W połowie września mój "wierny kubek" uległ wypadkowi w wyniku którego rozpadł się na dwie części. Jako że był nieco oryginalny, jego następca również musiał wyróżniać się z tłumu. Po długich całonocnych poszukiwaniach wybór padł na "Leniwy kubek" sprzedawany przez firmę TakaPaka.pl. Sam zakup to cud, miód i maliny. Błyskawiczna dostawa, itd. Niestety, nic nie trwa wiecznie. Nowy kubek postanowił iść w ślady Greków i odmówił współpracy. Baterie (akumulatorki) - naładowane, a więc coś nie tak jest z kubkiem. Mail do sklepu i już po pięciu minutach nadeszła odpowiedź z całą procedurą postępowania. Na pocztę (czwartek, ok. 12.00) i wysyłamy do Warszawy. W poniedziałek rano zadzwonił kurier że jest paczka. A w paczce... nowy i sprawny kubek!!! Firma stanęła na wysokości zadania i wymieniła go na nowy od ręki. Szczerze polecam, ta Firma (celowo przez duże "F") nie zostawi Was na lodzie i nie będzie chować głowy w piasek gdy sprzęt się zepsuje. Gratuluję podejścia do klienta i perfekcyjnej obsługi, oby tak dalej!!!
Pewnego dnia postanowiłem kupić kompostownik. Najprostsza droga czyli Allegro.pl i szukamy. Natrafiłem na ciekawą ofertę firmy Radiator/BSTV z Bielska-Białej. Przystępny cenowo więc kupujemy. Wysyłka błyskawiczna - kupiony w niedzielę po południu dotarł we wtorkowe przedpołudnie. Przytachałem paczkę w dogodne miejsce i otwieram. Przy bliższej obserwacji okazało się że kompostownik ma wałamane dwa zatrzaski przez co nie da się go złożyć. Obecności zatrzasków w paczce nie stwierdziłem, dlatego podejrzewam, że kompostownik był uszkodzony przed wysyłką. Ponadto okazało się, że brakuje jednej z kratek, które mają za zadanie "utrzymywać kompost wewnątrz". Jedyna słuszna decyzja - dzwonimy do sprzedawcy(dlatego podałem taką a nie inną datę obserwacji). Po przedstawieniu sprawy usłyszałem, że wyłamane zatrzaski to nie sprawa dla nich tylko dla firmy kurierskiej. Powiedziałem że nie ma ich w paczce. "Widocznie wyleciały". OK, pytam co z klapką. Usłyszałem coś, po czym się zagotowałem. Oczywiście firma da klapkę za darmo ale, uwaga, będę musiał zapłacić za jej wysyłkę. Ponadto Pani nie przyjmie reklamacji telefonicznie tylko mailowo, do maila mam dołączyć zdjęcia (ciekawe jak miałem zrobić zdjęcie brakującej, wysuwanej klapki). Gdy odparłem że mam prawo zgłosić reklamację telefonicznie, ta odparła, że oni przyjmują tylko mailowo. W tym momencie nie wytrzymałem i się rozłączyłem, stwierdziłem, że szkoda psuć sobie zdrowie przez takie "coś"
Musiałem kupić koszulę. W tym celu postanowiłem odwiedzić nowootwarte centrum handlowe Futura Park w Krakowie/Modlniczce. Byłem tam po raz pierwszy więc nie wiedziałem jakie są sklepy. Po dłuższej chwili oczekiwania trafiłem do sklepu Lancerto. I to był OGROMNY błąd. Niby wybór rozmiarów, kolorów i fasonów ogromny, personel miły ale tylko miły i totalnie nastawiony na zysk. Panie pytały się jaki kolor, fason, rozmiar itp. Wszystko wybrane więc szukamy. Po chwili jedna z nich przyniosła koszulę. Przymierzam, trochę duża. Pytam o rozmiar : "39" (prosiłem o 37). W związku z tym zapytałem czy mógłbym dostać 37 ? "Ale po co skoro wygląda w niej Pan świetnie, mniejsza wcale nie będzie dobra" (a materiału luźnego tyle, że w wolnej chwili przerobiłbym na 2-gą). Ale mogę przymierzyć mniejszą ? "Nie bo nie mamy". Wtedy zaczęła się 2-ga część wykładu jak to świetnie wyglądam w za dużej koszuli. W końcu przyznaję się, mea culpa, uległem i kupiłem. Na spokojnie oceniłem sytuację w domu : za duża. Dziękuję sklepowi za pouczającą lekcję, już teraz wiem, że należy wybierać tylko i wyłącznie samoobsługowe typu Reserved lub H&M, gdzie mogę wszystko wybierać samodzielnie ; wiem również to, że nigdy więcej nie pójdę do tego sklepu. Odradzam
Święta niedługo więc postanowiłem zacząć przygotowywać prezenty. W tym celu pojechałem do hipermarketu Real. Do samych zakupów nie mam zastrzeżeń, z poszukiwanych przeze mnie artykułów dostępny był pełen asortyment aczkolwiek jedyny problem spotkał mnie na stoisku z winami. Koniec listopada więc zgodnie z tradycją, na półkach powinno pojawić się Beaujolais. Udałem się do działu z alkoholami i rozpocząłem poszukiwania. Po 5 "zmarnowanych" minutach chciałem poradzić się kogoś z pracowników , takowych w zasięgu wzroku niestety brak. Skoro miało być wino to i tak będzie wino ale inne. Butelka wybrana, czas do kasy. Zawsze gdy robię zakupy w hipermarkecie, staram się korzystać z kas samoobsługowych. Tak samo było ostatnio. Bezproblemowo skasowałem większość produktów i nic. Nic - znaczy normalnie gdy korzystałem z kasy samoobsługowej w trakcie lub po zakończeniu kasowania pojawiał się komunikat, iż w koszyku znajduje się artykuł, przed zakupem którego wymagana jest weryfikacja wieku przez pracownika. Niby tylko butelka wina, 13,5% ale jest niedopatrzenie. Osoba nadzorująca wówczas kasę nie kontrolowała co kupują klienci. Bardzo dobrze ale kontrola nad zakupem alkoholu być powinna. Tego zabrakło i wyszedłem ze sklepu nie niepokojony przez nikogo z prośbą o pokazanie dokumentu tożsamości. Wstyd.
Ostatnio pojechałem zatankować samochód. Tankowanie jak tankowanie, rzecz prosta, tym bardziej że Orlen dba o Klientów i na każdej stacji jest tzw. Podjazdowy który MUSI podejść do każdego klienta i zaproponować pomoc w tankowaniu, zachęcić do zakupu Vervy oraz innych wysokomarżowych produktów. On ze swojej roli wywiązał się znakomicie jak zawsze, pozostała jeszcze kwestia zapłaty. Mało przyjemne, biorąc pod uwagę aktualne ceny paliw. Jak zawsze 3 karty : płatnicza, Vitay'ka na punkty oraz rabatowa BiznesTank. Okazało się że od mojej ostatniej wizyty zmienił się rabat więc potrwa to nieco dłużej ponieważ najpierw na karcie musi zostać wprowadzona korekta. Przy płatności okazało się, że jest ona taka sama jak na dystrybutorze a powinna być nieco niższa ze względu rabat w wysokości 8 gr na litrze. Zapytałem o to kasjerkę na co usłyszałem że rabat raz jest a raz go nie ma. Nie powiem, zdenerwowałem się nieco ale podejrzewam że pracownica była nowa i dopiero się uczyła ponieważ wcześniej jej tam nie widziałem a bywam na stacji dosyć często. Na szczęście po chwili pojawił się kierownik który zwrócił różnicę i przeprosił ale niesmak pozostał. Możnaby napisać że jest jak zawsze : podjazdowy wyrabia 300% normy, zawsze jest miły i uprzejmy a pracownicy w środku psują ten cały wizerunek nie odpowiadając na "dzień dobry" wypowiadane przez klienta.
Chciałem zamontować spoiler do tylniej klapy. Nie chciałem wiercić więc postanowiłem przykleić go, najlepiej nadaje się do tego klej do szyb dlatego wybór padł na firmę Nordglass, kleją szyby to i na pewno poradzą sobie z taką drobnostką. Niestety nie poradzili sobie. Z punktualnością problemu nie było, wszystko OK, na wstępie poinformowali o cenie usługi oraz o tym, ile to potrwa. Zaproponowali by poczekać w biurze, ponadto standard czyli coś do picia. W międzyczasie przyjechał Białorusin. Ktoś w nocy wybił mu szybę i potrzebował jej natychmiast ponieważ chciał wracać do domu. Problemu nie robili, gdzieś go wcisnęli mimo innych klientów. Panu zależało na czasie więc co pewien czas pytał ile to potrwa. Obsługa chyba miało go dość ponieważ od czasu do czasu padały komentarze z których wynikało że raczej nie są do niego nastawieni przyjaźnie. OK, w końcu skończyli, gość zza wschodniej granicy auto odebrał, zapłacił, pożegnał się (po angielsku) i wyszedł. Obsługa nie odpowiedziała nic, nawet po polsku. W końcu nadszedł i czas na mnie. Podali kwotę, zapłaciłem i idę po samochów. Mimowolnie spojrzałem na paragon, kwota była nieco inna ale OK, mniej więcej się zgadzało ale usługa już nie - dowiedziałem się, że kupiłem prowadnicę do VW T4 w ilości sztuk 3,27. Pani z obsługi zaprowadziła mnie do samochodu i towarzyszyła przy oględzinach, Zapytała czy wszystko OK. Nie, nie było OK. Spoiler został przyklejony nierówno, z jednej strony tuż przy krawędzi klapy, z drugiej był od niej oddalony o kilka centymetrów. Powiedziałem jej o tym na co ona odparła że rzeczywiście tak jest ale teraz poprawienie tego jest właściwie niemożliwe. Miała rację, samo odklejenie zajęłoby mnóstwo czasu, potem skrobanie kleju ze spoilera i klapy, ponowne lakierowanie obydwu elementów i klejenie - kilka dni i koszty rzędu tysiąca złotych. Nie reklamowałem tego tylko machnąłem ręką, tak, moja wina, że nic z tym nie zrobiłem ale zawalenie wydawałoby się prostej roboty to już wyłączna wina serwisu.
Miałem tę wielką aczkolwiek wątpliwą "przyjemność" być klientem firmy Marco-Polo. Dzień wcześniej pękła mi szyba w samochodzie, komputer włączony, telefon w dłoń i dzwonimy. Ich oferta w moim przypadku była najtańsza i na tym chyba kończą się zalety. Po kontakcie telefonicznym ustaliłem cenę, stawiłem się w umówionym miejscu i jazda - zgłoszenie do recepcji - "proszę poczekać, pracownik już idzie", OK, proszę pod białą bramę, wjechałem do środka, obejrzał uszkodzenie, poprosił o kluczyki i zaprosił do poczekalni. Tam zaproponowano mi coś ciepłego do picia. Całość trwała ok. 3 godzin, w biurze panowała wówczas dość "luźna" atmosfera w kontaktach pomiędzy pracownikami, również na temat innych klientów. W końcu udało mi się odebrać samochód z wymienioną szybą (nie obyło się bez komentarzy na temat mojego auta ze strony pracowników), na pierwszy rzut oka było OK więc podziękowałem, pożegnałem się i odjechałem. O całości wątpliwego profesjonalizmu mogłem się przekonać chwilę później na parkingu jednego z hipermarketów. Na siedziskach przednich foteli mogłem odnaleźć wyraźne ślady po podeszwach, całe progi zostały dokładnie skopane. Dodatkowo pod siedzeniem znalazłem papiery które pozostawiłem na siedzeniu. Tak, one również miały prześliczne ślady butów pracowników. Dodatkowo następnego dnia odkryłem że nie działa jedno z zabezpieczeń w samochodzie. Może i przypadek ale niesmak pozostanie na długo.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.