Po wejściu do salonu siedzący za kasą za wszelką cene unikał naszego wzroku i nie podchodził, kiedy ja podszedłem aby zapytać o dostępne rozmiary, gdzieś uciekł, a przejeła nas niechętnie Pani wychodząca akurat w tyłu sklepu. Zrobiłą się miłą dopiero, gdy zaczeliśmy na poważnie przymierzać garnitur, a szczyt płynącej od nij miłosci nastąpił po sfinalizowaniu zakupu. Wspomniany Pan natomiast, bardzo ochoczo podbiegł do "bardziej luksusowo" ubranej Pani, aby jej służyć. Wizyta w salonie Vistula w Manufakturze Łódzkiej
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.