Wybrałam się do sklepu sieci Atlantic w celu nabycia prezentów gwiazdkowych. W sklepie, znajdującym się w Pasażu Grunwaldzkim, znajdowało sie kilkoro klientów. Salon Atlantic okazał się dość mały. Obsługa składała sie z trzech kobiet. W sklepie panował porządek mimo dość dużej liczby osób wchodzących i wychodzących. Towar był ładnie ułożony i dokładnie oznaczony rozmiarowo, na każdym produkcie znajdowała się cena. Stojaki z gwiazdkową, bielizną męską ustawione pośrodku sklepu znajdowały się jednak zbyt blisko bramek wyjściowych. Ściągnięcie Bokserek z wieszaka w celu dokładniejszego obejrzenia uruchamiało alarm. Spowodowało to automatyczną uwagę kasjerki z prośbą o odsunięcie się. Po kilkominutowym pobycie przy jednej z półek, podeszła pań z obsługi. Zapytała czy może w czymś pomóc, jednak skupiła się na układaniu poprzekładanej przeze mnie bielizny. Poproszona o pokazanie innego rozmiaru od razu udała się na zaplecze. Mimo, że nie było problemu z uzyskaniem pomocy z jej strony nie wydawała się nastawiona przyjaźnie. Podczas gdy ja porównywałam rozmiary jedne z bokserek spadły z wieszaka, więc próbowałam je zawiesić powrotem. Spowodowało to szorstką uwagę ekspedientki: „Lepiej proszę mi to dać, bo nie wychodzi pani”. Po czym odwiesiła bieliznę i odeszła, pozostawiając za sobą nie miłe wrażenie. Zdecydowawszy się na jedną z par, podeszłam do kasy. Podobnie jak poprzednia obsługująca mnie pani kasjerka nie miała plakietki z imieniem, ani czegoś co wyróżniało by ją w tłumie. Bez słowa skasowała i zapakowała towar w reklamówkę. Czekając na potwierdzenie przyjęcia pinu, przeprowadziła krótką, prywatną rozmowę z koleżanką, które w tej samej chwili podeszła do kasy. Po wszystkim pożegnała mnie bezbarwnym „do widzenia” . Z zakupu jak i cen oferowanych w sklepie jestem bardzo zadowolona, jednak jakość obsługi oraz podejście do klienta pozostawia wiele do życzenia.
Do wrocławskiego aquaparku wybrałam się by ochłodzić ciało w upalny dzień. Pomimo tego, ze zdawałam sobie sprawę z faktu, że w trakcie wakacji może być tam tłoczno ilość osób, która postanowiła odwiedzić to miejsce tego dnia była ogromna. Na parkingu zauważyłam około 10 autobusów wycieczkowych, a znalezienie wolnego miejsca parkingowego osobowym autem też było wyzwaniem (jednakże wykonalnym).
Pierwszym uderzającym mnie widokiem była ciągnąca sie kolejka do kasy, a mimo to otwarta była tylko jedna ( i jedna dla wychodzących). Po około 15 minutach mojego wyczekiwania usłyszałam przyjazny głos pani zapraszającej do drugiej kasy.
Obsługa klienta w kasie trwała dosyć długo.
Park wodny oferuje zakup zarówno normalnego, ulgowego jak i rodzinnego biletu. Dodatkowo otrzymujemy gratisowe bezpłatne minuty, o których niestety jesli sami nie przeczytamy, nie zostaniemy powiadomieni w kasie. Jednak jest to do wybaczenia zważywszy na fakt, że cennik jest jasny, zrozumiały i dobrze widoczny.
Zakupiłam dwa bilety ulgowe i zostałam poproszona o legitymację, zarówno ja jak i mój towarzysz poczeliśmy wyciągać owe i tu czekała nas niespodzianka. Pani okazała się niekonsekwentna, nim zdązyła zobaczyć legitymacje studenckie stwierdziła, że w zasadzie wcale ich nie trzeba pokazywać.
Jak na tłumy które odwiedzają w wakacyjne dni basen rekreacyjny szatnie i przebieralnie były schludne i zadbane. W szafkach można odnaleść pomocne wieszaki, a w toaletach nie brakuje papieru toaletowego, papierowych ręczników czy mydła.
Po wejściu na teren samego basenu nie lada rozczarowanie. Z powodów technicznych, jak mówiła informująca tabliczka, zamknięta została atrakcja zwana "leniwą rzeką", jedna z moich ulubionych rozrywek. Miejsce awarii odgrodzone zostało zaporami, tabliczlami, a w pobliżu czuwał ratownik.
Ilość ratowników była moim zdaniem zadawalająca, czuwali oni nad bezpieczeństwem użytkowników basenu oraz innnych atrakcji. Zarówno punkt medyczny jak i ratownicy "na sali" byli dobrze widoczni.
Dodatkowo ważne komunikaty nadawane były w głośnikach na całym basenie (np. o właczeniu "fali", prośby o kontakt osób z punktem medycznym).
Pracownicy chętnie udzielają odpowiedzi na pytania i są pomocni.
Czytnik do "zegarków-kluczy" do szafek pomaga przypomnieć sobie numer szafli, niestety jest on mało widoczny i w całej strefie rekreacyjnej odnalazłam tylko jeden.
"Zegarek" pełni też funkcje katry kredytowej, mamy na niej do wykorzytania 100 zł, co pózniej regulujemy w kasie przy wyjściu.
Wychodząc nie obyło sie także bez stania w kolejce. Mimo, iż minęło już około 4,5 godziny od mojego przyjścia i ruch zmiejszył się, kolejka do kasy wyjsciowej dłużyła się. Znów początkowo otwarta była jedna kasa, druga uruchomiona została po czasie. Rozwiązaniem w tej sprawie mogłoby być uruchomienie dwóch, odrębnych rodzajów kas: jednej dla osób, które muszą zrobić jakąś dopłatę i innych dla osób które po prostu wychodzą; lub poprostu uruchomić wiecej kas (zarówno wejscia jak i wyjścia).
Ogólnie Wrocławski Park Wodny sprawia dobre wrażenie, obsługa jest tam na wysokim poziomie, a rodzice nie powinni bać się o bezpieczeństwo swych pociech. Ceny wydają się przystepne i adekwatne do oferowanych usług.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.