdy po około 10 minutach w końcu moje zakupy zostały skasowane, sprawdziłam paragon i okazało się, że cena za chleb było wyższa od 0,15 groszy od tej, która widniała na półce. Nie polecam zakupów w tym sklepie. Jedynym plusem jest dość miła obsługa kasowa.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.