Moja obserwacja nie dotyczy dzisiejszej wizyty w PZU cz rozmowy z konsultantem lecz wcześniejszych doświadczeń z tą firmą ubezpieczeniową. Od "zawsze" moi rodzice ubezpieczali się w PZU od "zawsze" również obsługa naszych ubezpieczeń zajmował się jeden agent ubezpieczeniowy Pan W. Pan W. regularnie bywał w naszym domu niczym gość i nie przypominam sobie żeby kiedykolwiek wywarł na mnie złe wrażenie. Pan zawsze miły uśmiechnięty i kompetentny. Na wszystkie pytania odpowiadał rzeczowo i rodzice obdarzyli go takim zaufaniem że iż nigdy sie nawet nie zastanawiali czy aby na pewno dał im najlepsza ofertę ;-) Gdy sama zaczęłam myśleć o ubezpieczeniach również korzystałam z usług Pana W., który całe szczęście doradził mi dodatkowe ubezpieczenie zdrowotne kiedy leciałam do stanów i niestety dla mojego zdrowia ale na szczęście dla mnie przydało się i to bardzo. Poniekąd można powiedzieć że dzięki Panu W. mój pobyt w USA wspominam bardzo miło mimo pewnych komplikacji. Również wówczas kiedy potrzebował pomocy medycznej i dzwoniłam do polski wszyscy udzielali mi rzetelnych informacji i bardzo szybko reagowali dzięki czemu nie cierpiałam podwójnie czekając godzinami na informacje co powinnam zrobić. Bezproblemowo korzystałam z pomocy medycznej dzięki odpowiedniemu ubezpieczeniu. Każdy kolejny mój wyjazd wiązał się już oczywiście z odpowiednim ubezpieczeniem zakupionym u mojego „ulubionego” agenta.
Pan W. zakodował gdzieś w naszej świadomości zaufanie do PZU i przez to korzystamy z usług tego ubezpieczyciela do dnia dzisiejszego.
Gdy Pan W. odszedł na emeryturę coś się zmieniło. W jego miejsce pojawiła się Pani której imienia nie pamiętam. Pani powiedźmy X załatwia wszystkie sprawy szybko rzetelnie i bez emocji. Pan W. zawsze zamienił słowo czy dwa tak że miało się wrażenie że się nie spieszy do innego klienta i tak naprawdę się o nas troszczy natomiast Pani X. jest już typowym urzędnikiem - „podpis tu i tu, do zapłaty tyle i tyle, dziękuję, dowidzenia”
Chciałabym żeby różnego typu usługi świadczyło więcej ludzi takich jak Pan W. bo miło czuć że jest się ważnym klientem a nie tylko kolejnym dzięki któremu zarabia się pieniądze.
Wraz z ojecem udaliśmy się do sklepu 4 YOU w Factory Outlet w Luboniu. Młody mężczyzna pracujacy w tym sklepie na "dzień dobry" nie zareagował w żaden sposób tak bardzo był pochłoniety praca na komputerze. Przez kilkanascie minut sami probowaliśmy odnaleźć odpowiedni rozmiar. Pana z obsługi nawet nasze głośne komentarze nie oderwały od komputera. Postanowilismy że tak szybko sie nie poddamy i znajdziemy to czwgo szukamy i podczas tego "polowania" w bałaganie, który panował w sklepie zauwazyłam czym tak bardzo był pochłoniety pan z obsługi. Mianowicie ten pan walczył z ułożeniem PASJANSA !!!! Na moje pytanie czy ma moze miare żeby sprawdzić obwód pasa nie odrywajac wzroku od komputera rzucił zdawkowo "nie". Mimo iz w sklepie przybywało osób pan z obsługi nie opuscił pasjansa nawet na sekundę i wogóle go nie interesował co się dzieje w jego miejscu pracy. Na nasze pytania czy jest inny mniejszy/wiekszy rozmiar/kolor pan rzucał zawsze odpowiedzi "NIE". Koniec końców tata wybrał swetr chociaz tak naprawdę szukalismy czegoś innego. Przy płaceniu pracownik poinformował nas ile musimy zapłacić i po czym tak szybko jak schował pieniądze do kasy wrócił do gry. Ojciec aż zaczął się śmiać na głos że dawno się z tak "dobrym pracowikiem nie spotkał" do pochłoniętego grą pracownika już te słowa nie dotarły. Ojciec będzie omijał ten sklep "wielkim łukiem" - to są jego słowa obawiam się że moja opinia jset dokładie taka sama.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.