W 2008 roku pracowałam w pewnej firmie w Rzeszowie,gdzie nie byłam ubezpieczona od nieszczęśliwych wypadków.Wiadomo że w życiu wszystko się może zdarzyć,więc postanowiłam ubezpieczyć się sama w PZU.Zadzwoniłam więc i umówiłam się z agentam ubezpieczeniowym na spotkanie w celu zapoznania się z ofertą PZU.Pan okazał się profesjonalistą w tej dziedzinie,jednak nie mogłam ubezpieczyć się od nieszczęśliwych wypadków indywidualnie,ponieważ w PZU potrzeba było co najmniej trzech chętnych osób do takiego ubezpieczenia zwanego UBEZPIECZENIEM GRUPOWYM.Myślę że PZU przez to traci klientów,ponieważ jestem pewna że znalazłoby się wielu indywidualnych klientów którzy chcieliby sami się ubezpieczyć.
W dniu 26 listopada wraz ze swoją mamą przyszłyśmy zakupić szalik,który wcześniej miałyśmy upatrzony.Okazało się że nie możemy go znależc.Zaczęłam rozglądać się za sprzedawcą,jak zwykle nikogo nie było kto mógłby nam pomóc.Po 20 min.zauważyłam dziewczynę,zapytałam o ten szalik,Ona nawet nie wiedziała czy był taki w sprzedaży,czy może został przełożony.Ogólnie jest straszny bałagan,nikogo nie można poprosić o pomoc,ponieważ tylko widoczna jest osoba która stoi na kasie,a dodam że kolejka jest długa.Ja czasami rezygnuję z zakupów,jak widzę że muszę stać pół godz.Wystarczyłoby postawić drugą osobę na drugiej kasie i kilka osób na sali sprzedażowej do pomocy klientom.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.