Obserwacja z dnia 19.07.2012Miejsce: Apteka prywatna, ul. Składowa 2, 34-400 Nowy TargObecność w aptece: ok. 15 – 17 minut.Apteka usytuowana w sklepie e-Leclerc, dojazd dobry, bez problemu z parkowaniem (parking należący do sklepu liczy ok. 250 miejsc). Oznaczenie apteki widoczne, wejście wspólne z hallem sklepu. Na szklanych drzwiach oznaczone godziny pracy (8.00 – 21.00).Wnętrze przestronne, wystrój nie wyróżniający się na tle innych aptek. Na podłodze płytki w kolorze szaro-beżowym, duża, nie oszklona lada ustawiona „półkolem” na wprost drzwi, trzy stanowiska obsługi klientów – jedno, przy którym znajduje się terminal do płatności kartą, jest oddzielone filarem. Po lewej stronie ściany wejściowej, a także przy zakończeniu kontuaru z lewej strony oszklone regały z asortymentem kosmetyków oraz promowanych leków. Na froncie kontuaru plakaty reklamujące leki oraz suplementy diety (dwa z nich miały odklejone lub oddarte brzegi narożne). W środku stolik z dwoma tapicerowanymi na czarno taboretami i dwoma krzesłami z oparciem (w tej samej tonacji) oraz krzesełko na kółkach przy aparacie do pomiaru ciśnienia (aparat czynny, brak papieru w drukarce do drukowania wyniku pomiaru). Dla dzieci kolorowy, niski stolik z dopasowanymi dwoma krzesełkami, ułożony w porządku. Na kontuarze i na stolikach czysto, bez poniewierających się ulotek. Półki za ladą wypełnione podstawowymi lekami oraz suplementami diety, ułożenie pudełek z lekami i suplementami diety na półkach staranne.W momencie wejścia do apteki brak personelu obsługującego. Dopiero chrząkanie sprowadziło z zaplecza aptekarkę w wieku ok. 45-50 lat. Aparycja raczej miła, obsługa sympatyczna, pomocna (pani wyraziła zainteresowanie sprowadzeniem leku, którego nie było na stanie w ciągu 24 godzin). Osoba – jakkolwiek z doświadczeniem aptekarskim – nie w każdej sprawie wykazała się kompetencją. Na pytania dotyczące zażywania danego leku uzyskałam błędną odpowiedź (inne informacje zawierała ulotka), natomiast uzyskałam wyczerpujące informacje odnośnie asortymentu smaków danej odżywki. Cena leku nie jest sprawdzalna „od ręki” – należy wybić kod na kasie fiskalnej i dopiero wówczas można uzyskać informację nt. ceny, co znacznie przeciąga czas zakupu. Lek został zapakowany do niewielkiej reklamówki. Dokonując płatności kartą zostałam poproszona o przejście do innego stanowiska, celem sfinalizowania transakcji. Zastrzeżenia budzi mało grzecznościowy zwrot do klientki (NIECH pani podejdzie, NIECH pani wbije kod…). W momencie dokończenia transakcji pani w kulturalny sposób się ze mną pożegnała. Po moim wyjściu powróciła na zaplecze (nie było w środku innego klienta).
Obserwacja z dnia 23.04.2012Miejsce: Villa Toscana, ul. Budzowa 2a, 34-531 MurzasichleObecność w pensjonacie; ok. 30-35 minut. Pierwszy kontakt telefoniczny miły, rzeczowy, z dokładnym wytłumaczeniem drogi dojazdu, na podstawie którego dotarłam bez problemu. Pensjonat położony w Murzasichlu, w bocznej drodze stromo opadającej w dół. Podjazd na parking nie pozamiatany. Wejście do recepcji nie oznaczone, schody będące na wprost parkingu sugerują, że tam właśnie znajduje się wejście. Po wspięciu się na schodu przeczytałam informację, że jest to wejście służbowe dla dostawców, ale nie było informacji jak mam znaleźć właściwe wejście. Po dokładnym obejrzeniu otoczenia zauważyłam wybrukowaną ścieżkę, po kilku schodach wiodącą do właściwego wejścia. Mocne drzwi prowadzą na nie wyróżniającą się niczym specjalnym klatkę schodową, która (domyślam się) wiedzie do pokoi. Klatka sprawiająca wrażenie ciemnej, w moim odczuciu nie zabezpiecza przed wejściem osób niezameldowanych, które z łatwością mogą przemknąć do pokoi niezauważone przez personel recepcyjny. Na pierwszym piętrze znajduje się recepcja oraz salon i kantorek, do którego – po przedstawieniu celu mojej wizyty – zostałam poproszona. Osoba, z którą rozmawiałam sprawiała wrażenie bardzo niezorganizowanej i zagubionej, nie kończyła jednej sprawy zaczynając następne (np. w trakcie rozmowy ze mną przypomniała sobie, że musi złożyć zamówienie, wychodziła uzgodnić z panem przy kontuarze recepcyjnym jakieś bieżące sprawy, przyjęła dostawcę i ucięła sobie z nim towarzyską pogawędkę, szukała jakichś zagubionych dokumentów). Wizyta zupełnie niepotrzebnie się przedłużała, rozmowa traciła wątki, pani gubiła się w tym, co już zostało ustalone. Pan (pracownik lub właściciel) przy kontuarze recepcyjnym, w momencie załatwianych przez rozmówczynię innych spraw, robił wrażenie zupełnie niezainteresowanego mną jako potencjalnym klientem, sprawdzał informacje w Internecie, ignorował moją chęć nawiązania kontaktu. Pani sprzątająca, obserwowana przeze mnie w trakcie wykonywania swoich obowiązków, bardzo dyskretna, wykonująca swoją pracę z zaangażowaniem i niezauważalnie dla gości, ubrana w firmowe, proste, ale eleganckie ubranie. Wnętrze recepcji oraz oszklonego kantorka, w którym spędziłam większość czasu, zrobiło na mnie wrażenie chaosu i eklektyzmu, który miał imitować „niepowtarzalność” i „niecodzienność” tego miejsca. Przy recepcji pudła z niewiadomą zawartością (raczej leżące tam od dłuższego czasu), na kontuarze recepcyjnym sporo nieuporządkowanych dokumentów, telefon, komputer, oszklona szafka, coś w rodzaju komody, lampka. Na podłodze w salonie, recepcji, kantorku terakota oraz sznurkowe dywany.W kantorku stara sofa w kolorze czerwonym, krzesło i fotele bardzo podobne stylem do sofy, jednak nie z jednego kompletu, mnóstwo książek na okalającej kantorek półce, niska ława i coś w rodzaju półko-stolika. Wszystko utrzymane w konwencji starego salonu, pomieszanej z pamiątkami z różnych podróży. Zapach staroci. Wrażenie lamusa potęgowały ustawione pod sofą pudła o różnej zawartości (książki, gałganki, zabawki, jakieś ubrania, pamiątki z podróży). Na wprost wejścia do kantorka regał z książkami i starociami. Z okienek kantorka widok na salon (sprawiał znacznie przyjemniejsze wrażenie przestronności i „jedności” w stylu), a dalej – przez okna salonu – na ogród i zadaszony taras. Obserwowane pomieszczenia wywarły na mnie wrażenie starych i zaniedbanych, bez „ciepłego” i przyjaznego klimatu, o którym czytałam na stronie internetowej pensjonatu, zanim miałam okazję do niego pojechać. Ofertę znam ze strony internetowej. Ze względu na charakter oraz termin mojej wizyty mogłam w bardzo niewielkim stopniu sprawdzić zasadność podanych na stronie internetowej informacji. Oferta podana na stronie internetowej obejmuje:„- 9 przestronnych apartamentów z balkonami lub bezpośrednim wyjściem do ogrodu- jasne, słoneczne wnętrza, antyalergiczne materiały, unikatowy wystrój wnętrz - śniadania w formie szwedzkiego stołu, na specjalne życzenie śniadania serwowane do pokoju, w sezonie letnim - śniadanie na tarasie- dostęp do Wi-Fi- salonik czytelniczy z bogatą biblioteczką literatury polskiej i zagranicznej (to prawdopodobnie kantorek, o którym pisałam)- apartamenty przyjazne dzieciom (wyposażenie dla najmłodszych)- kącik zabaw dla dzieci z grami, zabawkami, zestawami do malowania, w zimie sanki dla najmłodszych, w okresie letnim akcesoria do zabawy na świeżym powietrzu- Cafe Bar z włoską kartą dań, szerokim wyborem alkoholi, herbat świata oraz oryginalną włoską kawą, w sezonie letnim otwarty taras widokowy (w czasie mojego pobytu nieczynny)- mapy, przewodniki oraz informacje o atrakcjach regionu jak również przewodniki i albumy z całego świata- salę kinową – czyli filmówkę, z dostępem do ponad 100 wielojęzycznych kanałów telewizyjnych, kolekcją filmów DVD, rzutnikiem multimedialnym - organizujemy specjalne - - seanse filmowe oraz projekcje bajek na dużym ekranie- miejsce na ognisko oraz grill, w sezonie letnim leżaki, stoliki oraz krzesełka w ogrodzie z widokiem na malowniczą panoramę Tatr”.Subiektywne wrażenie z obserwacji jest raczej negatywne. Spotkane osoby, z którymi miałam bezpośredni kontakt, nie wzbudziły mojego zaufania, sprawiały wrażenie arogancji i bezkrytycznego podejścia do swoich przekonań (dom stanowi oczko w głowie właścicieli i „...wszystko tutaj jest najpiękniejsze, najdoskonalsze, najwartościowsze, niepowtarzalne i najlepsze na świecie…”). Klimat Villi Toscana, moim zdaniem, niewspółmierny do reklamy internetowej; wystrój pomieszczeń, w których przebywałam stanowi nieco ekscentryczne pomieszanie różnych kultur, które niekoniecznie ze sobą współgrają, dom sprawiał wrażenie zaniedbanego i „opuszczonego” (być może było to związane z martwym sezonem w turystyce). Położenie obiektu ciekawe, z pięknym widokiem na Tatry. Dojazd dobry.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.