W restauracji Kojot bywam mniej więcej raz w miesiącu, gdyż lubi tam chodzić moja znajoma. Sama nie jestem fanką tego miejsca z prostego powodu - odkąd byłam tam po raz pierwszy (czyli około półtora roku temu), nie zmieniła się ani jedna pozycja w menu. Jest to jedyna znana mi restauracja, która nigdy nie wprowadza nowych dań, a ponieważ nie smakują mi one, przychodzę tylko dla towarzystwa. Jeśli chodzi o inne aspekty to obsługa jest sprawna, wystrój dosyć zimny ale przyjemny (obecnie niektóre pomieszczenia w remoncie), a toalety zawsze czyste i pachnące.
Do Decathlonu udałam się po sprzęt do rugby - piłkę, ochraniacze i ubrania. Sklep jest dosyć duży (2 piętra), więc w celu zaoszczędzenia czasu zapytałam jednej z pracownic, gdzie znajdę piłki do rugby. Okazało się, że nie wiedziała ona, co to jest rugby. Zapytałam, gdzie są jakiekolwiek piłki i zostałam wysłana na górę. Znalazłam tam cały sprzęt, którego potrzebowałam. Wybór był całkiem spory, a rzeczy ułożone tematycznie. Przy kasie obsługiwał mnie pracownik, który widząc ilość sprzętu, który kupuję do uprawiania tak mało popularnego wśród kobiet sportu, rozpoczął miłą pogawędkę o rugby. Zapytał, gdzie gram i od jak dawna oraz opowiedział o swoich doświadczeniach z tą dyscypliną. Zatarł w ten sposób złe wrażenie, które zostawiła po sobie jego mniej kompetentna koleżanka z pracy.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.